Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jeszcze nie pora na kąpiel!

Anna KRAWIECKA
Janusz Lipski z Kielc jest jednym z najbardziej doświadczonych ratowników, ma jedną z najstarszych książeczek o tym zaświadczających. Mówi o pływaniu, że jest jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina.
Janusz Lipski z Kielc jest jednym z najbardziej doświadczonych ratowników, ma jedną z najstarszych książeczek o tym zaświadczających. Mówi o pływaniu, że jest jak jazda na rowerze, tego się nie zapomina. D. Łukasik

* Gdy tylko zaczęły się w tym tygodniu ciepłe dni, zauważyliśmy dzieci kąpiące się w rzekach i zalewach. Czy można im na to pozwolić?

- To ciepło jest bardzo zdradliwe, bo wiosnę mieliśmy spóźnioną. Woda w otwartych zbiornikach nie zdążyła się jeszcze zagrzać. Nie tylko dziecko, ale i dorosły, który poleży na słońcu, po czym wskoczy do zimnej wody, jest narażony na szok termiczny. Grozi mu zatrzymanie akcji serca, ustanie krążenia krwi, to jedna z najczęstszych przyczyn utonięć. Proszę też zauważyć, że maluchom taplającym się w morzu czy rzece wyłącza się mechanizm obronny. One są tak przejęte zabawą kamykami czy muszelkami, że nie czują zimna. Ile razy o tej porze na brzegu zalewu czy Bałtyku widzi się dzieci mające sine obwódki wokół ust i paznokcie. To oznaka wychłodzenia organizmu, które jest bardzo niebezpieczne, w najlepszym razie może skończyć się skurczem, w najgorszym zatrzymaniem krążenia. Sam odczułem tego skutki. Popłynęliśmy kiedyś w ramach ćwiczeń ratowników do boi w morzu, trwało to raptem pół godziny. Całą noc nie można mnie było później wyprowadzić z wyziębienia, mimo że leżałem z termoforem, przykryty dzwudziestoma kocami. Dlatego zawodnicy pływają w takich zbiornikach w specjalnych skafandrach.

* Stałam latem ubiegłego roku nad zbiornikiem w Sukowie, tym na terenie piaskowni. Był pełen ludzi. W pewnym momencie chłopczyk mający z pięć lat zniknął pod wodą, wynurzył się, ale nie krzyczał i znów zniknął. Powiedziałam to mężczyznom siedzacym tuż obok. Jeden z nich wskoczył, zabrał dziecko na brzeg. Ale przyznam, że miałam opory przed wszczynaniem alarmu, bo obok dziecka było starsze rodzeństwo, wielu doroslych. Myślałam, że to jakaś zabawa, że widzą, co się dzieje.

- Spotkałem się z podobnymi przypadkami kilkadziesiąt razy. Ludzie obserwujący wodę nie wierzą, że ktoś tonie na ich oczach, boją się wezwać pomoc, żeby nie wyjść na panikarzy. A z kolei tonący też nie krzyczą, bo najpierw się wstydzą, a potem już nie mają sił. Zawsze lepiej interweniować na wyrost niż za późno i na szczęście zwykle tak się dzieje. Zdarzyło mi się kiedyś, gdy jeszcze był czynny basen Leśny w Kielcach, że przy obchodzeniu zbiornika, dostrzegłem dziecko leżace na dnie. Skoczyłem, wyciągnąłem, a ono we wrzask. Co gorsza, zerwała się z koca matka z pretensjami, czemu zabieram jej syna. Gdy dowiedziała się, że tonął, swą złość przeniosła na męża. Często tak jest, że toną dzieci mające swych bliskich w zasięgu ręki, tylko oni słabo swych pociech pilnują. Albo nie mają wyobraźni. Kiedyś na środku zalewu w Cedzynie ostrzegaliśmy żeglarzy przed nadchodzacą burzą. Podpłynęliśmy do kajaka, a w nim piątka drobiazgu i tatuś, wszyscy bez kapoków. Pytam, co by pan zrobił, gdyby się całe towarzystwo wywróciło? A do niego dopiero dotarło, że naraził ich na śmierć. I siebie też, bo niewprawnych ratowników ogarnia panika, są przez tonących wciągani pod wodę i nie umieją sobie z tym poradzić.

* Wspomniałam o zbiorniku w Sukowie. Nie wolno się w nim kąpać, bo to teren czynnej kopalni piasku, ale ludzie wbrew zakazom do niej wchodzą.

- To samobójcy! Tam są elektrycznie napędzane maszyny, które wydobywają piach. W każdej chwili może dojść do porażenia prądem. Poza tym dno w takim zbiorniku zmienia się non stop. Pamiętam jak szukaliśmy człowieka z pielgrzymki. W upalny dzień cała grupa wędrująca przez Suków weszła się ochłodzić. On utonął. Nie wiedział, że przy brzegu jest spadek pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Robi go zwykle maszyna, która kopie piach. Uczestnik pielgrzymki sturlał się i został na dodatek przysypany. W podobny sposób zginęła w Skarżysku, w starej kopalni piachu dziewczyna. Opiekun grupy wprowadził dzieci tylko na brzeg, ona dała trzy kroki w wodzie i stoczyła się po skarpie wyrytej w dnie na głębokość czterech metrów. W kopalniach, gliniankach, no i jeszcze w rzekach topi się najwięcej ludzi, bo jest niestabilne dno, podwodne urwiska, wiry. Dlatego nie można pływać w nieznanych miejscach, tylko w wytyczonych kąpieliskach. Dotyczy to i zalewu w Cedzynie, który powstał na terenie dawnych wsi. Tam w wodzie po kolana utonąl nam kiedyś chłopiec, bo okazało się, ża wpadł do starej studni. Tam też uratowałem po raz pierwszy w życiu człowieka. Grupa spadochroniarzy weszła do wody głębokiej na dwa metry. Ten chłopak wskoczył, po czym pokazała się jego głowa, potem ręka i zniknął. Wyłowiłem go natychmiast, pogotowie przyjechało błyskawicznie, chłopak przeżył. Najważniejsze, by ratować jak najszybciej. Są tylko trzy minuty na to, by doprowadzić człowieka do przytomności, później już pozostaje liczyć na cud. Wspomnę także o człowieku, którego nie udało mi się uratować, bo był w gronie pijącym alkohol, pomoc wezwano dopiero po dziesięciu minutach. Reanimowaliśmy go pół godziny, ale wezwano nas za późno. Tak w przypadkach, gdy w grę wchodzi picie na plaży, zdarza się często.

* Utonięć byłoby mniej, gdyby powszechniej uczono pływania.

- To prawda. Jest z tym coraz lepiej. Ale w miastach, bo we wsiach dzieciom trudniej dotrzeć do tych, którzy profesjonalnie uczą. Często wskazówek odnośnie pływania udziela starsze rodzeństwo albo rodzice, którzy sami niewiele umieją. Potem takie dziecko pływa żabką z głową nad wodą, ale już kraulem albo na plecach nie, bo trudno mu się przełamać. Błogosławieństwem jest w Kielcach nauka pływania dla wszystkich klas trzecich podstawówek. To najlepsza droga do bezpieczeństwa nad wodą. Pamiętam, coś takiego zorganizowano już dwadzieścia lat temu w Oświęciumiu. Potem te nauczone na basenach dzieci dorosły, przyprowadziły swoje potomstwo, wnuki. Uważam, że na Kielecczyźnie najlepsze funkcjonalne rozwiązania są na basenach w Połańcu, Sandomierzu i oczywiście w Ostrowcu. W kieleckich szkołach na Uroczysku i Ślichowicach aż prosi się o mały basen, bo tam w najpłytszym miejscu jest woda głęboka na 1,20 metra i małe dzieci boją się oderwać od ściany. W nowej, olimpijskiej pływalni, jaka ma być w Kielcach budowana, przewidziano po bokach dwa wypłycone tory na głębokość dziewięćdziesięciu centymetrów. Będą więc warunki do nauki. Dobrze byłoby też zmodernizować kielecką Tęczę. To jeden z najpiękniej położonych basenów w Polsce. W Kraśniku mieli identyczny, przebudowali go i jest cudeńko.

* Po panu widać, że pływanie dobrze robi i dorosłym.

- Staram się dbać o kondycję. Nigdy bym sobie nie darował, że zawiodła, gdy mogłem kogoś uratować.

* Dziękuję za rozmowę.

Przykazania ratownika

- Wchodząc do rzeki czy morza najpierw poznaj dno. Oswajaj się z zimną wodą powoli, by uniknąć szoku termicznego. Ważne jest też, by nie pływać po jedzeniu, z pełnym żołądkiem, bo zmniejsza to sprawność fizyczną.

- Gdy tracimy grunt w wodzie trzeba natychmiast głośno wzywać pomoc, ale nie można wpadać w panikę. Wszelkie nerwowe ruchy, spuszczanie nóg w dół i zadzieranie głowy do góry oznacza koniec, idziemy na dno.

- Spieszący na pomoc muszą pamiętać, że tonący brzytwy się chwyta, nie można mu, więc podawać ręki, bo wciągnie ratownika pod wodę. Można mu podać gałąź, koszulkę.

- Gdy wyciągniesz tonącego sprawdź czy jest przytomny, czy może oddychać, czy ma wyczuwalne tętno. Wezwij pogotowie. Nie bój się udzielić pierwszej pomocy. Nie zostawiaj ratowanego samego!!!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie