Niunia, bo tak ma na imię suczka państwa Jarmolińskich, którzy mieszkają w Krowiarkach w województwie śląskim, uciekła z domu w noc sylwestrową. Spłoszyła ją bardzo głośna petarda wrzucona przez kogoś do ogrodu.
- Usłyszałem huk. Pierwszą myśl, jaką miałem to, że wybuchła butla gazowa u nas w domu. Jak już zorientowałem się, co się stało, pobiegłem zatrzymać psy. Naszego drugiego psa zdążyłem jeszcze złapać za ogon, ale Niunia uciekła – wspomina Grzegorz Jarmoliński.
Wobec tego, że pies nie wracał do domu przez długi czas, pan Grzegorz i pani Katarzyna rozpoczęli akcję poszukiwawczą na szeroką skalę.
- Siedem minut po północy wyjechałem z domu. Jeździłem po okolicy, bez przerwy przez 12 godzin szukając Niuni. Potem razem z synem zaczęliśmy rozwieszać ulotki i zamieszczać ogłoszenia internetowe. Dzwoniliśmy też do okolicznych schronisk. Wtedy nie zmrużyłem oka przez 4 dni – mówi pan Grzegorz.
Łącznie państwo Jarmolińscy na poszukiwanie psa wydali około 10 000 złotych. Rozwiesili 1000 ulotek i przejechali co najmniej 25 tysięcy kilometrów. Pan Grzegorz, aby w pełni zaangażować się w poszukiwania, zwolnił się też z pracy i zadłużył.
- Spływały do nas fotografie czarnych psów z województwa śląskiego, Opolszczyzny i Czech. W ciągu tych 58 dni uzbieraliśmy 600 zdjęć. Jeżeli któryś z nich był dostatecznie podobny, jechaliśmy w tamto miejsce – przekazują nam właściciele Niuni.
Jeden z takich wyjazdów okazał się skuteczny. Pod koniec lutego pan Grzegorz odebrał telefon od Agnieszki Dąbrowskiej z Zakrzowa w gminie Polska Cerkiew. Przekazała mu ona, że w okolicy tamtejszej szkoły jazdy konnej błąka się podobny do zgubionej suczki pies, który ucieka przed nieznajomymi. Jak się później okazało to była właśnie Niunia.
- Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, było już ciemno. Chcieliśmy zamontować klatkę z przynętą z nadzieją, że Niunia do niej wejdzie. Wtedy zobaczyliśmy, że w krzakach tuż obok coś się rusza. Zawołałem, a Niunia poznała mój głos i przybiegła – wspomina Grzegorz Jarmoliński.
W ten sposób po 58 dniach zakończyła się wielka akcja poszukiwawcza suczki. Nagranie z pierwszego spotkania Niuni z właścicielami po rozłące trafiło do Internetu. Tam bije rekordy popularności, na samej platformie Tik Tok ma już ponad dwa miliony odsłon.
- Emocje były potężne, były łzy i był płacz. Powiem uczciwie, że strata zwierzęcia, które się kocha to dla mnie jakby stracić własne dziecko. Żadnemu wrogowi bym tego nie życzył – mówi na koniec pan Grzegorz.
Dlaczego pszczoły są ważne?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?