Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zobaczcie, jak my żyjemy!

Urszula Ludwiczak [email protected]
Pani Eugenia mimo sędziwego wieku cały czas opiekuje się niepełnosprawna córką Weroniką. Łatwo nie jest.
Pani Eugenia mimo sędziwego wieku cały czas opiekuje się niepełnosprawna córką Weroniką. Łatwo nie jest. A. Chomicz
Eugenia Gumieniak z Siemiatycz przeżyła już bardzo dużo. W młodości łagry, potem śmierć dwójki dzieci. Od lat zajmuje się niepełnosprawną córką, z którą mieszka w jednym pokoju, na drugim piętrze bloku. Chciałaby, aby choć trochę było im lżej. Ale na razie nie ma na to szans.

Eugenia Gumieniak skończyła niedawno 88 lat. Choć zdrowie już nie najlepsze, nie ma czasu myśleć o sobie. Musi zajmować się niepełnosprawną córką, chorą na padaczkę. Do niedawna pomagała też drugiej córce, która chorowała na raka. - Ja od nikogo żadnej pomocy nie chcę - opowiada. - Chcę tylko, żeby choć trochę było mi lżej zajmować się chorą córką.

Razem na 25 metrach

Pani Eugenia urodziła pięcioro dzieci: trzy córki i dwóch synów. Jeden syn zmarł na padaczkę, gdy miał 11 miesięcy. Padaczkę ma też córka - 59 letnia dziś Weronika, która ma do tego upośledzenie umysłowe. Wymaga całodobowej opieki i pomocy.

- Jeszcze gdy żył mąż, mieszkałam z Weroniką na wsi, ale gdy zmarł, nie było rady, trzeba było przenieść się do innej córki, Genowefy, do Siemiatycz - opowiada pani Eugenia.

Genowefa Wilińska miała prawie 60-metrowe mieszkanie, ale też sporą rodzinę: męża i troje dzieci. Choć w siedmioro było im ciasno, nie wyobrażała sobie, aby nie przygarnąć mamy i siostry. Pani Genowefa została też opiekunem prawnym Weroniki, która jest całkowicie ubezwłasnowolniona.
Po pewnym czasie udało się załatwić mieszkanie komunalne w Siemiatyczach. Niewielki, jednopokojowy lokal na drugim piętrze bloku przy ul. Świętojańskiej. - Wzięliśmy to, co nam dawali - wspomina pani Eugenia. - Choć to lokum było dalekie od ideału.

Mieszkanie ma ok. 25 m.kw. W niewielkim pokoju stoją dwa łóżka i regał. Weronika prawie cały czas leży, dlatego musi mieć rozłożone łóżko. Na to, aby rozłożyć wersalkę pani Eugenii, nie ma już miejsca, dlatego staruszka śpi na nierozkładanej. Ale najgorsze jest to, że mieszkanie nie ma balkonu, co jest bardzo uciążliwe. - Weronika gdy ma atak padaczki, moczy się. Całą pościel trzeba wtedy prać i suszyć - tłumaczy pani Genowefa.

- A atak może mieć nawet kilka razy dziennie. Tego się nigdy nie przewidzi.
W malutkim mieszkaniu nie ma jednak gdzie mokrej pościeli suszyć, a gdy panie wywieszały pranie przez okno, nie podobało się to sąsiadom. Dlatego najczęściej korzystały z balkonu mieszkania piętro niżej. 14 lat temu wprowadziła się tam bowiem trzecia córka pani Eugenii - Zofia, ze swoją córką. Jej mieszkanie było dwa razy większe: 40 m.kw., dwa pokoje, a do tego balkon.

- Przez lata, dzięki temu że Zosia mieszkała piętro niżej, jakoś sobie radziliśmy - opowiada pani Eugenia. - U niej prałam i suszyłam wszystko. Bo od trzech lat to nawet pralki nie mogłam u siebie uruchomić, bo zatkany był odpływ.

