Ktoś zabrał owczarka niemieckiego z jego posesji, po czym z zimną krwią zastrzelił w lesie.
Przed paroma dniami grajewska prokuratura umorzyła dochodzenie w sprawie makabrycznego wydarzenia, do którego doszło w nocy 23 marca w Kownatkach (gm. Radziłów). Powodem takiej decyzji jest brak dowodów, wskazujących sprawcę.
- Nikomu nie zostały postawione zarzuty - przyznaje Ryszard Resztak z Prokuratury Rejonowej w Grajewie.
Jan Mieczkowski twierdzi jednak, że wie, kto zastrzelił psa. Jego zdaniem, winny jest jeden z mieszkańców Kownatek.
- Kiedy pies zginął, najpierw pytałem brata, czy go nie wziął. Okazało się, że nie. To na pewno sąsiad, który jest myśliwym - mówi 30-letni rolnik z Kownatek.
- Potem patrzę, a jego samochód leci z lasu, więc poszedłem za śladami. Na miejscu zobaczyłem leżącego na ziemi zastrzelonego psa! Zgłosiłem to na policję.
Mężczyzna pokazuje zdjęcia martwego psa, które zrobił telefonem komórkowym jeszcze tego samego dnia w lesie. Wyraźnie widać na nich zbroczone krwią zwierzę.
Dzwonimy do mężczyzny wskazanego przez Mieczkowskiego. Twierdzi stanowczo, że psa nie zastrzelił.
- Zrobię sprawę temu człowiekowi, bo chce ze mnie zrobić kozła ofiarnego! - krzyczy. - Jak miałbym zabrać psa? Przecież ile on waży! Jestem strażnikiem w kole łowieckim i już dawno powiedziałem sobie, że na tym terenie żadnego kłusownictwa nie będzie. Ja wtedy nawet nie miałem pozwolenia na broń.
Więcej w środę w papierowym wydaniu łomżyńskiej Gazety Współczesnej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?