Kamila Lićwinko wraca do skakania. Główny cel to Tokio 2020
Forma zawodniczki po przeszło rocznej przerwie dla niej samej jest zagadką. Owszem przyznaje, że treningi wskazują, że może być dobrze, ale w Chorzowie dojdą rywalki, publiczność, większy stres.
- Z treningów jestem zadowolona. Przepracowałam bardzo dobrze ostatni obóz w Turcji i oddałam tam kilka bardzo dobrych skoków - opowiada Lićwinko. - Miałam co prawda lekką kontuzję, ale wszystko już jest w porządku. Liczę, że w tym sezonie uda mi się skoczyć 194 cm, co jest minimum na tegoroczne mistrzostwa świata. Byłby to dla mnie już ogromnym sukces. Moja dyspozycja to jest ogromna niewiadoma. Trudno mi powiedzieć, jak się zachowam na startach, czy stres mnie nie zje. Treningi pokazują, że jest dobrze, ale jak będzie, to się okaże. Patrząc na wyniki, rywalki nie uciekły mi za bardzo, ani nie doszły nowe.