Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

76-letni Hiszpan studiuje na naszym uniwersytecie

Magdalena Kleban [email protected]
Domingo chciał po zakończeniu studiów w Białymstoku zwiedzić – w ciągu miesiąca – całą Polskę. Jak wyliczył, miałby po 2 dni na województwo. Ale na innym uniwersytecie znalazł arcyciekawy kurs amerykańskiego systemu prawnego. Zwiedzanie Polski trzeba będzie odłożyć... Bo wróci tu na pewno.
Domingo chciał po zakończeniu studiów w Białymstoku zwiedzić – w ciągu miesiąca – całą Polskę. Jak wyliczył, miałby po 2 dni na województwo. Ale na innym uniwersytecie znalazł arcyciekawy kurs amerykańskiego systemu prawnego. Zwiedzanie Polski trzeba będzie odłożyć... Bo wróci tu na pewno.
Przyjechał tu w środku zimy ze słonecznej Hiszpanii. Jeszcze kilka miesięcy temu nie potrafił nawet wymówić słowa Białystok, nie miał pojęcia, gdzie to jest.

Równie mgliste wyobrażenie miał zresztą i o Polsce. Dzisiaj 76-letni Domingo Manuel Idigoras mógłby zostać ambasadorem naszego miasta i uniwersytetu, gdzie jest najpilniejszym i najstarszym studentem.

Pytań o swój wiek ma już powyżej dziurek w nosie. Dosłownie. I teraz, jak ktoś go o to pyta, bez namysłu odpowiada: dwadzieścia! - Bo jak mówią Anglicy, nieważne, jaka jest twoja data urodzenia, liczy się to, na ile lat się czujesz - kończy najbardziej drażliwy dla siebie temat.

Poza tym jednym wątkiem może rozmawiać absolutnie na wszystkie inne tematy: najchętniej, oczywiście, o programie wymiany studentów Erasmus, dzięki któremu znalazł się w Białymstoku, równie chętnie o swoim zachwycie Białymstokiem, studiach prawniczych i o... Domku Napoleona. - Tam powinno być muzeum! - przekonuje. - Chciałbym spotkać się z waszym merem, prezydentem i wytłumaczyć mu, że to idealne miejsce na muzeum poświęcone miłości pani Walewskiej i Napoleona - zapala się błyskawicznie hiszpański napoleonista. - Wiem, że on nigdy się tu nie zatrzymał. Ale jakby mimo wszystko w tym pięknym budynku powstało muzeum, przyjeżdżałoby do was mnóstwo turystów. Z samej Francji tysiące! Ja, Domingo Manuel Idigoras, wam to gwarantuję.

Nie ma czasu do stracenia
Studiowanie jest tym, co pochłania go najbardziej, czemu oddaje się w pełni. Byłoby to zrozumiałe, a nawet pożądane w przypadku każdego studenta, gdyby nie to, że akurat ten żak brodząc w styczniowych śniegach zimy dziesięciolecia sam wkroczył w 76. wiosnę życia.

- Rozpocząłem tym samym najwspanialszą przygodę - podkreśla stanowczo.
Swój pierwszy dzień w Polsce i Białymstoku pamięta, jak gdyby to było wczoraj. W jego rodzimej Walencji ciepło, słońce, a tu - minus 20 stopni Celsjusza. Kiedy tu przyleciał, trafił akurat na apogeum opadów i mrozów. Takiego śniegu nie widział nigdy w życiu, a tu jeszcze obcy kraj, kompletnie inny język. W Warszawie musiał radzić sobie sam, na dworcu w Białymstoku czekała na niego Ewelina Gruszewska - studentka IV roku prawa, jego opiekunka.

Tupiąc z zimna na peronie, trzymała kartkę z wypisanym flamastrem jego nazwiskiem. A on nie przyjechał. To znaczy w końcu dotarł, ale z prawie półtoragodzinnym opóźnieniem, następnym pociągiem. I wysiadł, jak gdyby nigdy nic, zachwycony polskimi studentkami, jakie poznał w PKP (bo nie dosyć, że z Erasmusa, to jeszcze jak doskonale mówiły po angielsku, a jaki miały akcent!). A potem było jeszcze ciekawiej. Podobało mu się wszystko. Miasta wprawdzie widać prawie nie było - tyle napadało śniegu, ale za to ta zima! W jego rodzimej Walencji nad Morzem Śródziemnym niczego takiego w życiu nie widział. Tylko słońce i zawsze ładna pogoda.