Drugie piętro stanowi też problem, gdy po Weronikę przyjeżdża pogotowie. W malutkim pokoju nie ma jak rozłożyć noszy, ciężko jest też znieść pacjentkę na noszach. - Gdyby mieszkała niżej, to pewnie sama mogłaby zejść powolutku po schodach - marzy pani Genowefa.

Zamiany nie będzie

Niedawno na rodzinę spadł kolejny cios. Zofia zachorowała na raka. Choroba bardzo szybko postępowała. Zofia musiała mieć stałą pomoc i opiekę siostry i matki. Genowefa na noc wracała do swojego mieszkania, a pani Eugenia w nocy czuwała nad dwiema córkami. Z duszą na ramieniu szła do Zofii, cały czas myśląc, czy Weronika nie dostanie w tym czasie ataku.

14 kwietnia br. Zosia zmarła. - Miałyśmy nadzieję, że może uda się pozyskać to mieszkanie po niej - przyznaje pani Genowefa. - Byłoby nam łatwiej. Napisałam pismo do burmistrza z prośbą, aby zamienić to mniejsze mieszkanie na większe. W końcu osoba niepełnosprawna powinna mieć lepsze warunki do życia. Ale burmistrz twierdzi, że Weronice to mieszkanie się nie należy. A przecież tak jak mieszkają mama i siostra nie da się żyć.

Według burmistrza Siemiatycz, brak jest podstaw prawnych do zamiany lokali. Kodeks cywilny mówi bowiem, że w wypadku śmierci najemcy lokalu, w stosunek najmu może wejść osoba najbliższa zmarłemu, o ile wspólnie zamieszkiwała z najemcą w chwili śmierci. A pani Zofia mieszkała samotnie.
Jej córka wymeldowała się dawno temu.

Przepisy są nieubłagane. Kilka dni temu kobiety dostały kolejne pismo wzywające do opróżnienia mieszkania po Zofii i wydania kluczy. Nie chcą się na to zgodzić: - Odmawiano nam dotąd zamiany mieszkania, bo nie było wolnych lokali. To teraz jest to po siostrze. Przecież my zwolnimy wtedy to mniejsze mieszkanie, można by je przyznać komuś bardziej sprawnemu. Dla nas to mieszkanie po siostrze byłoby wymarzone. Nic więcej nie chcemy - mówią.

- Zapewniam, że te panie nie mieszkają jeszcze w najgorszych warunkach - mówi Piotr Siniakowicz, burmistrz Siemiatycz. - Nie ma ich na liście osób, które wnioskowały o zamianę mieszkania ani na liście oczekujących na przydział lokalu. A takich potrzebujących jest u nas mnóstwo. Mamy 5-osobowe rodziny, mieszkające w jednym pokoju i panią, która mieszka w lesie. To ja biorę odpowiedzialność za to, komu to mieszkanie przyznam. Nie będą to te panie. Im na razie można pomóc w inny sposób. Zaproponowaliśmy, że za darmo wywieziemy rzeczy z tego mieszkania po siostrze. Do tego w piwnicy bloku powstaje właśnie suszarnia, z której mogą korzystać. Został też naprawiony odpływ wody w pralce. Wiem, że te panie zrezygnowały z pomocy MOPS-u, ale ponowimy pytanie, czy jednak nie chcą, aby ktoś im przynosił zakupy czy obiady.

Burmistrz nie wyklucza, że w przyszłości kobiety będą mogły się przeprowadzić do innego lokalu. Wszystko będzie zależeć od możliwości miasta.

- Rzeczywiście, doczekaliśmy się naprawy odpływu po trzech latach próśb - odpowiada pani Genowefa, która kluczy nie chce oddać i zamierza odwoływać się od decyzji burmistrza. - Chyba tak bardzo chcą nam to mieszkanie po siostrze zabrać. O suszarni nic nie wiem, ale jak niby mama miałaby schodzić z ciężką pościelą do piwnicy?

- Nam pomoc z opieki społecznej nie jest potrzebna, chcemy tylko normalnych warunków do życia. Jakoś sobie wtedy poradzimy - dodaje Eugenia Gumieniak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna