Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Zza kulis Orlen Teamu": Każdy ma swój wyścig

Bartłomiej Marszałek
K.Dobuszynski
Jako że jest to mój debiutancki felieton, to myślę, że warto się przedstawić. Jestem motorowodniakiem i w tym roku skończę 40 lat. Ktoś może powiedzieć, że to dużo, ale wierzę, że w mojej dyscyplinie sportu wchodzę dopiero w najlepszy etap. Zresztą, ostatnie wyniki i dwukrotne podium w Zjednoczonych Emiratach Arabskich potwierdzają, że sportowo dojrzałem i najpiękniejsze jeszcze przede mną. Wierzę, że swoją postawą i tymi felietonami nie tylko zaciekawię osoby związane już ze sportem, ale też tych, którzy mają inne pasje i marzenia w życiu.

Śladami Taty

Każdy ze sportowców ma swój wyścig, w którym walczy o upragnione cele. Dla mnie oczywiście odbywa się on na torach wodnych na całym świecie, ale postawa musi być ta sama. Dążenie do celu, wytrwałość, niezłomność to cechy, które są potrzebne i mam nadzieję, że będzie to odczuwalne w moich tekstach, bo nie jest to naciągane, a prawdziwa historia mojego życia. Mam nadzieję, że udowodnię, że warto uzbroić się w cierpliwość i nie zniechęcać się. Nawet jak pojawią się te gorsze momenty, to warto poczekać, aż przejdą, pozbierać się i iść w... zaparte! Jesteśmy tylko ludźmi, każdy miewa takie momenty. Toczymy walkę o nasze marzenia i często trzeba o nie po prostu powalczyć.

W moim przypadku polem ich realizacji jest sport motorowodny. To historia rodzinna, ponieważ mój tata - Waldemar Marszałek - jest 6-krotnym mistrzem świata w sporcie motorowodnym. I pierwszym Polakiem, który zdobył tytuł mistrza świata w tej dyscyplinie. W sumie tata zdobył 27 medali mistrzostw świata i Europy i przez 20 lat dominował w tym sporcie. Ważne jest jednak także to, że zanim przyszło 20 lat dominacji, to przez wcześniejsze 20 do tej dominacji dążył. Była to droga znaczona licznymi urazami, niepowodzeniami i bardzo poważnymi wypadkami. Oczywiście, tata jest ze mną, żyje, czuje się, oczywiście na tyle co przeżył, dobrze; ale można powiedzieć, że płaci fizyczną cenę za to, co robił. Kocham go nad życie i dbam o niego. Dorastając marzyłem, by kontynuować jego drogę i czuję się tym zaszczycony.

Pokora i szacunek

Zakochałem się w tym sporcie i musiałem całe swoje życie dostosować do niego. Kiedy studiowałem, władze uczelni szły mi na rękę. Natomiast jeżeli chodzi o znajomych, to nigdy nie czułem, że się poświęcam. Według mnie poświęcenie to coś, czego potem żałujesz, a ja nigdy nie żałowałem, że nie poszedłem na piwo czy do klubu. Po prostu źle się czułem, marnując swój czas na plaży z kumplami, słysząc jak kiełbasy skwierczą na grillu. Może to jest trochę chore, ale taką miałem motywację. Takie pozytywne odchylenia od normy; wielokrotnie zarywałem kolejne noce pracując przy silnikach.

Najważniejsze według mnie są pokora i szacunek, które w tych czasach się zacierają. Młodzi ludzie powinni być pewni siebie i zdeterminowani, ale często tej pokory nie ma, a bez niej i szacunku za dużo się nie ugra. Bo osoby starsze i doświadczone mogą nam w życiu pomóc. Podobnie skromność. Myślę, że tymi cechami charakteru ujmowałem ludzi w swoim życiu i nie robiłem tego na siłę...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Zza kulis Orlen Teamu": Każdy ma swój wyścig - Sportowy24

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna