Zwolnienia to konieczność, żeby utrzymać resztę miejsc pracy - tłumaczy Bogdan Fiłonowicz, prezes Biruny, która jest właścicielem dawnych Zakładów Przemysłu Bawełnianego im. Emilii Plater w Wasilkowie.
Na początku ubiegłego roku nowi właściciele zapewniali, że po połączeniu obie firmy uzyskają lepszą pozycję na rynku i będą skuteczniej konkurować, zwłaszcza z producentami i eksporterami taniej odzieży chińskiej. Niestety - okazało się, że właśnie podniesienie konkurencyjności jest przyczyną, dla której właściciele ZPB decydowali się na likwidację jednego z wydziałów firmy, gdzie pracowały 42 osoby.
- Przędzalnia jest tak przestarzała, że bardziej się opłaca oddać maszyny na złom i kupować przędzę od firmy zewnętrznej - wyjaśnia prezes Fiłonowicz. - 29 osobom zaproponowaliśmy więc pracę w PMB, a pozostałe znajdą zatrudnienie na dwóch pozostałych wydziałach.
Prezes zapewnia, że pracownikom w PMB zaproponowane zostaną stawki zbliżone do tych z przędzalni. Jak się dowiedzieliśmy, płace na likwidowanych wydziale wynosiły ok. 1000 zł na rękę. Niewiele, ale dla wielu perspektywa utraty miejsca pracy jest i tak przerażająca: - Informacja o zwolnieniach to był dla nas szok - mówi Olga Sańczyk, która przepracowała w "Emilce" 31 lat i miała nadzieję na doczekanie tu emerytury. - Byliśmy przygotowani, że to kiedyś nastąpi, ale nie tak szybko.
Do perspektywy pracy w PMB kobieta podchodzi bardzo sceptycznie:
- Prezes zapewni, że będzie dobrze - mówi. - Ale jak tu Biruna rok temu przychodziła, to też mówili, że będzie dobrze. I co?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?