Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chusta chuście nierówna

Jerzy Szerszunowicz [email protected]
Islamic Vogue, 2001-2006 - jedna z prac Shahrama Entekhabi, irańskiego artysty mieszkającego w Berlinie
Islamic Vogue, 2001-2006 - jedna z prac Shahrama Entekhabi, irańskiego artysty mieszkającego w Berlinie
W Europie kobieta w chuście jest symbolem fanatyzmu religijnego, zniewolenia, dyskryminacji.

Rzadko pisze się o tym, że wiele kobiet nie ma nic przeciwko czadorom. Mało tego: wiele europejskich żon Arabów, w tym również Polek, odnajduje się w islamie.

Po wyjeździe z Polski do kraju męża zaczynają czytać Koran, odnajdują się w islamie, wkładają chusty z własnej woli. Czasami stają się "misjonarkami" nowej wiary - próbują przekonywać rodaczki, że dopiero w islamie odnalazły ukojenie.

Nieznośne neofitki

Znajoma opowiedziała mi historię z pracy. Świeżo upieczona, praktykująca muzułmanka, urządziła dziką awanturę z powodu zbyt wysokiej temperatury w biurze. Zażądała podkręcenia klimatyzatora. Niby nic nadzwyczajnego.

Natomiast uzasadnienie było zaskakujące: wyłączony klimatyzator okazał się narzędziem dyskryminacji. Neofitka w islamie twierdziła, że wytknięto jej niewłaściwy strój, a tym samym dokonano zamachu na jej zasady moralne. Bo przecież szczelne okrywanie ciała, łącznie z głową, to nie jest kwestia mody, tylko nakaz religijny.

Wniosek: dyskryminacja na tle religijnym. Ciekawe, jak na takie dictum zareagowałby polski pracodawca? W Londynie, bo tam miało miejsce zajście, żądanie uwzględniono.

Polityka politycznej poprawności czasami prowadzi do absurdów. A ci, którzy świeżo odkryli swoją tożsamość religijną, mają skłonność do reakcji histerycznych, do doszukiwania się objawów nietolerancji nawet tam, gdzie chodzi o banalne tarcia w kontaktach międzyludzkich.

O tym pisze się mniej. Ciekawsze są tematy rozwodowe: domowe więzienia, odmowa rozwodu, odbie- ranie dzieci. Czym drastyczniej, tym lepiej. Tymczasem sposób traktowania kobiet tylko w pewnym stopniu zależy od kultury i religii.

Islamskie "mohery"

To truizm, ale tak, jak nie wszyscy Polacy są słuchaczami Radia Maryja, tak nie wszyscy Arabowie są ortodoksami, zdecydowanymi trzymać swoje kobiety pod burką. Czasem bywa też zabawnie.

Na hotelowy basen przychodzi arabska rodzina. Mężczyzna rozbiera się do kąpielówek i idzie pod prysznic. Trójka dzieci wskakuje wśród radosnych pisków do brodzika. Matka zachowuje się jak inne kobiety na basenie: kładzie się na leżaku i naciera kremem do opalania. Dużo kremu nie potrzebuje, bo odsłonięte ma tylko dłonie i twarz. Resztę ciała okrywają bardzo cienkie, delikatne materie w kolorze głębokiej czerni. Zbliża się południe, słońce praży niemiłosiernie. Jakby tego nie zauważając, kobieta w czerni układa się na leżaku. Wkłada ciemne okulary. Na tle seledynowego leżaka wygląda jak wielki czarny żuk. Wszyscy obecni rzucają jej ukradkowe spojrzenia. Takie sceny znali do tej pory tylko z humorów rysunkowych o Arabach. Towarzystwo jest międzynarodowe, kulturalne, obyte, a mimo to tylko nieliczni wyglądają na niezainteresowanych "zjawiskiem w czerni". Niebawem okazuje się, że główne atrakcje dopiero przed nami. Po jakimś kwadransie wygrzewania się na słońcu, kobieta w czerni wstaje i rusza w stronę basenu. "Publiczność" wstrzymuje oddech: wejdzie czy nie wejdzie do wody? Wchodzi. W czarnej chuście, cieniutkiej, lecz nieprzezroczystej bluzce (jeżeli to jest bluzka), czarnych spodniach i skarpetach. Pływa żabką. Porusza się dostojnie, z gracją. Falujące czarne materie upodabniają kobietę do wielkiej płaszczki. Widać, że w wodzie czuje się dobrze. Dzieci nie są zdziwione, zapewne nie pierwszy raz widzą matkę w takiej sytuacji. Gdybym nie widział tego zajścia na własne oczy, uznałbym je za zmyślone. Ale widziałem.

Można się śmiać, można drwić. A może lepiej przypomnieć sobie, kiedy wynaleziono bikini? W Europie jeszcze sto lat temu panie z towarzystwa pojawiały się na plażach w zwiewnych sukniach i z parasolkami, a panowie paradowali w pasiastych trykotach. Tak nakazywały ówczesne normy społeczne, taki był gust, taka moda. W takich "przebraniach" Europejczycy musieli wyglądać zabawnie dla mieszkańców Afryki czy Ameryki Południowej. Rewolucja obyczajowa połowy XX wieku wszystko odmieniła, uwolniła ciała od wstydu i przesadnej ilości ubrań. Tyle tylko, że w krajach islamskich takiej rewolucji nie było. Mimo to i tutaj czas nie stoi w miejscu. Ludzie, szczególnie młodzi, podróżują, czytają anglojęzyczne gazety, oglądają telewizję. To banał, ale warto pamiętać o rzeczach oczywistych, w czasach "wojny z globalnym terroryzmem", gdy wyznawcę islamu niemal utożsamiano z ortodoksem nienawidzącym wszystkiego, co zachodnie, amerykańskie. Natomiast kobieta w czadorze stała się symbolem dyskryminacji płciowej. Jest w tym tyle sensu, co w stwierdzeniu, że Polacy to pijacy i chamy. My powtarzamy bzdury o Arabach, Europa Zachodnia nam przyprawia gębę.

Wolność z regułami

Tradycyjny strój kobiecy to nie tylko i wyłącznie lita czerń ze szparką na oczy. To skrajność. Na drodze do niej jest cała gama barw, wspaniałych materiałów, starannie dobranych makijaży. Niektóre dziewczyny wyglądają w chustach przepięknie i - jak można sądzić po ich zachowaniu - czują się w tym stroju świetnie. Niektóre wyglądają jak rasowe modnisie, a nie - jak chciałyby je widzieć radykalne feministki - ofiary.

Kobieta w Kairze może się ubrać, jak chce. Tyle, że powinna zdawać sobie sprawę, co robi i jakie są tego konsekwencje. Brzmi groźnie?

Nie do końca. Czy wyobrażacie sobie Państwo, żeby kobieta w Polsce weszła do kościoła w kostiumie kąpielowym? Trudno się spodziewać, by ktoś coś takiego zrobił. Z podobnych względów na wizytę w meczecie nie nakłada się krótkich spodni czy spódniczki mini, a przed wejściem zdejmuje buty. Będąc w jakimkolwiek obcym kraju, wystarczy pochodzić trochę po ulicach, popatrzeć na ludzi, na to, jak są ubrani, jak się zachowują, by umieć się dostosować. I to nie dlatego, że mamy zaniżone poczucie własnej wartości, nie cenimy swojej kultury czy brak nam zasad. Po prostu jesteśmy na prawach gościa i powinniśmy się starać nie naruszać norm postępowania ważnych dla tych, którzy gościny nam udzielają. Tak nakazuje dobre wychowanie.

W krajach islamskich pokazywanie nagiego ciała w miejscach publicznych nie jest mile widziane. Eksponowanie nagich brzuchów i nóg aż do samego pasa uznawane jest za nieprzyzwoite. Mało tego: wkładając taki strój, kobieta daje do zrozumienia, czego potrzebuje i jakiego traktowania się spodziewa. Znajoma mieszkająca od lat w Kairze namawiała młode Polki do tego, by zrezygnowały z kusych przyodziewków, bo choć dla nich są naturalne, to dla muzułmanów "znaczą" co innego. Dla miejscowych mężczyzn są jak przyzwolenie i niedwuznaczna zachęta. Jeżeli kobieta siada na przednim siedzeniu w taksówce, jest sama, a do tego ma spódnicę powyżej kolan, nie powinna być zdziwiona, jeżeli kierowca sięgnie po to, co mu podstawiono pod nos...

Kto nie zna reguł, ten się ośmiesza, a może też narazić na niebezpieczeństwo. Kiedy mówi się Europejczykowi przybywającemu do Kairu, że w pewnych dzielnicach lepiej nie szwendać się na piechotę, a do tego samotnie, reakcją bywa oburzenie albo porozumiewawczy uśmieszek - "No tak, wiadomo, islam". Jest to przykre dla muzułmanina, który nie jest ortodoksem. Bo czy chcielibyście być identyfikowani z "moherami" tylko dlatego, że jesteście katolikami? Typowe dla Polaka: zapomniał o kibolach, skinach, o blokowiskach, na których wejście do własnej klatki może skończyć się wizytą na pogotowiu?

Nie szata czyni kobietę

W krajach islamskich są kobiety zniewolone, traktowane w sposób niegodziwy, dyskryminowane. Są też takie, które otwarcie zrywają z tradycją, prowadzą życie na wzór europejski czy amerykański. Są też i takie, które porzucają swoje poprzednie życie i odnajdują się właśnie w islamie - w noszeniu chusty, czytaniu Koranu i byciu cieniem własnego męża. Nie brakuje też kobiet, które od lat mieszkają w krajach islamskich, doskonale znają i rozumieją lokalną specyfikę, a przy tym zachowały niezależność, przywiązanie do własnej kultury, religii. To tak jak na całym świecie: jedne kobiety robią oszałamiające kariery, inne odnajdują sens w wychowaniu dzieci, jeszcze inne w religii czy wspólnocie rodzinnej. Najważniejsze, by wiedzieć, czego się chce. I pospiesznie nie osądzać. Na przykład po ubiorze. Bo wtedy każda kobieta w chuście jest niewolnicą, a każda Europejka na plaży... Sami wiecie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny