Odbyło się już kilka posiedzeń komisji ds. orzekania o zdarzeniach medycznych, zostali przesłuchani wszyscy świadkowie, m.in. lekarze z trzech szpitali, jest już też opinia jednego biegłego (chirurga), na dniach ma się pojawić opinia biegłego ginekologa. Sprawa się toczy, a jej bohaterka - Kasia Gotlib z Białegostoku, właśnie trafiła do szpitala ponownie.
Historię 27-latki opisywaliśmy w styczniu. Przypomnijmy: w listopadzie ub. roku lekarze przez ponad tydzień leczyli ją na nieżyt żołądkowo-jelitowy i torbiel jajnika, a nawet podejrzewali ciążę pozamaciczną. Dopiero po tygodniu rozlane już zapalenie wyrostka robaczkowego rozpoznali ginekolodzy, którzy wykonali operację. Był to już trzeci szpital, do którego trafiła kobieta.
- Uratowały mnie moje skłonności do torbieli - mówiła nam Kasia. - Rozlany wyrostek utworzył tzw. plastron, dzięki temu nie doszło do zakażenia otrzewnej. Ale skutki niewłaściwego leczenia odczuwam do dziś.
Kasia po operacji długo dochodziła do siebie. Podczas pobytu w szpitalu, zanim postawiono diagnozę, schudła 8 kilogramów. Musiała odłożyć starania o dziecko. Dlatego postanowiła walczyć o odszkodowanie za rozstrój zdrowia przed podlaską komisją ds. orzekania o zdarzeniach medycznych. Pozwała trzy szpitale, w których kilku lekarzy nie potrafiło, mimo wyników badań i wyraźnych objawów, rozpoznać zapalenia wyrostka. Przedstawiciele szpitali w wyjaśnieniach słanych do komisji tłumaczą, że u pacjentki występowały niespecyficzne objawy zapalenia wyrostka.
- Tylko że nietypowe objawy wyrostka występują u 30 proc. chorych, a ja ciągle mówiłam lekarzom, że to może być wyrostek - mówi Kasia. - Dopiero ginekolog to potwierdził.
Nieprawidłowości w postępowaniu lekarzy nie stwierdził też powołany biegły chirurg. Jego zdaniem, w tym przypadku nałożyły się trzy różne schorzenia, maskujące objawy chorobowe: zatrucie pokarmowe, torbiel jajnika i zapalenie wyrostka. A w ostateczności leczenie było skuteczne, bo wyrostek usunięto.
- To prawda, że wyrostek usunięto, ale wcześniej postawiono złą diagnozę i na podstawie tej złej diagnozy na złą chorobę mnie leczono przez tydzień, co opóźniło właściwe leczenie - mówi Kasia Gotlib. - W efekcie codziennie budzę się z bólem brzucha, mało tego mogę mieć problemy z zajściem w ciążę.
6 kwietnia br. Kasia kolejny raz trafiła do szpitala z ostrym bólem brzucha, stanem zapalnym i podejrzeniem ropy w brzuchu.
- Zdiagnozowano zapalenie miednicy mniejszej, czyli tam gdzie wcześniej był plastron z rozlaną treścią ropną wyrostka - mówi białostoczanka. - Konieczne jest dalsze leczenie przynajmniej sanatoryjne, a nie wykluczone, że również operacyjne. Mam nadzieję, że obejdzie się bez operacji. Pewne jest to, że muszę się kontrolować i trzymać kciuki żeby było dobrze.
Kasia chce odwołać się od opinii biegłego z zakresu chirurgii. Zapowiada, że będzie walczyć przed komisją do końca.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?