Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żużlowe klony

Rafał Darżynkiewicz
Chyba się zaczęło na dobre! Tak przynajmniej wynika z wydarzeń minionego tygodnia na żużlowych torach.

W Lesznie Grand Prix, a niedziela typowo ligowa. I pomyśleć, że zgodnie z kalendarzem 25 kwietnia miał być terminem wolnym od rozgrywek żużlowych. Działacze swoje, a życie swoje. Los zakpił z układających terminarze, zresztą nie pierwszy raz.

Teraz żużlowe życie przyspieszy niczym kolejka w kopenhaskim parku Tivoli. Niektórzy będą jeździć codziennie. Maj miesiącem speedway’a. Do tego dojdą jeszcze kolejne tłumikowe przepychanki, bo przecież sprawa ciągle jest otwarta, tak w Szwecji i Anglii, jak i w rozgrywkach międzynarodowych. U nas już wszyscy po inauguracji. Na pierwsze domowe przetarcie czekają w Zielonej Górze.

Niecierpliwość jest wielka. Bydgoszcz stadion ma, a… inauguracja sezonu 2010 dopiero w niedzielę, czyli tak jak w Winnym Grodzie i Lesznie. Na "Smoku" jechali już sparingów bez liku, turniej memoriałowy i Grand Prix Europy. Kiedy ostatnio odbył się tam mecz ligowy? Spieszę z odpowiedzią. 16 sierpnia ubiegłego roku. Bez dwóch tygodni - dziewięć miesięcy temu. To 259 dni! I pomyśleć, że liga u nas najważniejsza i wszyscy kochamy przede wszystkim ligę.

W Zielonej Górze pierwszy łuk rośnie w oczach i już widać światełko w tunelu. Zniknął gdzieś sektor "J", ale to nic w porównaniu ze znikającymi kibicami z Motoareny. Stadion Europa, drużyna mocna jak nigdy, a kibiców brak. Nie pomogła nawet obniżka cen biletów. Szlagier Unibax - Falubaz oglądało tylko siedem tysięcy kibiców. To niepokojący sygnał. Jakiś powód, albo raczej powody, takiego stanu rzeczy są. Może nad tematem warto się pochylić, gdy sezon nabierze właściwego rytmu, a frekwencja nadal będzie niska?

Przecież mniej kibiców na trybunach, to nie jest tylko toruński niepokój. Podobnemu problemowi starają się zaradzić we Wrocławiu i Częstochowie. Powodów do paniki nie ma, ale sprawa jest. To zagadnienie znacznie ważniejsze dla polskiego, a właściwie światowego żużla, niźli sprawa tłumików. To jednak temat dla fachowców, a nie działaczy. Jakiekolwiek decyzje trzeba podejmować w oparciu o wiedzę, a nie własne widzi mi się.

Ostatnie dni pracowicie spędził Marek Cieślak. Obejrzał eliminacje krajowe do Grand Prix 2011, później wizytował w Warszawie podpisując dwuletnią umowę o pracę. Potem już efektownym samochodem sponsora - karoserię zdobi ogromne zdjęcie Drużynowych Mistrzów Świata - udał się do parkingu w Lesznie. W niedzielę "wskoczył" w barwy Betardu WTS Wrocław i zgubił obiektywizm. Wyklął od czci i wiary Nickiego Pedersena, skrytykował sędziego - to wszystko po koszmarnym karambolu - by później znów stać się "Polewaczkowym".

Zaczynam podejrzewać, że Cieślaków jest dwóch. Ja cenię i podziwiam tego jednego - Cieślaka Narodowego. Zresztą żużlowe klony obrodziły w weekend. Bo czy Jason Crump z Grand Prix to był ten sam facet, który kaleczył na Olimpijskim? Tomasz Gollob był w Lesznie w sobotę? To nie był on. Gollob to był, a i owszem, ale w niedzielę we Wrocławiu. Może z sektorem "J" przy W69 też tak jest? W piątek go nie było, a dziś może już jest?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska