Żubry Wilków sie nie boją

Bieszczadzkie Wilki - taki przydomek noszą koszykarze Resovii Rzeszów - jednego z najstarszych klubów Polski założonego w 1905 roku. Mało kto już pamięta, że zespół z Rzeszowa w 1975 sięgnął po mistrzostwo Polski. Był także trzykrotnym wicemistrzem kraju w 1973, 1974 i 1979. Dziś jednak po tamtych wspaniałych czasach pozostały już tylko wspomnienia, a koszykarzom poważnie zagląda w oczy widmo spadku z I ligi.

Resovia zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Spośród 17 rozegranych do tej pory meczów wygrała zaledwie dwukrotnie. "Wilki" "popisały się" w obecnym sezonie rekordowymi porażkami. W październiku 2008 roku zanotowały niechlubną serię trzech fatalnych spotkań. Najpierw zostały rozbite przez Sokół Łańcut 32:71. A później przyszły prawdziwe pogromy z ŁKS-em Łódź 26:103 (na własnym parkiecie) oraz z Polonią 2011 Warszawa 49:107.

Chociaż rzeszowianie powoli odzyskują równowagę to jednak nie powinni być trudną przeszkodą dla białostockich koszykarzy, zajmujących czwartą pozycję i mających osiem punktów więcej od Wilków z Bieszczad. Faworyt sobotniego meczu (godz. 18 w hali przy ul. Wołodyjowskiego) jest tylko jeden i jest nim zespół Żubrów.

- Spokojnie, spokojnie - tonuje nasz optymizm trener Marek Kubiak. - W Rzeszowie wygraliśmy dopiero po dogrywce. Ostatnio do drużyny dołączył po poważniej kontuzji skrzydłowy Sebastian Balcerzak (194 cm, 29 lat). Ponadto w swoim składzie mają naprawdę solidnych graczy jak Grzegorz Małecki, Mirosław Babiarz, Sebastian Biela. To, że zajmują ostatnie miejsce nie znaczy wcale, że są bardzo słabym zespołem - mówi szkoleniowiec.

W drużynie Żubrów niestety nie wszyscy koszykarze są zdrowi i w pełni sił. Senegalczyk z polskim paszportem Brahima Konare skręcił staw skokowy, a Adam Bet dopiero wznawia treningi po kontuzji ścięgna Achillesa.

Pomimo tych kłopotów i tak upatrujemy naszych koszykarzy jako pewniaków do zwycięstwa. Wszak Żubry Wilków i to nawet tych Bieszczadzkich nie powinny się obawiać.