Zobacz, co najczęściej kradną hotelowi goście

Ręczniki, szlafroki i popielniczki - to najczęściej. Często jednak sięgają po nieco bardziej oryginalne przedmioty.

Pamiętam, jak kiedyś z naszego hallu zginął obraz - opowiada Anna Horodeńska, kierownik sprzedaży i marketingu w hotelu "Branicki" w Białymstoku. - Była to fotografia starego Białegostoku. Najwyraźniej bardzo przypadła do gustu któremuś z naszych gości i postanowił zachować ją sobie na pamiątkę.

Czasem sprawdza się też przysłowie "co kraj, to obyczaj". - Mieliśmy międzynarodowe wesele - mówi Horodeńska. - Po wyjeździe gości z Indii okazało się, że w pokojach, które zajmowali, brakuje kilkunastu ozdobnych poduszek. Kiedy próbowalismy dowiedzieć się, co się stało, usłyszeliśmy, że tak każe tradycja.

Dodaje też, że większe kradzieże w "Branickim" się nie zdarzają. Nie można do nich bowiem zaliczyć ginących co jakiś czas ręczników czy szlafroków.

Nawet takich drobnych "pamiątek" nie zabierają ze sobą z kolei goście hotelu "Turkus". Zdaniem właściciela, to w dużej mierze zasługa monitoringu.

Natomiast zagranicą najczęstszym łupem padają wieszaki, piloty telewizorów, nawet popielniczki, sztućce, a także... same telewizory. Jednak najbardziej popularne wśród turystów nadal są ręczniki kąpielowe.

Brytyjska gazeta "Daily Telegraph" zrobiła ranking rzeczy, które przykuwają oko podróżników. Wyniki są dość zaskakujące. Poza mydłem, popielniczkami i ręczniczkami na liście znajdują się bielizna pościelowa, szampony z łazienki oraz telewizory.

W hotelu w Birmingham pewien gość hotelowy był tak zdeterminowany, aby ukraść wypchaną głowę dzika. Z kolei pewna para w hotelu w Bath ukradła całe wyposażenie pokoju, czyli czajnik elektryczny, dywan, zasłony, a nawet sedes.

Według gazety, 37 procent respondentów przyznało się, że zabrało coś z hotelu.