Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zjeżdżają do nas z całego świata

Kazimierz Radzajewski [email protected]
Jesselou Archua (w zielonej bluzce), jej mąż Fausto Ferraro i ich przyjaciele z Ełku. Przy pizzy rozwiązują się języki, łatwiej rozmawiać i poznawać inne światy.
Jesselou Archua (w zielonej bluzce), jej mąż Fausto Ferraro i ich przyjaciele z Ełku. Przy pizzy rozwiązują się języki, łatwiej rozmawiać i poznawać inne światy.
Już nie tylko my szukamy w świecie swojego raju.

Już nie tylko my szukamy w świecie swojego raju. Rajem dla cudzoziemców staje się Ełk. Dla jednych to etap w podróży, dla innych docelowy port.

Fausto uczy ełczan języka włoskiego i pilotuje wycieczki po Mazurach, jego żona Jesselou z Filipin wprowadza mieszkańców w arkana tańca egzotycznego. Haci zaprasza zaś do konsumpcji prawdziwego tureckiego kebaba.

Ta trójka to przedstawiciele 89 obcokrajowców, którzy zakochali się w Ełku.

Zakochani i kochani
- To tylko jeden z etapów. Jeszcze nie znaleźliśmy swojego miejsca na Ziemi - zastrzega Fausto Ferraro, Włoch z miasta Alessandria.

29-letni Fausto jest już 11 lat w Polsce i ponad 2 lata w Ełku. Przyjechał tu z żoną Jesselou Archua. Ona jest z Filipin, nie rozumie jeszcze języka polskiego, ale przy nauce tańca nie ma to większego znaczenia.
- Nie podoba mi się tylko to, że ludzie są tacy smutni. Na Filipinach uśmiechamy się wszyscy, nawet w chwilach złych - mówi 27-letnia instruktorka tańców latynoskich.

Fausto i Jesselou to para wesołych ludzi. Robią to, co kochają, a ich też kochają ełczanie. - Oboje są wspaniali. Ta dziewczyna to żywioł, taniec i śpiew ma we krwi - twierdzą ełczanki ze szkoły tańca.
- Gihiguama ko ikaw Ełk - kocham cię Ełku - mówi w narodowym języku sebuano o swoim przystanku w drodze młoda filipinka.

Jej było trudniej przyzwyczaić się do chłodu i śniegu. Jej mąż już myśli po polsku, ale ciągnie go do gorących Włoch.

- Ełk to nasz taki okręt szkolny. Tu, ucząc innych, uczymy się sami. To piękne miejsce, tyle cudownych jezior i pachnących lasów - zachwycają się oboje klimatem Mazur.

Stare biedy, a jest wesoło
Haci Karabulut osiadł w Polsce 18 lat temu, a do Ełku sprowadziła go 8 lat temu żona Regina. Tu urodził się im syn Omar. Haci prowadzi popularny w mieście lokal Istanbul kebab.

- To od miejsca, w którym urodziłem się i zostawiłem tam rodziców oraz sześciu braci. Ełk to moje nowe miejsce na Ziemi. Spokojnie się tu żyje, bez hałasu i pośpiechu. Nie rozumiem tylko, dlaczego tylko latem jest tak wesoło i gwarnie, a reszta roku staje się ponura. Ludzie też wolą narzekać, niż cieszyć się z małych radości. Dziwnie brzmi wasza odpowiedź na pytanie: "Co słychać?" - stałym hasłem: "Ot, stara bieda". To taka maniera, choć biedy nie widać przecież - mówi Haci.

W Ełku zadomowiło się kilkoro Wietnamczyków, są Chińczycy. Te dwie nacje są bardziej hermetyczne. Mają swoje małe enklawy w sklepikach, handlują na miejskim bazarze. W wydziale ewidencji ludności ełckiego ratusza jest zameldowanych na pobyt stały i czasowy 89 cudzoziemców. Najwięcej jest Białorusinów, bo aż 23. Grupę 13 osób stanowią Ukraińcy, są też pojedyncze osoby z Mongolii, Algierii czy Islandii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna