Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła złożyła doniesienie na uczennicę. Dziewczyna boi się poprawczaka

Anna Białęcka 76 833 56 65 [email protected]
- Pomówienia jednej z uczennic stały się powodem do procesu karnego przeciwko mojej córce - mówi Agnieszka Bardoń
- Pomówienia jednej z uczennic stały się powodem do procesu karnego przeciwko mojej córce - mówi Agnieszka Bardoń Anna Białęcka
Gabrysia ma 14 lat, ale nie wygląda na tyle. Za kilka dni stanie przed sądem za znieważenie nauczycielki. - Boję się, że może będę musiała iść do poprawczaka. A ja naprawdę nic złego nie zrobiłam - wyznaje dziewczynka.

Zobacz także: Nastolatkowie miesiącami znęcali się nad młodszym kolegą

Anglistka i dyrekcja Zespołu Szkół w Przemkowie uważają inaczej. - Powiadomiłem policję, że Gabrysia znieważyła funkcjonariusza publicznego, a konkretnie nauczycielkę języka angielskiego - mówi dyr. Dariusz Dźwigaj. - Otrzymałem taką informację od nauczycielki, miało do tego dojść na lekcji, w obecności innych uczniów. Moim obowiązkiem było złożenie doniesienia.

- Zawiadomienie otrzymaliśmy w kwietniu - informuje Daria Solińska, rzeczniczka policji w Polkowicach. - Przesłuchano osoby związane z tą sytuacją. Nauczycielka zapewniła, że wyraźnie usłyszała słowa wulgarne skierowane pod swoim adresem. Zebrany materiał był wystarczający do przekazania wniosku do sądu rodzinnego w Głogowie. Takich spraw jest niewiele. W tym roku tylko ta jedna.

Rozprawa jest wyznaczona na 18 grudnia. Za znieważenie nauczyciela grozi grzywna, ograniczenie wolności lub więzienie. Zapewne w przypadku nieletniej Gabrysi, uczennicy II klasy gimnazjum, sąd więzienia nie zastosuje.

- Ona jest niewinna, a w tej szkole spotykało ją wiele nieprzyjemności: była bita, popychana, prześladowana i wyśmiewana, słyszała, że jest prostytutką - wylicza mama Agnieszka Bardoń. - Nie wiemy, dlaczego tak się działo. Może przez to, że córka jest taka wrażliwa, potrzebuje akceptacji. Nie potrafiła się bronić przed zaczepkami, była na to za słaba. Klasa jej nie akceptowała od samego początku, stała się popychadłem. Najgorsze, że także wielu nauczycieli okazywało jej niechęć. Bardzo to przeżywała. Zapewne przeżywała też nasz rozwód, nieobecność ojca w domu, moje wyjazdy za granicę do pracy.

Gabrysia niechętnie mówi o tamtym zdarzeniu. - Ja naprawdę nic nie powiedziałam - zapewnia. - Kiedy usiadłam w ławce po pytaniu przy tablicy, dziewczyna, która siedziała obok, wstała i powiedziała nauczycielce, że ja powiedziałam "ku..." i "spier...". Nauczycielka jej uwierzyła i oskarżyła mnie o znieważenie. Uciekłam wtedy ze szkoły.

Ucieczka to najczęściej stosowany przez dziewczynkę sposób w trudnych sytuacjach.
- Wie pani, co nas w tej sprawie najbardziej bulwersuje? - pytają rodzice. - To, że szkoła ani słowem nie pisnęła, że powiadomiła policję, że toczy się sprawa. Nie wiedzieliśmy aż do chwili, gdy otrzymaliśmy wezwanie na przesłuchanie, a później na rozprawę. Dzień przed zawiadomieniem policji zorganizowali spotkanie dyscyplinarne w szkole. Wszyscy mówili, jak powinna się zmienić, także my, rodzice dokładaliśmy swoje. Gadaliśmy o wszystkim - o ucieczkach Gabrysi, o jej jedynkach, o rozkojarzeniu na lekcjach - ale nie o znieważeniu nauczycielki i powiadomieniu policji.

Dyrektor: - Nieprawda, rodzice byli informowani o wszystkim, mieliśmy z nimi stały kontakt, ojciec miał nawet numer mojej prywatnej komórki, by mógł być ze mną w stałym kontakcie.

Po tamtym zdarzeniu dziewczynka nie chciała już w ogóle chodzić do szkoły. Uciekała z lekcji, stopnie miała coraz gorsze, właściwie w dzienniku pojawiały się tylko jedynki, czasami kilka na jednej lekcji, najwięcej z matematyki i angielskiego.

- Widziałam, że jest z nią źle, coraz gorzej - przyznaje mama. - Szukałam pomocy po omacku, w końcu znalazłam psychiatrę dziecięcego. Stwierdził zaburzenia depresyjno-lękowe, silny lęk przed szkołą. Córka dostała zalecenie nauki indywidualnej w domu. Uznaliśmy, że tak będzie najlepiej. Rozpoczęła ją już w czerwcu, dwa miesiące po tym rzekomym incydencie.

I od tamtej pory wiele się zmieniło. Stopnie Gabrysi to teraz głównie czwórki i piątki, a z matematyki mocne trójki. Nauczyciele z gimnazjum przychodzą na zajęcia do domu. Poświęcają tylko jej 45 minut. - Nie ma powodów do rozpraszania, więc i efekty są widoczne - stwierdza wicedyrektorka Elżbieta Kaniewska, która uczy historii i WOS-u.

Gdy pytam o zdarzenie z kwietnia, odpowiada: - Gabrysia wygląda niewinnie, ale nie jest święta, potrafi być złośliwa, potrafi przekląć. Przyznaję, że w pewnym momencie narosło tyle problemów z nią związanych, że nikt nie potrafił ich rozwiązać. Ale wina jest nie tylko nasza, także rodziców, którzy zabraniali, by z dzieckiem rozmawiał pedagog szkolny.

Dorośli oskarżają się nawzajem, próbują oczyścić z winy.
- Wiem, że teraz mam lepsze stopnie, rodzice się cieszą. Ale przez całe dni jestem sama. Chciałabym znów mieć koleżanki - nie ukrywa Gabrysia.
Nadarza się okazja, by tak się stało. 21 grudnia w szkole będzie wigilia. - Chciałabym pójść - wyznaje dziewczynka, choć wie, że rodzice patrzą na to niechętnie. - I chciałabym, żeby było normalnie, żebym nie musiała się bać.
- Zapewniam, że będzie mile widziana w szkole - podkreśla dyrektor. - Na pewno poproszę wychowawczynię, by porozmawiała z klasą i przygotowała uczniów na to spotkanie. Sam też o to zadbam.

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska