Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żeby zabić karpia musisz mieć co najmniej wykształcenie zawodowe

Magdalena Kleban [email protected]
W białostockich sklepach losem karpi nikt sobie głowy nie zawraca. Sprzedawcy nawet nie wiedzą, że ryby nie mogą być pakowane do foliowych toreb.
W białostockich sklepach losem karpi nikt sobie głowy nie zawraca. Sprzedawcy nawet nie wiedzą, że ryby nie mogą być pakowane do foliowych toreb.
Białystok. Sprzedawcy pakują karpie do foliowych reklamówek i nawet nie wiedzą, że w ten sposób łamią prawo.

Klienci też się nie przejmują tym, jak je transportują do domów. Święta Bożego Narodzenia to nie tylko czas przebaczania, wspólnego spotkania z bliskimi, ale i usankcjonowanego tradycją znęcania się nad karpiem.

Sejm w kwietniu przyjął nowelizację ustawy o ochronie zwierząt, gdzie zabrania się przechowywania i transportu żywych karpi w plastikowych reklamówkach, przetrzymywania ich w zbyt małej ilości wody, a nawet zabijania w obecności klientów - do tego powinno być przeznaczone specjalne miejsce na zapleczu sklepu, gdzie ubojem zajmie się przeszkolony pracownik... z co najmniej zasadniczym wykształceniem.

Ale w Białymstoku prawo swoje, a życie swoje. O ile jeszcze zasada uboju ryb na zapleczu jest przestrzegana, to już zasadami odpowiedniego transportu nikt sobie głowy nie zawraca. We wszystkich białostockich sklepach, na bazarach, które odwiedziliśmy wczoraj, ryby pakowane są do foliowych reklamówek, w których męczą się bez dostępu do wody i powietrza.

- Greenpeace czy prawa zwierząt - świeży karpik na święta musi być, bo tak każe tradycja - zachwala swój towar kupiec na jednym z białostockich bazarków i bezceremonialnie pakuje szamoczące się i podskakujące ryby do plastikowych toreb.

Przytakuje mu pan Mirosław, który wspólnie z żoną robił już wczoraj świąteczne zakupy. - Ja innego niż świeży nie kupuję. Teraz rybka trafi do specjalnej beczki z wodą, dzięki temu i tego posmaku mułu nie będzie.

Żadne z nich nie miało pojęcia, że wspólnie biorą udział w łamaniu prawa. Bo teraz, żeby kupić świeżego karpia, trzeba mieć jeszcze w czym go przenieść: naczynie z wodą, wiaderko. - Ustawa stanowi, że należy rybie zapewnić właściwe warunki bytowania - mówi Andrzej Jarosz, rzecznik podlaskiego sanepidu. - Oznacza to, że żywych karpi nie można pakować do foliowych siatek.
Póki co jednak, sprzedawcy nie mają się czego obawiać. Ani Powiatowy Inspektorat Weterynarii ani sanepid nie czują się zobowiązani do sprawdzania, czy te przepisy są przestrzegane. I odpowiedzialnością za to obarczają siebie nawzajem.

- Wprawdzie dostaliśmy wytyczne w tej sprawie od głównego lekarza weterynarii, ale nie mamy uprawnień do kontroli sprzedawców detalicznych - przyznaje Sławomir Wołłejko z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Białymstoku.

W tej sytuacji Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zdecydowało się zwrócić uwagę na problem samych handlowców kampanią "Karp też zwierzę". Nie jest to jednak zadanie łatwe i proste.

- Nasze apele przyjmowane są z reguły z ironicznym uśmieszkiem - przyznaje Anna Jaroszewicz, prezes białostockiego oddziału TOZ. - Ale choćby już ze względu na charakter tego święta, wypadałoby karpie traktować humanitarnie, a już na pewno nie narażać na niepotrzebne cierpienie. Lepiej kupować te ryby już zabite.

W Polsce w okresie świątecznym sprzedawanych jest około 10 milionów karpi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna