Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

40-letnia dziewica

Konrad Kruszewski [email protected]
Na pytanie, czy woli zostać przez zbójców zgwałcona, czy bez szwanku wypuszczona na wolność. Wolała być zgwałcona, ale bez szwanku.

Była niewielka szansa, że ktoś z PiS-u nas za coś w końcu przeprosi. Dotychczas, jak wiadomo, to prezes tej partii życzył sobie, aby go nieustannie przepraszać. Aż tu nagle pojawił się poseł Girzyński i obiecał przeprosić cały naród.

Bardzo się do tych przeprosin przywiązałem, aż tak bardzo, że zadałem sobie trud, aby dowiedzieć się za co poseł Girzyński chce naród, czyli również mnie, przeprosić. I się dowiedziałem. Otóż Girzyński był łaskaw nazwać Polaków narodem naiwnym (w tłumaczeniu głupim), "którym łatwo coś wmówić, że coś się dzieje".

Powiedział to przy okazji wizyty w Polsce prezydenta Rosji Miedwiediewa, która to wizyta, zdaniem posła PiS-u, była tylko po to, aby ten naiwny naród łudzić.
Dwa dni temu poseł Girzyński zadeklarował jednak, że on gotów jest Polaków za wątpienie w ich rozum przeprosić, ale pod warunkiem, że prezydent Miedwiediew spełni jego oczekiwania. A są one takie: 1. Prezydent Rosji "położy na stół wykazy ofiar zbrodni katyńskiej". 2. Ten sam prezydent, na ten sam stół wyłoży "materiały ze śledztwa smoleńskiego", dokładnie takie, jakich PiS oczekuje. 3. Rosja przestanie na arenie międzynarodowej posługiwać się elementem siły, twierdząc, że "instalowanie na terenie Polski urządzeń wysokiej technologii jest uderzeniem w jej (Rosji) bezpieczeństwo".

Wtedy poseł Girzyński przeprosi naród polski za nazywanie go naiwnym. Od siebie dodałbym jeszcze jeden punkt, który nie dość, że zastąpiłby wszystkie sformułowane przez posła warunki, to jeszcze podobnie jak one byłby równie "realny": Jarosław Kaczyński zostanie prezydentem Rosji. W ramach rekompensaty za krzywdy, jakie wyrządził mu naród polski nie wybierając go na swego prezydenta.

Jak zatem widać, ani naród, ani ja razem z narodem nie doczekam się przeprosin od posła Girzyńskiego. I wcale tego nie żałuję, gdyż mnie poseł Girzyński nie jest w stanie obrazić. Nie wiem jak narodu. Poza tym nie bardzo rozumiem, dlaczego parlamentarzysta PiS-u domaga się wypełniania jakichś warunków od prezydenta Rosji, którego uważa za - tu cytat: "drugorzędnego polityka"? Jeśli to jest bowiem drugorzędny polityk, nie można od niego wymagać, aby wypełniał jakieś oczekiwania "pierwszorzędnego" polityka, jakim jest Girzyński. "Drugorzędny" polityk Miedwiediew może co najwyżej pogadać sobie z innym "drugorzędnym" politykiem - na przykład Obamą, co zresztą czyni. Nic z tego nie wynika. Co innego, gdyby spotkał się z nim, z Girzyńskim, a najlepiej z samym prezesem Kaczyńskim. Los świata by się odmienił.

Tyle, że politycy PiS-u nie mają czasu dla "drugorzędnych polityków". Sami są pierwszorzędni, więc spotykają się wyłącznie z pierwszorzędnymi. Pan Macierewicz i pani Fotyga, politycy nawet więcej niż pierwszorzędni, udali się na przykład do Stanów Zjednoczonych z wizytą, podkreślmy, ekspercką i w ramach tej eksperckiej wizyty mieli spotkać się z innym pierwszorzędnym politykiem - kongresmenem Raybournem. Na miejscu okazało się, że kongresmen, którego Fotyga przywitała jako Raybourna, Raybournem nie jest. A to z takiego niespodziewanego powodu, że Raybourn nie żyje. Ale zaledwie od pięćdziesięciu lat. Tak drobnostka nie mogła przecież zaważyć na doniosłości tej wizyty, którą z powodzeniem można nazwać wizytą na najwyższym szczeblu, bo w zaświatach. Przy niej przyjazd Miedwiediewa do Polski wygląda rzeczywiście jak wizyta drugorzędnego polityka u polityka trzeciorzędnego, który przez pomyłkę zajmuje Pałac Prezydencki.

Poseł Girzyński należy do tych polityków, którzy inteligencję posiadają, ale jest to inteligencja dyskretna, nawet bardzo, tak, że czasami trudno ją zauważyć. Określenie Miedwiediewa mianem polityka drugorzędnego wydobywa z tej inteligencji jej cały urok, kwintesencję, wręcz bukiet. Nazwanie zaś Polaków naiwniakami, bo się z wizyty Miedwiediewa cieszą, dodaje tej inteligencji szczyptę pieprzu. Tak, że w sumie wygląda ona jak popieprzony bukiet.

Właściwie można by się z posłem Girzyńskim zgodzić, że do Polski powinien przyjechać polityk pierwszorzędny, czyli Putin, który - według posła - pociąga za sznurki, na których przywiązany jest Miedwiediew.

Tyle tylko, że przypomnę, kiedy ponad rok temu Putin był na Westerplatte, to szef pana Girzyńskiego - Jarosław Kaczyński - publicznie podważał sens tej wizyty pytając, a po co Putin w ogóle do Polski przyjechał. Czyli tak źle, a tak jeszcze gorzej, jak odpowiedziała pewna 40-letnia dziewica na pytanie, czy woli zostać przez zbójców zgwałcona, czy bez szwanku wypuszczona na wolność. Wolała być zgwałcona, ale bez szwanku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna