3 z 4
Poprzednie
Następne
W szpitalu w Zgierzu pacjent leżał na sali razem ze zmarłymi. W obecności zmarłych spędził kilka godzin. "Wszystko zgodnie z przepisami"
Jeszcze gorzej było w południe. Około godz. 13 śmierć drugiego pacjenta zauważyła jego rodzina, która przyszła z wizytą. - Zmarły pozostał na sali co najmniej do godz. 14.30 - relacjonuje pani Jolanta. Ponieważ przyniosła z domu obiad, mąż znowu musiał jeść w obecności zmarłego. Niewiele pomógł parawan, który po jakimś czasie rozstawiono.
Zdaniem pani Jolanty przeżycia pogorszyły stan zdrowia męża, a ona sama zapisała się do psychologa.
- Zgłosiłam tę sprawę lekarzowi na dyżurze. Usłyszałam, że w szpitalu było pomieszczenie dla zmarłych, ale zostało zamienione w salę dla żywych - denerwuje się pani Jolanta.
Przypomina też, że przed wieloma laty gdy ona była pacjentką szpitala, zmarli przewożeni byli do łazienki.