- W styczniu przyjeżdżają do nas ludzie z dalekiej północy na wakacje. Ale jest ciągle tak samo. A tutaj? Jestem raptem cztery miesiące, a temperatura w tym czasie z minus 30 podskoczyła do plus 25 stopni C - zachwyca się. - Dla mnie to raj! Takiego czystego powietrza nie ma nigdzie indziej. Tu chce się żyć!

76-letni Domingo zamieszkał razem z innymi studentami w... akademiku Uniwersytetu w Białymstoku przy ul. Żeromskiego. I znowu mu się wszystko podobało:

- Perfecto! - sylabizuje. - Bo było tam bardzo ciepło. Na zewnątrz: minus 10, minus 20, a nawet minus 30 stopni C, a ja nic nie czułem! Takie ciepłe budynki macie - dziwi się.

- Po przyjeździe miał tylko jedno życzenie: chciał kupić czapkę - wspomina jego opiekunka Ewelina.

Ale musiał też nieco uzupełnić swoją garderobę. W ciepłą kurtkę zaopatrzyła go wprawdzie rodzina, jeszcze przez wyjazdem, ale już skarpetek zapomniał. Na dworcu w Białymstoku wysiadł w adidasach nałożonych na gołe stopy.

Jak się chodzi po śniegu
Studentom Wydziału Prawa zdarzało się pomylić nowego studenta z Hiszpanii z jakimś profesorem. Pytania i rozmowy zaczynały się później, najczęściej interesował ich powód rozpoczęcia studiów w tak późnym wieku. Nic dziwnego, że Domingo ma już dość tego tematu.

Problemów z porozumiewaniem się nie było, choć na początku Hiszpanowi zdarzało się mieszać angielskie i hiszpańskie słowa. Na konwersację po polsku na razie jednak nie ma co liczyć, bo choć Domingo chodzi na lekcje polskiego, na razie poznał tylko trzy zwroty: dziękuję, dzień dobry i ... Dzień Flagi.

- Byłem na głównym placu miasta w czasie uroczystości 2 maja, mnóstwo ludzi, wojsko, policja, flagi i władze miasta - Domingo wspomina Święto Flagi. - Bardzo emocjonujące przeżycie.

Takich "emocjonujących" wydarzeń w czasie jego 4-miesięcznego pobytu tutaj było więcej. Już pięć dni po przyjeździe wybrał się z innymi studentami na kulig. Wtedy też stał się ekspertem od śniegu: - W mieście jest on ubity, twardy strasznie. Nie to co w lesie, sięgał często nawet metra i był mięciutki jak puch. Stawiałem kroki ostrożnie, jakbym uczył się chodzić - pokazuje wodząc opuszkami palców po blacie stołu. - A potem spróbowałem tych wszystkich kiełbasek na ognisku i bigosu...

Wolał Polskę niż Turcję
Domingo nawet przez sekundę nie żałował swojej decyzji o przyjeździe do Białegostoku. Choć jeszcze rok temu do głowy by mu nie przyszło, że mógłby studiować tysiące kilometrów od domu. Ale wszystko potoczyło się tak szybko - najpierw koledzy z rodzimego wydziału namówili go na Erasmusa, potem egzamin po angielsku i trzy tygodnie na podjęcie decyzji, jaki kraj wybrać.
- Ale Portugalię znałem, w Anglii, Irlandii i Danii też byłem. Do wyboru pozostawała Polska i Turcja - opowiada.

Na Białystok zdecydował się w ciągu dwóch dni, ale uważa, że w tym wypadku opatrzność czuwała nad nim. Oraz Piotr Lenka - Polak, którego spotkał na swojej drodze przed kilkudziesięcioma laty i który kiedyś w kuchni jego matki przekonywał go: "Domingo, jak tylko trafi ci się okazja, żeby pojechać do Polski, musisz z tego skorzystać. To piękny kraj". Ale lata mijały i pamięć nieco przyblakła. Do ubiegłego roku. Wspomnienie o Piotrze - dawnym bohaterze II wojny światowej - pomogła mu podjąć decyzję.

Dzisiaj Domingo jest jednym z najpilniejszych studentów. Nad książkami z prawa międzynarodowego i europejskiego ślęczy od poniedziałku do piątku, w soboty - chodzi na zakupy. - Mój kontrakt Erasmusa kończy się 30 czerwca. Potem jadę na kurs z prawa Stanów Zjednoczonych - mówi z nutką tęsknoty za tym, co tak szybko mija.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna