R. Schefferski wykorzystał do "Inwentaryzacji" eksponaty ze zbiorów dawnego Heimatmuseum, działającego od 1922 r. do lat powojennych. - Kiedy otwarto tu wystawę w 1946 r., słychać było alarmujące komentarze: "Duchy Habsburgów straszą w muzeum!" - mówi kurator "Inwentaryzacji", Leszek Kania.
Pamiątki po przedwojennych mieszkańcach Zielonej Góry i okolic wydobyto z magazynu działu sztuki dawnej (dzięki uprzejmości kierownika Longina Dzieżyca). Teraz ułożone według artystycznego zamysłu R. Schefferskiego w Galerii Nowy Wiek, czekają na reakcje widzów. Ci mogą wyrażać swoje opinie w specjalnej ankiecie. Na 17 października zaplanowano w muzeum debatę na temat dziedzictwa kulturowego z udziałem polskich i niemieckich historyków, znawców sztuki, artystów.
Pomyślmy o pokoleniach które przyjdą po nas
Rozmowa z Rolandem Schefferskim, autorem "Inwentaryzacji"
- Kim pan jest? Ślązakiem urodzonym w Katowicach? Polakiem studiującym w "odzyskanym" Wrocławiu czy może ostatnio Niemcem, mieszkającym w Berlinie?
- Najpierw jestem człowiekiem. Potem - Europejczykiem. A potem - stałym mieszkańcem Berlina, a jeżeli chodzi o narodowość, to jestem Polakiem, pochodzenia niemieckiego.
- Z punktu widzenia berlińczyka: czy dzisiejsi zielonogórzanie mieszkają w polskim mieście?
- Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Zielona Góra jest miastem polskim o tradycji niemieckiej, o której nie wolno ani nawet nie można zapomnieć.
- Otwiera pan wystawę w gorącym czasie: przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach chce postawić w Berlinie "pomnik męczeństwa niemieckiego - Centrum przeciwko Wypędzeniom".
- To, co jest gorącym problemem dla tutejszej społeczności polskiej, w Niemczech jest debatą marginalną. Nie sądzę, żeby to był istotny wątek mojej wystawy. "Inwentaryzację" przygotowywałem od roku. A tu nagle stało się to moje przedsięwzięcie bardzo aktualne. Natomiast moja intencja skierowana jest bardziej na dziedzictwo kulturowe. Ja mam nadzieję, że w przyszłej Europie narodowość nie będzie wielkim problem. Wiadomo, że nie może zaniknąć. Natomiast nie wykluczam faktu, że za 20 lat będą tutaj mieszkać także Niemcy, ale i Holendrzy, Włosi, Portugalczycy - każdy, kto tu przyjedzie, spodobają mu się ludzie, przyroda.
- I pan sięgając do przeszłości - "inwentaryzując" zbiory dawnego Heimatmuseum z magazynu Muzeum Ziemi Lubuskiej - oswaja nas z taką sytuacją?
- Ja dokonuję inwentaryzacji bardzo symbolicznej. To jest akt artystyczny, który jest nie tylko inwentaryzacją obiektów historycznych materialnych, ale inwentaryzacją myśli. Ta moja wystawa jest próbą zainspirowania zwiedzających do wszelkiego rodzaju refleksji. Jedno chcę powiedzieć jasno: dajmy sobie spokój z przeszłością, pomyślmy o pokoleniach, które przyjdą po nas.
- Dziękuję.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?