Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fatalny rok

Redakcja
Zielonogórski Zastal Wagony wpadł w poważne kłopoty finansowe. - Nie oznaczają one jednak bankructwa - zapewnia prezes Zastalu SA Adam Leżański.

Dowodem, że sytuacja może się zmienić, jest podpisana w miniony poniedziałek umowa o dostawie 44 wagonów dla PKP. Pieniądze za nie powinny wpłynąć już w kwietniu, co znacznie poprawi kondycję firmy.
- Kłopoty spowodowało wiele czynników - mówi A. Leżański.
I wymienia: fatalny rok 2000, brak zamówień ze strony PKP, kontrakt na 100 wagonów z katowicką Agencją Węgla i Stali, za co firma nie dostała pieniędzy oraz niski kurs euro.

Fatalny rok

Najgorszy był rok 2000. Wtedy to PKP, nie mając pieniędzy, przestały odbierać zamówione wagony. Nawet te, które zostały już wyprodukowane. W konsekwencji rok Zastal Wagony zakończył 13-milionową stratą. Ale fatalna sytuacja miała i dobrą stronę. Zaczęto szukać kontrahentów w krajach Unii Europejskiej. Znaleziono koleje belgijskie i niemieckie. Pierwsze zamówiły 500 platform, a drugie - dalszych 200 sztuk. Dlatego wiosną 2001 roku w spółce zapanowała euforia. Rozpoczęto przygotowania do produkcji platform, przyjęto nowych pracowników, zaczęto inwestować w lakiernię, linie produkcyjne itp.

Będą cięcia

Teraz euforii nie ma, a prezesa Zastalu Wagonów Ryszarda Oblęgóra odwołano. Zastąpił go Marian Zaborski. Zapowiedziano też zwolnienie ponad 200 ludzi (spośród około 1.000 zatrudnionych) oraz zmniejszenie poborów. Wstępnie przyjęto, iż będzie to spadek o siedem procent co najmniej do końca 2002 roku.
- To niezbędne kroki - zapewnia A. Leżański - by spółka dostosowała wydatki do planowanych wpływów. W przeciwnym razie groziłoby jej bankructwo.
Największy problem polega na tym, iż firma nie ma skąd wziąć około 10 mln zł, które do końca roku powinna oddać bankom. Te zobowiązania są właśnie konsekwencją złych wyników roku 2000, a także późniejszych inwestycji. 8 mln zł kosztowała lakiernia i czyszczalnia, ale bez nich niemożliwy byłby eksport.

Za mało złotówek

To paradoks, ale Zastal Wagony ponosi karę za unowocześnienie parku maszynowego i produkcję eksportową. Paradoks jest tym większy, że do końca I kwartału 2003 roku ma co produkować. Zarówno Belgowie, jak i Niemcy, zadowoleni z odbieranych platform, zamówili ich dodatkowo 400 sztuk. To o tyle istotne, że produkcja wcześniej zamówionych wagonów zakończy się w czerwcu br. Ponadto kolejarze niemieccy i belgijscy, wiedząc o kłopotach zielonogórskiej spółki, dokonali przedpłat. Ale pieniądze te można wykorzystać tylko na zakup materiałów i surowców.
Gdy podpisywano kontrakty, kurs marki niemieckiej i belgijskiego franka - przeliczonych później na euro - był znacznie korzystniejszy niż dziś. Teraz do kasy spółki trafiają stałe sumy w walucie europejskiej, które jednak po przeliczeniu na złotówki dają znacznie mniej niż wcześniej zakładano.
- To sprawiło, że nie udało się spłacić zaległości sprzed dwóch lat. - tłumaczy Adam Leżański. - Rok 2001 spółka zamknęła już skromnym zyskiem. Takie są wstępne wyliczenia.

Szukanie banku

Powodem kłopotów Zastalu Wagonów jest też wycofanie się banków z kredytowania produkcji. Spółce potrzeba około 20 mln zł kredytu obrotowego. Banki boją się ryzyka.
- Jeśli nawet ono istnieje - ocenia A. Leżański - to przecież każdy kredyt wiąże się z pewnym poziomem ryzyka.
Firma rozmawia z wieloma bankami i zapewne znajdzie taki, który jej pomoże. Pozwoli to na pokonanie obecnego kryzysu.
- Gdyby jeszcze PKP zamówiły wagony, mielibyśmy wręcz pewność, iż 2002 rok zamkniemy zyskiem. - mówi prezes "dużego" Zastalu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska