Skłóceni są związkowcy i Cezary Nowosielski, dyrektor placówki. Tym pierwszym niemal od początku nie podobał się sposób zarządzania powołanego w czerwcu ubiegłego roku dyrektora. Jak informowaliśmy tydzień temu, do zaostrzenia konfliktu doszło w momencie, gdy dyrektor zwolnił jedną z pielęgniarek, a zarazem związkowca.
Za Anną Prokopowicz związki stanęły murem. W miniony czwartek swoje zarzuty przedstawiły władzom powiatu, pod który podlega szpital. Radni obiecali, że pomogą załagodzić konflikt. Są już pierwsze efekty.
Dyrektor: Miałem prawo
- Spotkałem się z panem dyrektorem i zaapelowałem o wycofanie wypowiedzenia. W zamian za to pani Prokopowicz wycofałaby sprawę z sądu pracy - mówi Marek Bobel, radny powiatu siemiatyckiego. - Znam tę panią od wielu lat i poręczyłem za nią. Dyrektor nie powiedział "nie", ale decyzji jeszcze nie podjął.
Jakie są szanse na porozumienie?
- Szansa zawsze jest. Muszę się jednak mocno zastanowić nad propozycją pana radnego - zapowiada Cezary Nowosielski. - Uważam, że postąpiłem zgodnie ze wszelkimi zasadami, regulaminem i kodeksem pracy. Trzeba jednak pamiętać, że pracownik chroniony, jakim jest związkowiec, nie stoi ponad prawem. Pani Prokopowicz złamała wszelkie zasady i miałem prawo postąpić tak, jak postąpiłem.
Zorganizowała ona dla sióstr szkolenie z wojewódzkim konsultantem do spraw anestezjologii. Dyrektor szpitala twierdzi, że bezprawnie, bo nie zapytała o zgodę ani jego, ani swoich bezpośrednich przełożonych.
Pielęgniarka czuje żal
- Na informacji wywieszonej w szpitalu było napisane, że spotkanie jest obowiązkowe. W jego wyniku pielęgniarki na cztery godziny odeszły od łózek pacjentów - argumentuje dyrektor.
W ocenie związkowców, jak i samej zainteresowanej, reakcja dyrektora była zbyt surowa. Podczas spotkania z radnymi powiatu Anna Prokopowicz nie kryła poczucia krzywdy.
- Przecież to nie przestępstwo, ani działanie przeciw dyrekcji. Jako pielęgniarki mamy wręcz obowiązek się dokształcać - broniła się zwolniona Anna Proko-powicz. - Jeśli był zakaz organizacji tego spotkania, nas o tym nie poinformowano. Poza tym, pan dyrektor mógł mnie wezwać do siebie, dać możliwość wytłumaczenia.
W ocenie Cezarego Nowosielskiego, jego reakcja nie była przesadzona.
- Nie zgadzam się na samowolę w szpitalu. Takie rzeczy, jak spotkanie personelu w godzinach pracy trzeba ustalić - tłumaczy. - Poza tym, to nie było szkolenie tylko spotkanie w sprawach organizacyjnych. A o tym, kto je organizował dowiedziałem się dopiero od pani konsultant. Straciłem do pani Prokopowicz zaufanie.
Dyrektor jest jednak gotowy na spotkanie z nią.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?