Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

10-miesięczne dziecko mogło umrzeć, a prokuratura: Nic się nie stało

(ira)
Fot. sxc.hu
Sepsą zarazili nasze dziecko w zakaźnym szpitalu na ulicy Bulwarowej - mówią z całą stanowczością rodzice Weroniki G. - Teraz wmawiają nam, że sami jesteśmy sobie winni. Katarzyna i Jacek G. czują się pokrzywdzeni decyzją prokuratury o umorzeniu śledztwa.

O sprawie pisaliśmy w marcu ubiegłego roku.

Kiedy 10-miesięczna Weronika trafiła do szpitala, stwierdzono u niej zwykłą infekcję wirusową.

- Wypuszczono ją nawet na przepustkę - opowiada matka dziewczynki. - Jednak po powrocie do domu, gorączka nagle zaczęła rosnąć. Weronika przeraźliwie płakała, była tak bardzo obolała, że nie dała się nawet tknąć, żeby zmienić pieluchę. Wróciliśmy więc do szpitala na Bulwarowej.

Tam, jak twierdzą rodzice, przez dwa dni niemowlęciu zbijano tylko temperaturę.

- Nawet nie pobrali jej krwi, chociaż kilka razy była zawożona do głównej siedziby szpitala bez celu - dodaje ojciec. - Aż wreszcie stan dziecka pogorszył się tak radykalnie, że nie było już cienia wątpliwości, iż walczy o życie.

Weronikę zawieziono na oddział intensywnej terapii, gdzie poddano transfuzji krwi. Lekarze stwierdzili sepsę, zapalenie stawu biodrowego, płuc, opon mózgowych i gronkowca złocistego.

Państwo G. za zaistniałą sytuację obwiniają personel szpitala. Dlatego nie mogą się pogodzić z decyzją prokuratury.

- Mało tego, jeszcze w uzasadnieniu stwierdzono, że Weronika zaraziła się gronkowcem od swojej starszej siostry i ten gronkowiec spowodował u niej sepsę - oburza się matka. - Jest tylko jeden szkopuł. Moje starsze córki nie mają żadnego gronkowca, przynajmniej ja nic na ten temat nie wiem.

Prokuratura uznała, że czynu, o który oskarżany był szpital, nie popełniono. - Biegli nie stwierdzili żadnych uchybień ze strony lekarzy w całym procesie leczenia - informuje Ryszard Tomkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Suwałkach. - Ewentualne uchybienia ze strony personelu, jeżeli w ogóle takie były, zostały przez nich skorygowane.

Katarzyna i Paweł G. nie dają za wygraną i przygotowują odwołanie od prokuratorskiej decyzji.

- Patrząc na Weronikę, trudno nam przyjąć do wiadomości, że nic się nie stało. Tym bardziej że ma orzeczoną niepełnosprawność, a do tego jeszcze zaczęły się u niej kłopoty z sercem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna