Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"A ta czarownica z góry ma taka moc, że jak robiłam ciasto, to mleko w krew zamieniła. "

(kk)
Archiwum
Świrusy żyją wszędzie. Jednak przy ulicy Gospody jest ich parka w jednym budynku, co powoduje przekroczenie dopuszczalnej normy jednego świra na blok, więc czeka ten budynek tragedia, a może nawet zagłada.

Póki co żyją w nim normalni obywatele. Normalni? - jest to określenie ryzykowne. Jak się mieszka przy ul. Gospody, normalnym być nie można. W tym bloku przebywają małżonkowie D. Oboje żyją w przekonaniu, że ich sąsiedzi posiedli niezwykłą moc, dzięki której, od czasu do czasu, dla rozrywki, zamieniają ich w zwierzęta.

Pani D. zwierzyła się kiedyś dziennikarzom regionalnej gazety ze swoich podejrzeń. A oto one: - Tu mieszkają sami niewierzący i czarownice. A ta czarownica z góry ma taka moc, że jak robiłam ciasto, to mleko w krew zamieniła.

Oczywiste, że w tej sytuacji ciasto się nie udało. To nawet nie był murzynek, bo czy kto widział czerwonego murzynka? W związku z tym pani D. zeznawała dalej: - Teraz już nie piekę. Sąsiadka mści się inaczej. Czasami w nocy zamienia nas w kury, gęsi, świnie i kurczaki.

Takiej rewelacji, tym bardziej że potwierdzał ją mąż poszkodowanej, prasa lokalna nie mogła pominąć. Dziennikarze zjawili się więc przy ul. Gospody, żeby ten domowy zwierzyniec obejrzeć. Niestety. Ani pani D. ani pan D. w żadne z wymienianych przez siebie zwierząt zamienione nie było. Według pani D., udało się tego uniknąć jedynie dzięki wstawiennictwu Świętej Panienki, do której regularnie się modliła.
Wobec tego dziennikarze zwrócili się po wyjaśnienia do sąsiadów. Czy to jest prawda, że zabawiają się przemienianiem państwa D. m.in. w domowe ptactwo i dlaczego? I usłyszeli historie jeżące włosy na głowie. Aż cud, że sąsiadom udało się do tej pory zachować przy życiu.

Według nich, małżeństwo D. terroryzuje otoczenie. Wydaje z siebie groźne okrzyki po nocach i grozi wysadzeniem budynku. Wysadzenie budynku ma nastąpić przez odkręcenie wszystkich kurków. Widocznie do tej pory małżeństwu nie udało się tych kurków wytropić, bo budynek ciągle stoi. Za to niektórzy sąsiedzi chodzą posiniaczeni. - Kilka dni temu G. uderzył mnie znienacka pięścią w twarz - zeznał jeden z sąsiadów. - Kiedy się ocknąłem, stał nade mną z kuchennym nożem. Zawsze go nosi za pazuchą. W ostatniej chwili udało mi się go obezwładnić.

Skoro pojawiły się rękoczyny, pojawiła się również zawiadomiona przez sąsiadów policja. I przystąpiła do przesłuchań.

Pani D. zeznała: - Znowu nakłuwali mnie szpilkami. Musiałam swetrem zatamować krwawiące rany. A jej mąż dodał: - Wszystko, ściany, podłoga, wanna jest pod prądem.

Jak już się Państwo z pewnością zorientowali, przy ul. Gospody stoi dom wariatów. Ale nie jest to psychiatryk, bo nie wszyscy w tym budynku są nienormalni. Wiele wskazuje na to, że walnięci są państwo D., choć sąsiadom, po przebytych doświadczeniach, też niczego nie brakuje.

Policjanci również doszli do takich samych wniosków, a nawet sprawdzili, że zamieniani niekiedy w drób małżonkowie, posiadają tzw. "żółte papiery". Jak już to stwierdzili, wrócili spokojnie na komisariat, bo "żółte papiery" chronią przed policjantami bardziej niż pistolet maszynowy.

Aby w miarę normalnym mieszkańcom bloku zapewnić spokojny sen, trzeba by małżeństwo D. umieścić w psychiatryku. Ale o tym może zadecydować tylko sąd. Tyle, że nikt z sąsiadów sprawy do sądu nie skierował.

Tymczasem szaleni małżonkowie grożą odkręceniem kurków i wysadzeniem domu w powietrze. Ciekawe jak długo jeszcze da się ich od tych kurków utrzymać z daleka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna