Na spotkaniu 18 kwietnia obie strony zobowiązały się zakończyć negocjacje i podpisać ostateczne porozumienie cenowe w ciągu 3 miesięcy.
- Spółka Wodociągi z Głuchołaz w ciągu 3 miesięcy dokona weryfikacji cen i podpisze umowę długoterminową, która będzie zawierać zapisy dotyczące zasad wzajemnych rozliczeń i obowiązków, aby na przyszłość uniknąć sporów - mówi Edyta Peikert, prezes Akwy w Nysie. - W związku z podpisanym porozumieniem Akwa nie zamknie kolektora ściekowego Głuchołazy - Nysa.
- Nowe hurtowe stawki za ścieki będą ustalone dopiero w wyniku nowej kalkulacji, za trzy miesiące - dodaje prezes głuchołaskich Wodociągów Dariusz Wór - Grech.
Mieszkańcy płacą za ścieki niecałe 8 złotych (netto) od metra sześciennego. Cena hurtowa i nowa propozycja cenowa dla zrzucanych do Nysy ścieków jest objęta tajemnicą handlową. Akwa pisze jednak, że z powodu przeciągających się negocjacji poniosła 2 miliony złotych straty. Rocznie zaś z Głuchołaz płynie ok. 1,5 miliona metrów sześciennych ścieków. To oznacza, że nowa cena ścieków w hurcie może wzrosnąć o ok. 70 groszy.
Decyzja o cenie ścieków dopiero po wyborach
Spór cenowy, ile Głuchołazy powinny płacić za oczyszczanie swoich ścieków w Nysie, trwa już dwa lata. Prezes Akwy oskarża Wodociągi o przeciąganie rozmów. Kilka dni temu do mediów trafiło pismo prezes Akwy, wzywające Wodociągi do zamknięcia dostaw wody dla mieszkańców, bo Akwa 18 kwietnia zakręci kolektor ze ściekami.
- Kuriozalne było oczekiwanie AKWY zamknięcia przez Wodociągi Głuchołazy dopływu wody (a tym samym odprowadzania ścieków) dla mieszkańców naszej gminy, dla szpitali, przedsiębiorców, itd. - komentował w mediach społecznościowych Roman Sambor, wiceburmistrz Głuchołaz. - Była to próba stworzenia alibi, zrzucenia odpowiedzialności z AKWY za katastrofę ekologiczną jaka nastąpiłaby, notabene, tylko na terenie gminy Nysa. (…) Gdyby AKWA była na 100 procent pewna swoich racji, już dawno poszłaby do sądu czy arbitrażu.
Zdaniem wiceburmistrza Romana Sambora, moment zaostrzenia sporu handlowego, może mieć związek z niedzielną II turą wyborów samorządowych, w których on ubiega się o stanowisko burmistrza.
- Prawdopodobnie było to obliczone na scenariusz, że w trosce o mój wynik wyborczy nasza spółka ulegnie i zgodzi się na dyktat/podwyżki (a w konsekwencji w przyszłości na wyższe stawki opłat dla mieszkańców) - komentował w mediach społecznościowych Roman Sambor. - Chociaż mam wewnętrzne przekonanie, że gdyby taki scenariusz nastąpił (a nie był nawet rozważany), to od razu przed głosowaniem w drugiej turze pojawiłaby się „sensacja wyborcza”, że ulegliśmy szantażowi i zgodziliśmy się na podwyżki w przyszłości opłat dla mieszkańców.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?