Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Medalowe marzenia

(dob, paw)
Obrazek z lutowego meczu w Polkowicach. Z piłką Veronika Bortelova z CCC, a dalej: Katarzyna Czubak (z nr 4), Monique Coker (13).
Obrazek z lutowego meczu w Polkowicach. Z piłką Veronika Bortelova z CCC, a dalej: Katarzyna Czubak (z nr 4), Monique Coker (13). Fot. Tomasz Gawałkiewicz
Zmierzą się wyrównane i dobrze sobie znane zespoły. O wyniku może zadecydować dyspozycja dnia

Szkoleniowcy obu drużyn zapowiadają walkę o każdy centymetr boiska. Podczas weekendu nikt nie będzie wspominał trudów sezonu i kontuzji, bo stawką jest wymarzone podium.

Po raz pierwszy w krótkiej historii potyczek w ekstraklasie, stawką rywalizacji będzie medal. CCC sięgnęło już po brąz przed dwoma laty. Dla gorzowianek, pozostaje on wciąż w sferze marzeń.

W obecnym sezonie oba zespoły mierzyły się już cztery razy, a trzykrotnie zwycięsko z tych potyczek wychodziły zawodniczki AZS-u PWSZ-u Sowoodu. Lecz dopiero nadchodzące spotkania wykażą, która z drużyn wkroczy na podium. Oto nastroje panujące w obu klubach na przysłowiowe pięć minut przed dwunastą...

Czy zagra Mills?

Wysoka porażka w trzecim meczu z Lotosem, była dla polkowiczanek niewątpliwie zimnym prysznicem. Czy wobec tego nie ucierpiała czasem ich psychika? - Nie sądzę - mówi trener CCC Andrzej Nowakowski. - Zagraliśmy po prostu słaby mecz, bo bez podstawowej zawodniczki, jaką jest Nartausha Mills, trudniej nam było walczyć, zwłaszcza pod tablicą. Ale to już historia, bo teraz myślimy już tylko o meczach z gorzowiankami.

Zapytany o obecną dyspozycję Mills, szkoleniowiec odparł: - Wciąż jeszcze nie trenuje, ma problemy zdrowotne, a czy wystąpi w sobotę, zobaczymy. Za to pozostałe zawodniczki są już praktycznie gotowe do gry.

O klasie dwóch pozostałych Amerykanek, Monique Coker i Frances Carvajal, nie trzeba nikogo przekonywać. Swoje atuty mają także doświadczona Czeszka Veronika Bortelova, nieustępliwa Justyna Jeziorna i potrafiąca celnie rzucać zza linii 6,25 m Anna Szyćko.

Przed rokiem wszystkie trzy mecze w fazie play off wygrało CCC, choć dwa pierwsze po ciężkiej i dramatycznej walce. Czy scenariusz może się powtórzyć? - Oba zespoły są niezwykle wyrównane, więc znów zadecydować może dyspozycja w dniu meczu, tak fizyczna, jak i psychiczna - dodał Nowakowski. - Dziewczyny dobrze się do tych spotkań przygotowują, więc i tym razem powinny to być ciekawe widowiska.

Wzorem juniorek

Przedsmak tych emocji mieliśmy niedawno w Gdyni, gdzie zespoły z obu miast spotkały się w półfinale mistrzostw Polski juniorek starszych. Po kapitalnym, niezwykle dramatycznym meczu wygrały gorzowianki 96:92, choć dopiero po dogrywce. - Według wielu obserwatorów, był to rzeczywisty finał tych mistrzostw - mówi trener CCC. - AZS PWSZ miał nieco więcej argumentów, więc ostatecznie wyszedł z tej konfrontacji zwycięsko. Ale to była jednak zupełnie inna bajka...

W ekipie Dariusza Maciejewskiego w ostatnim czasie kontuzję leczyła Maja Drozg. Dlatego Słowenka nie mogła wspomóc swych koleżanek w półfinałowym spotkaniu z obrończyniami mistrzowskiego tytułu Wisłą Can-Pack Kraków w Gorzowie. - Maja miała problemy z plecami. Odezwała się stara dolegliwość. Klubowy lekarz kazał jej odpocząć i przez kilka dni nie trenowała. Ale w sobotę powinna być w pełni sił - mówi szkoleniowiec AZS PWSZ Sowood. - To końcówka rozgrywek i jesteśmy mocno poobijani. Ale z drugiej strony w zespole panuje maksymalna mobilizacja. Podczas meczów z CCC zapomnimy o kontuzjach. W końcu to będą najważniejsze mecze sezonu i musimy się na nich skoncentrować.

Plan minimum nie istnieje

Gorzowski trener obiecuje, że jego zawodniczki nie odpuszczą nawet centymetra boiska. - Zespół CCC to drużyna kompletna, która ma w swym składzie jedną z największych gwiazd ligi Monique Coker. Do tego polkowiczanki będą oczywiście chciały wykorzystać atut własnego boiska - dodaje.

Pojedynki AZS PWSZ Sowood z CCC zawsze obfitowały w emocję i walkę na całego. Nie inaczej powinno być i tym razem. Zwycięzcą może okazać się więc zespół, który będzie potrafił czymś zaskoczyć. - Myślę o zmianach w stylu grania, inaczej budowanych akcjach - zdradził nam Maciejewski.

Zapytany, czy planem minimum dla jego drużyny jest wygranie jednego meczu, odpowiedział: - "Plan minimum" to stwierdzenie trochę dla mediów i pod publiczkę. Dla mnie ono nie istnieje. Cel jest zawsze jeden - chcemy wygrać każdy mecz. Nieważne z kim i w jakiej fazie sezonu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska