Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

7 osób za Polską, reszta przeciw

Kazimierz Radzajewski
Ełckie banknoty plebiscytowe. Nominały niewielkie, ale podkreślały ogromną przewagę Niemców nad Polakami w mieście.
Ełckie banknoty plebiscytowe. Nominały niewielkie, ale podkreślały ogromną przewagę Niemców nad Polakami w mieście.
Tylko siedmiu ełczan opowiedziało się w plebiscycie z 1920 r. za Polską. W Olecku było tylko dwóch odważnych.

Strach przed bolszewizmem i 600 lat życia w państwie krzyżackim, a potem pruskim były powodem miażdżącej klęski polskich Mazurów. Niemal wszyscy ełczanie wybrali w plebiscycie Prusy i odrzucili polskość.
90 lat po plebiscycie nie ma już w Ełku świadków euforii zwycięstwa Niemiec nad Polską.

Zostały tylko banknoty

Oni i ich potomkowie uciekli przed sowiecką nawałą wściekłej agresji, a potem wybrali Niemcy w ramach tzw. akcji łączenia rodzin. Po II wojnie światowej nie było już takiego plebiscytu, jaki sprokurowano Mazurom ćwierć wieku wcześniej.

W ełckim Archiwum Państwowym są eksponaty, które pokazują nastroje mieszczan tuż po ogłoszeniu wyników plebiscytu. Fakt miażdżącego zwycięstwa Niemiec przetrwał do dziś na obiegowych banknotach, które władze miasta wyemitowały latem 1920 r.

- To były niskie nominały, ale płaciło się nimi w sklepach przez kilka następnych lat. W obieg puściły je ówczesne władze Ełku. Podkreślały fakt zwycięstwa Niemiec - mówi Tadeusz Mańczuk, kierownik ełckiego archiwum.

Siedmioro odważnych

W całym ówczesnym powiecie ełckim za przynależnością do Polski głosowało zaledwie 44 dorosłych mieszkańców. W samym Ełku za Niemcami opowiedziało się 8339 mieszczan, a za Polską tylko siedmioro. Zniemczeni Mazurzy mieli też tylko dwoje przeciwników w Olecku.

Takie same proporcje odnotowano na całej Warmii i Mazurach. Na ponad 360 tys. głosujących tylko 8 tysięcy czuło się Polakami.

Był to efekt propagandy, straszenia bolszewizmem i proniemieckiego nastawienia pastorów ewangelickich. Na nic zdały się agitacje na rzecz polskości, jakie prowadził ełcki publicysta i poeta Fryderyk Leyk. Był on właścicielem księgarni, wydawał swoje broszury skierowane do Mazurów.

Szykany przez ćwierć wieku

Dla niewielkiej garstki ełczan przyznających się do polskości otwarto w Ełku placówkę dyplomatyczną. Antypolskie nastroje podgrzewała lokalna prasa. 31 stycznia 1923 r., po oszczerczym artykule w Lycker Zeitung, przed konsulatem przy ul. Bismarcka (obecnie ul. Wojska Polskiego) pojawiła się grupa ok. 100 demonstrantów. Powybijano szyby. Demonstracja przeniosła się pod dom konsula Filipa Zawady przy ul. Hindenburga (teraz ul. Mickiewicza). Niepokoje stłumiła dopiero groźba użycia broni. Nasilona germanizacja ełczan i szykany wobec Polaków trwały aż do zakończenia II wojny światowej.

- To też historia naszego miasta. Czas daje perspektywę i obiektywną ocenę zdarzeń - mówi archiwista Tadeusz Mańczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna