Zakrzewski od 1 września jest szefem wydziału patrolowo-interwencyjnego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. W nocy z 23 na 24 października został zaatakowany w centrum miasta. Napastnicy (funkcjonariusz skojarzył jednego jako sprawcę przestępstw, zatrzymywanego w okresie, gdy pracował w komisariacie) szarpali się z nim, zdarli z niego ubranie. Na miejsce przyjechał partol, ale chuligani zniknęli.
Do dziś nie zostali schwytani. Jak twierdzi gazeta, policja najwyraźniej nie zamierza ich szukać, bo nie wszczęła nawet śledztwa. Gazeta sugeruje, że powodem może być fakt, że to policjant był agresorem, a nie ofiarą. A udział w nim "stawia go w niejasnym świetle".
W środę rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego Andrzej Baranowski wydał oświadczenie. Twierdzi, że oficer był w klubie prywatnie. A napad na funkcjonariusza po służbie może być ścigany tylko na wniosek poszkodowanego. Jednocześnie dodaje, że policjanci prowadzą "działania w celu szczegółowego ustalenia okoliczności zdarzenia, motywów działania sprawców i ich tożsamości".
Według rzecznika sam przebieg zdarzenia został już zbadany przez wydział kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Nie informuje jednak o wynikach tej kontroli.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?