Po pierwszej rundzie rozgrywek trudno sobie wyobrazić, aby Żubry Leo–Sped Białystok wystartowały do play–off z innej pozycji w tabeli niż pierwsza. Białostoczanie zdecydowanie prowadzą w grupie B II ligi. Biorąc pod uwagę trzy pozostałe grupy lepszy bilans ma tylko Politechnika Gdańsk, która zakończyła pierwszą rundę w grupie A z kompletem 12 wygranych (grupa A liczy 13 zespołów). Jedyną porażkę białostoczanie ponieśli w meczu wyjazdowym z drugą drużyną Startu Lublin. Rywale na to spotkanie wzmocnili się zawodnikami z pierwszego zespołu, którzy na co dzień rywalizują w ekstraklasie.
– Zostało jakieś poczucie niesprawiedliwości – twierdzi Tomasz Kujawa, trener Żubrów, który już wcześniej twierdził, że ściąganie zawodników z pierwszej drużyny na wybrane mecze nie jest do końca sprawiedliwe. – Bilans bez żadnej porażki lepiej wyglądałby, ale i tak nie jest źle.
Już ruchy transferowe przed sezonem wskazywały, że w Białymstoku powstaje drużyna na awans. Oczywiście trzeba to było wszystko poukładać i wydaje się, że Kujawa, który doświadczenia trenerskiego wielkiego nie ma, podołał temu zadaniu. Oczywiście na początku nie wszyscy zawodnicy grali na miarę oczekiwań. W pierwszych kolejkach zawodzili chociażby rozgrywający Kamil Czosnowski, czy podkoszowy Adrian Warszawski. Ale teraz drużyna funkcjonuje bez zarzutu, a szkoleniowiec ma komfort szerokiej ławki. Na przykład taki Jakub Lewandowski, który w poprzednim sezonie w barwach AZS Kielce, był jednym ze skuteczniejszych strzelców w lidze (prawie 20 punktów średnio na mecz), w Żubrach spotkania zaczyna na ławce. O wyrównanym składzie świadczą statystyki. Pomimo, że drużyna zdecydowanie prowadzi w tabeli to próżno szukać zawodników Żubrów na czele różnych statystyk indywidualnych. Najskuteczniejszy Andrzej Misiewicz z średnią 14 punktów na mecz zajmuje w tej klasyfikacji dopiero 55. pozycję. W zbiórkach najwyżej jest inny doświadczony białostocki zawodnik Arkadiusz Zabielski, ale średnio z 6,15 zbiórkami na mecz zajmuje 17. pozycję. W klasyfikacji asyst także 17. jest Czosnowski, który średnio na mecz zalicza 4,9 podań otwierających drogę kolegom z drużyny do kosza. Ten sam zawodnik najwyżej z białostockiej drużyny jest w klasyfikacji przechwytów: 21. pozycja – średnio 1,92 przechwyty na mecz.
Bądź na bieżąco. POLUB NAS na Facebooku:
Jedno z trudniejszych spotkań białostoczanie rozegrali właśnie z Turem. Wygrana 76:71 we własnej hali nie przyszła łatwo. Zresztą Tur Basket to także zupełnie inna drużyna niż w poprzednim sezonie. Co prawda w ekipie nie ma tak wielu klasowych zawodników jak w Żubrach, ale obecny skład wystarcza, aby być drugą siłą w grupie B. Oprócz porażki z Żubrami bielszczanie jeszcze przegrali ostatnio dwa mecze z rzędu z UMCS Lublin u siebie i ze Stalą Stalowa Wola na wyjeździe. W tych dwóch meczach nie mógł zagrać kontuzjowany lider zespołu Łukasz Kuczyński.
Poczytaj także o koszykarskich derbach województwa podlaskiego
– Przed sezonem taki bilans brałbym w ciemno, ale teraz jest lekki niedosyt – twierdzi trener Tura Kamil Zakrzewski. – Gdyby był Łukasz to najprawdopodobniej wygralibyśmy te dwa ostatnie mecze, a z Żubrami także zabrakło niewiele.
Zawodnicy Tura także nie zajmują czołowych lokat w klasyfikacjach indywidualnych. Kuczyński jest najlepszym strzelcem: 18,45 punktów na mecz i 33. miejsce w tej klasyfikacji. W zbiórkach najwyżej jest Marcin Monach – 4,08 zbiórki na mecz – 44. miejsce. Rozgrywający Paweł Lewandowski w klasyfikacji asyst z wynikiem 5,2 na mecz jest 31.
Tur Basket gorzej wypada od Żubrów, ale pocieszające dla bielskich fanów basketu jest to, że w ekipie Zakrzewskiego dużą rolę odgrywają wychowankowie klubu: Kuczyński, Aaron Weres, bracia Mateusz i Maciej Bębeńcowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?