Nowe książki nawet przez półtora roku od wydania mają mieć identyczne - wyższe niż obecnie! - ceny we wszystkich księgarniach. Ten pomysł Polskiej Izby Książki (PIK), która nawet przygotowała już projekt ustawy, ma zachęcić nas... do kupowania i czytania książek.
- Gdyby książki podrożały o 10-20 proc., zniechęciłoby to czytelników - uważa Alina Treszczotka, lekarka, którą spotkaliśmy w księgarnio-kawiarni "Akcent". - Taką ustawę można wprowadzić tylko na próbę. Gdyby spowodowała spadek zainteresowania książkami, należałoby ją uchylić.
Stracą i czytelnicy, i wydawcy
Stałą cenę książki, która obowiązywałaby przez określony czas od ukazania się, mieliby ustalać wydawcy. Dopiero po upływie "okresu ochronnego" zarówno oni, jak i sprzedawcy mogliby stosować rabaty. Zdaniem PIK,takie rozwiązanie spowoduje, że wydawcy będą mieli fundusze na niekomercyjne publikacje, a Polacy zaczną częściej kupować książki. Zgodnie z projektem ustawy, wydawca może ustalić dowolną cenę - nawet tak wysoką, że niewielu czytelników będzie stać na kupno książki. Ale dopóki będzie ona nowością, to taniej nigdzie się jej nie kupi.
Szef "Akcentu" uważa, że regulacja cen książek jest potrzebna.
- Niektóre sieci księgarskie, aby wykończyć konkurencję, zaniżają ceny do granicy opłacalności - mówi Adam Samsonowicz. - To nieuczciwe. Ustalenie stałych cen ukróciłoby ten proceder. W krajach zachodnich obowiązują one od lat.
Zupełnie inaczej uważa Piotr Brysacz z Fundacji "Sąsiedzi", która prowadzi działalność wydawniczą
- Może inni wydawcy się ze mną nie zgodzą, ale na sprawę patrzę też jako czytelnik - mówi. - Każde odgórne regulowanie cen jest złe. Jeśli wydawca się pomyli i ustali cenę na 37 zł, a Czytelnik będzie mógł za daną książkę zapłacić jedynie 34 zł, to jej nikt nie kupi.
Jego zdaniem problemy finansowe wydawnictw wynikają z tego, że na książkach zarabiają głównie hurtownicy.
- Wydawca, który opłaca autora i drukarnię, zarabia najmniej, ale tego ta ustawa nie zmieni - dodaje.
Jego zdanie podziela Michał Stypułkowski, właściciel działającej w Białymstoku księgarni internetowej Selkar, jednej z największych w kraju.
- To niemal powrót do poprzedniej epoki - komentuje . - Na ustaleniu stałych cen stracą czytelnicy, których i tak jest coraz mniej, a także wydawcy, bo na drogich książkach, których nie da się sprzedać, nie zarobią. Poza tym, jeśli potrafię tak prowadzić firmę, by zarabiać mimo sprzedawania towaru w niskich cenach, to dlaczego ktoś ma mi tego zakazać? Tradycyjne księgarnie też mogą szukać sposobu na obniżenie cen. Na tym polega wolny rynek.
Minister jednak nie popiera
- Chętnie poznamy opinie na temat naszego projektu, nawet te nieprzychylne - zapewnia przedstawicielka PIK.
Niektóre media podały, że projekt PIK popiera minister kultury. Ale ministerstwo tego nie potwierdza. Przyznało tylko, że otrzymało od PIK propozycję ustawy.
- Z uwagi na społeczny charakter projektu, w chwili obecnej ministerstwo nie uczestniczy w jego przygotowaniach - czytamy w otrzymanym mailu.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?