Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piekło na starość

PIOTR JĘDZURA 324 88 13 [email protected]
Rodzice mówią, że córka wypędza ich z domu, który jej przepisali. Justyna twierdzi, że to oni są winni.

Jasna brama przy ul. Krętej prowadzi na wąskie podwórze. Za bramą stoją smutni ludzie. - Nie możemy już tak dalej żyć - płaczą Zofia i Karol Żaglewiczowie.

Zabierze nam pokój

W pokolejarskim domu toczy się rodzinny spór. Żaglewiczowie opowiadają, że problemy zaczęły się, gdy przepisali dom córce. Kupił go K. Żaglewicz za kilkaset złotych dzięki wieloletniej pracy na kolei. - Oddaliśmy go Justynie, którą kochamy, a ona z mężem urządziła nam piekło na starość - żali się Z. Żaglewicz. W akcie notarialnym jest zapis dający rodzicom możliwości dożywotniego i darmowego mieszkania w domu.
Żaglewiczowie opowiadają o konfliktach. - Młodzi postawili bramę i zaspawali wejście, kluczy nie dostaliśmy - mówi K. Żaglewicz, który łomem wyłamał zamek. Sprawa trafiała do sądu. - Justyna powiedziała, że zabierze nam siłą pokój - dodaje ojciec. Rodzice są przekonani, że córka chce się ich pozbyć i zamieszkać w całym domu. Nie mogą wyjść na podwórze ani ustawić tam ławeczki. - Mamy piekło na stare lata, jesteśmy zamknięci, a wnuczków prawie nie widzimy - opowiadają.

Domu nie chciałam

Justyna, która mieszka na parterze, zapewnia, że to rodzice są winni. Oraz brat, który trafił do więzienia. - Przychodził pijany i urządzał awantury, kiedy zaczął grozić, zgłosiłam sprawę policji - wspomina Justyna. Brat, który miał wyrok w zawieszeniu za pobicie teścia, trafił przez to za kratki. Matka obwinia córkę za to, że syn jest w więzieniu. - On był spokojny, to Justyna wypędzała go z domu i wołała policję - podkreśla Z. Żaglewicz. Córka zaprzecza: - Zawsze mnie lał, boję się go.
Justyna zapewnia, że domu wcale nie chciała. To ojciec się uparł, że tak rozwiążą sprawę własności.
Wspomina też o awanturach wszczynanych przez mamę. - Ona nigdy dla nas dobra nie była, bardziej interesowały ją inne dzieci - płacze.
Policja zna rodzinny konflikt. - Jak trzeba, interweniujemy, ale nie chcemy ani nie możemy być żadną ze stron w sporze - mówi st. post. Marta Jakubowicz-Kowalik. Policjanci służą pomocą prawną i w miarę możliwości pomagają rozwiązywać rodzinne kłopoty.
Rodzice chcą oddać sprawę do sądu. W wynajęciu prawnika ma im pomóc znajomy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska