Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karty ze schronu wypłynęły w toalecie

Piotr Halicki
Jak można wyrzucać karty pacjentów do ubikacji? - nie kryją oburzenia pacjenci Instytutu Stomatologii Akademii Medycznej w Białymstoku. W toalecie instytutu znaleźliśmy w piątek dokumenty z ich nazwiskami, adresami zamieszkania, miejscem pracy, a nawet... liczbą zębów do wymiany.

O sprawie pisaliśmy w sobotnim wydaniu "Porannego". W piątek na parapecie w męskiej ubikacji instytutu przy ul. Skłodowskiej leżało kilkadziesiąt wniosków komisji protetycznej sprzed około 20 lat. Dokumenty służyły za papier toaletowy.

Nie powinny "wypłynąć"
- Jak to możliwe? - dziwi się jedna z pacjentek (chce być anonimowa), z którą udało się nam skontaktować na podstawie informacji z jej karty. - To oburzające, że każdy, kto wejdzie do toalety może znaleźć tam dokumenty z moimi danymi. Zażądam wyjaśnień od lekarzy.
- Jakim prawem? - denerwuje się z kolei wdowa po byłym pracowniku ZOZ-u, który w 1985 roku dostał skierowanie na wstawienie trzech metalowych koron i dwóch protez. - Przecież takie informacje nie powinny tak po prostu "wypłynąć". Uważam, że winni muszą ponieść konsekwencje swojej nieodpowiedzialności.

Lekkomyślność i brak nadzoru
Jak powiedziała nam w piątek Maria Gołębiewska, szefowa Zakładu Protetyki Instytutu Stomatologii AMB, z archiwum którego "wypłynęły" dokumenty, te karty już dawno powinny zostać zniszczone. Przyznała, że to niedopatrzenie. Dokumenty zostały "niechcący" wyniesione ze schronu w piwnicy instytutu.
- To świadczy o całkowitej lekkomyślności osób odpowiedzialnych za przechowywanie dokumentów i braku nadzoru - uważa Maciej Olesińska z biura rzecznika praw pacjenta przy podlaskim Narodowym Funduszu Zdrowia. - Nawet przez głowę by mi nie przeszło, że może dojść do takiej sytuacji. Te dokumenty powinny być zniszczone i nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Przyjrzę się tej sprawie.
Zainteresował się nią już także Generalny Inspektorat Ochrony Danych Osobowych. Zdaniem rzeczniczki Małgorzaty Kałużyńskiej-Jasak, to ewidentne złamanie prawa i tajemnicy lekarskiej. Grozi za to wysoka grzywna, nawet do trzech lata więzienia.
O sprawie został powiadomiony już rektor Akademii Medycznej. - Winni zostaną ukarani - obiecuje Lech Chyczewski, rzecznik prasowy AM w Białymstoku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny