Niegroźne rany

- W lecznicy pozostał tylko jeden funkcjonariusz, pochodzący z Warszawy - mówi Marcin Szyndler z Biura Prasowego Komendy Głównej Policji. - Pozastali policjanci czują się już w miarę dobrze.
Jak informuje Marcin Szyndler, w kontyngencie policyjnym polskich sił w Kosowie znajduje się obecnie 115 funkcjonariuszy. Czterech spośród nich wywodzi się w województwa podlaskiego.
Rany na moście w Mirovicy odnieśli Krzysztof Czerniawski, 38-letni starszy sierżant, dzielnicowy zamieszkały w podsuwalskiej Gawrych Rudzie i Janusz Marcinkiewicz, 32-letni funkcjonariusz sekcji prewencji mieszkający w Nowej Wsi. Obaj służą w policji od sześciu lat. Kolejnym z suwalczan jest Janusz Aleksandrowicz, który - na szczęście - ustrzegł się obrażeń.
- Wszyscy przeszli wcześniej przeszkolenie i obóz kondycyjny - opowiada Wojciech Rutkowski, naczelnik wydziału KMP w Suwałkach. - Było wielu chętnych, ale do pracy w Kosowie pojechali najlepsi.
Przedtem do byłej Jugosławii wyjechało sześciu policjantów z naszego województwa - informuje Maria Kubajewska, rzecznik podlaskiej komendy. - Trzech pochodziło z Suwałk.
Praca w strukturach ONZ wiąże się z wyższymi apanażami. W Polsce policjant może zarobić około 1500 zł, a w Kosowie inkasuje przynajmniej tysiąc dolarów miesięcznie.
Rodziny rannych policjantów odwiedzili przedwczoraj przedstawiciele Komendy Miejskiej Policji w Suwałkach - bezpośredni przełożeni i szef wydziału kadr. - Mnie i żonę syna interesuje tylko jego stan zdrowia - powiedział nam ojciec Krzysztofa Czerniawskiego. - Dostaliśmy numer telefonu do szpitala. Wiemy, że Krzysztof ma się coraz lepiej.