Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na samotnej wyspie

JANCZO TODOROW
Handlujący przy ul. Rybackiej nie przerywają protestu. Żądają obniżenia stawek dzierżawnych. Pójdą na ustępstwa jeśli miasto ujawni im koszty utrzymania targowiska.

Jak już informowaliśmy (tekst pt. Bazar na kłódkę, "GL" z 27.06 br.), kupcy z bazaru uważają, że płacą zbyt wygórowane stawki dzierżawne. Swoje żale wylali na ostatniej przed wakacjami sesji rady miejskiej. Radni postanowili, że koszty utrzymania bazaru oraz wysokość stawek zostaną przeanalizowane z uwzględnieniem opinii handlowców.

Na samotnej wyspie

- Do dziś jednak nie otrzymaliśmy informacji o kosztach związanych z prowadzeniem targowiska - mówi szef komitetu protestacyjnego Edward Kostrzewa. - Wygląda na to, że je utajniono, bo na pewno są bardzo niskie. Zapewniano nas jeszcze w połowie czerwca, że poznamy "tajemnicę" w ciągu kilku dni.
Niedawno powołano komisję do przeprowadzenia ponownych pomiarów powierzchni zajmowanych przez handlowców na bazarze. - Według nas pomiary dokonane w maju były krzywdzące dla dzierżawców - dodaje E. Kostrzewa. - W wielu przypadkach liczono powierzchnię wg wystającego dachu stoiska, a przecież sam stragan zajmuje mniej miejsca.
E. Kostrzewa twierdzi, że gdyby handlowcy nie pilnowali swoich spraw, to mogliby wiele stracić, bo nikt się nimi nie przejmuje. Na domiar złego, jego zdaniem, w sprawie nowych stawek powołano komisję, w której przeważają urzędnicy. - Komisja będzie więc bronić interesów miasta, a nie handlowców - uważa. - Będą to tylko działania pozorowane i nowe stawki wcale nie muszą być korzystne dla targujących.
Handlowcy z bazaru ubolewają, że pozostali kupcy w mieście nie poparli ich protestu, czują się osamotnieni. - Rocznie miasto otrzymuje z targowiska prawie 500 tys. zł dochodu i to dzięki naszej pracy, a z nami nie liczy się wcale - dodaje E. Kostrzewa.

Szantaż wykluczony

Burmistrz Sławomir Kowal uważa, że wszystkie oczekiwania kupców zostały spełnione. - Powołano zespół do opracowania nowych stawek dzierżawnych, w jego skład wchodzą także i kupcy - wyjaśnia. - Z tego co mi wiadomo, koszty targowiska zostały kupcom przedstawione, a ponadto są do wglądu w biurze rady miejskiej. Na pewno nie są utajnione. Jeżeli kupcy nie uznają tych kosztów za wiarygodne, to możemy je sprawdzić - dodaje burmistrz. - To nie moja wina, że przez wiele lat nie robiło się niczego co usprawniłoby pracę targowiska. Teraz handlowcy chcą w krótkim czasie załatwić wszystkie problemy. Jedyną drogą ku temu jednak są negocjacje, a nie szantaż - podkreśla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska