Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szczęśliwe Pergo smutny Polmos

JANUSZ DOBRZYŃSKI
Lubuskie derby żużlowe zgromadziły na gorzowskim stadionie im. Edwarda Jancarza komplet publiczności. Nie obeszło się bez emocji pozasportowych...

Głównym bohaterem spotkania został Rafał Okoniewski, który po odebraniu pucharu i nagrody ,,GL" był wręcz oblegany przez swoich najmłodszych fanów. Jedni prosili o autograf, drudzy chcieli się z nim sfotografować, a jeszcze inni uścisnąć mu dłoń. Nie odmówił nikomu.

Kłopoty już za mną

Korzystając z okazji, spytaliśmy p. Rafała, czy podjął już decyzję, na co przeznaczy nagrodę finansową
- Nie miałem jeszcze czasu o tym pomyśleć, ale pieniądze się przydadzą i będą dobrze zainwestowane rzekł. Potwierdziło się, że mecze z Polmosem dobrze mi wychodzą, a najważniejsze, że ,,dołek" psychiczny i problemy sprzętowe mam już raczej za sobą. Nie wyszedł mi tylko czwartkowy półfinał IMP. Pojechałem z jednym tylko motocyklem, gdyż nie wziąłem pod uwagę możliwości, że ktoś stawi się bez wymaganych dokumentów... A że na domiar złego złapałem defekt, sytuacja zrobiła się nieciekawa. Na szczęście mam wspaniałych kolegów. Piotrek Świst pożyczył mi swój motocykl, dzięki czemu zdołałem jeszcze zakwalifikować się do finału jako rezerwowy. Przy okazji chciałbym serdecznie podziękować moim sponsorom, a zwłaszcza panu Wojciechowi Dalewskiemu z zielonogórskiej firmy Boll, który wierzy we mnie i bardzo mocno wspomaga.

Pech ominął gorzowian

Konferencja prasowa przebiegała tym razem bardzo spokojnie.
- Nie chciałbym być posądzony o nieskromność, ale byłem raczej pewny wygranej i to wysokiej powiedział trener Pergo Stanisław Chomski. Wprawdzie zielonogórzanie wygrali ostatnio u siebie dwa ważne mecze, ale na wyjazdach Polmos nigdy nie błyszczał. Tak było i dziś. Bałem się tylko, by moim podopiecznym nie przydarzyły się jakieś ukryte defekty, jak choćby Stefanowi Dannoe. W jednym motocyklu cały czas ślizgało mu się sprzęgło, więc sięgnął po drugi, ale ten z kolei nie pasował już do nawierzchni toru. Nie udało mu się też zreperować sprzęgła, więc sam poprosił, bym nie wystawiał go do biegów nominowanych, gdyż nie chciał się kompromitować. Generalnie sprzęt jednak nie zawiódł, jak było choćby w bardzo pechowym meczu z Atlasem Wrocław.
Jedynymi zawodnikami Polmosu, którym udało się wygrać dwa wyścigi z gorzowianami, byli Billy Hamill i Rafał Kurmański. Ten ostatni powiedział: Akurat nam udało się wcześniej dopasować do gorzowskiego toru i wygrać z jeźdźcami Pergo. Zdobyłem w tym meczu siedem punktów, ale swój występ oceniam mimo wszystko jako średni.
Zadowolony ze swojego występu był R. Okoniewski. Po kilku słabszych występach w pierwszej części sezonu, wreszcie zaczyna mi coś wychodzić i ,,kleić" w całość, co jest optymistycznym prognostykiem na przyszłość rzekł. W następnych spotkaniach ligowych będę się starał pojechać równie dobrze. Powalczymy jeszcze o najlepszą czwórkę!

Potknięcia zielonogórzan

- Dzisiaj gorzowska drużyna była wyraźnie lepsza, co widać po wyniku stwierdził trener ZKŻ Polmos Aleksander Janas. Moi podopieczni nie byli w stanie stawić im czoła, a decydującą rolę odegrało tu chyba przygotowanie sprzętu. Od startu po samą metę zawodnicy Pergo byli lepsi, mimo, iż nawierzchnia toru nam odpowiadała. Lecz jedynym naszym zawodnikiem, który w pełni dopasował sprzęt do toru, był Billy Hamill. Starał mu się dorównać Rafał Kurmański, natomiast zaledwie jedno ,,oczko" zdobył Maciej Kuciapa. Jutro dokonamy analizy tego nieudanego meczu. Nie możemy się już poddać, bo jeszcze wszystko jest możliwe.
Zdziwienie ogółu wywołał incydent z wykluczeniem z trzeciego wyścigu Hamilla oraz spóźnieniem Kuciapy na start siódmego wyścigu. Oto, jak skomentował to trener zielonogórzan:
- Kuciapa chciał jeszcze podkręcić śruby przy sprzęgle, nie spojrzał na zegarek i nie zdążył na czas. Także Billy wiedział, że nie wolno z parkingu wyjeżdżać ,,pod prąd", tylko najwyraźniej o tym zapomniał. Nie mamy więc żadnych pretensji do sędziego, który nie mógł podjąć innej decyzji. Zdarzyło się, choć mam nadzieję, że taki przypadek miał miejsce pierwszy i ostatni raz...
- Dotąd nie narzekałem na sprzęt, a zacząłem o tym mówić dopiero wówczas, gdy jakiś cwaniaczek nazwał mnie na łamach ,,GL" ,,gwiazdą" powiedział po meczu Piotr Świst. Nie wiem, kto chciał skłócić gorzowskich zawodników z kibicami, ale najważniejsze, że problemy mam już raczej za sobą. Nie jest to jeszcze to, czego sobie życzyłem, ale jak otrzymam na dniach nowe części, co obiecał mi mechanik, musi być dobrze! Mam silnik GM, naprawdę dobry, ale potrzeba czasu by go w pełni przygotować. Na finał IMP na pewno jednak zdążę i zrobię wszystko, by nie zawieść gorzowskich kibiców.

Brutalna policja

Pisaliśmy już o wyprowadzeniu ze stadionu po ósmym biegu zielonogórskich szalikowców. W poniedziałek zatelefonował do nas Zbigniew Pietruszczak z Sieniawy Żarskiej, który powiedział: Wraz z 19-letnią córką siedziałem w sektorze z kibicami z Zielonej Góry, nie biorąc jednak udziału w ,,dyskusji", jaką toczyli oni z przedstawicielami służb porządkowych. Nagle zrobił się jednak ,,kocioł", a my byliśmy w środku, między dwoma grupami kibiców oraz policji w kominiarkach i z pałkami nad głowami. Chcieliśmy opuścić sektor, ale wyjście było już zablokowane, więc nie było gdzie uciekać. Córka się przewróciła, ja też. Zaczęliśmy krzyczeć, lecz na szczęście jeden z policjantów nas przepuścił i udało się jakoś opuścić sektor, zanim zostaliśmy wzięci w kleszcze. My zachowywaliśmy się jak kibice na meczu grzecznie, kulturalnie, bez żadnych wulgarnych okrzyków. Ale w pewnym momencie wydawało się, że nas stratują! Akcja policji była tak brutalna, jakby miała naprzeciw siebie bandycką grupę. Byliśmy w szoku i odechciało nam się już meczu...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska