Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Neczyperowicz. Wszystko źle, czyli Nowa Era Neczypera

Urszula Krutul
- Warto przyjść 11 kwietnia o godzinie 20 do Teatru Dramatycznego i dołożyć swoją cegiełkę do czegoś nowego w Białymstoku - mówi Adam Neczyperowicz.
- Warto przyjść 11 kwietnia o godzinie 20 do Teatru Dramatycznego i dołożyć swoją cegiełkę do czegoś nowego w Białymstoku - mówi Adam Neczyperowicz. Andrzej Zgiet
Nie jest to typowy spektakl teatralny ze sprecyzowaną fabułą, akcją i aktorami. Ma to być widowiskowe.

Co u Ciebie i dlaczego "Wszystko źle..."?

- U mnie bardzo dobrze! Pracuję nad realizacją własnego pomysłu pod tytułem "Wszystko źle, czyli Nowa Era Neczypera". I właśnie "Wszystko źle..." wydaje się bardzo aktualną i dobrą nazwą. Rozbierzmy ją na czynniki pierwsze. "Wszystko źle" sprawia, że czuję się lepiej. Jest to nazwa dość pojemna, bardzo odpowiadająca nastrojom społecznym, a nawet temu, co dzieje się w regionie. A "Nowa Era Neczypera" to też zapewne zaskoczenie dla ludzi, którzy mnie znali do tej pory z kabaretu Widelec. Teraz pokażę im coś swojego, nowego, po 6 latach grania w Widelcu. Kabaret zresztą pojawi się gościnnie w programie. A co jeszcze, nie będę zdradzał, bo to jest wielka tajemnica.

Mówisz o spektaklu, ale nie zdradzasz formy ani fabuły...

- Tak, ponieważ "Wszystko źle" jest bardzo niekonwencjonalne. Nie jest to typowy spektakl teatralny ze sprecyzowaną fabułą, akcją i aktorami. Ma to być widowiskowe. Każdy będzie mógł znaleźć coś dla siebie, coś co lubi, co podoba mu się w rozrywce. Czy to ze względu na satyrę, czy muzykę. Sam uwielbiam muzykę i zawsze chciałem mieć z nią większy kontakt. Teraz, od prawie roku, tworzymy ją razem z zespołem. Co wyszło, zaprezentujemy 11 kwietnia. "Wszystko źle...", to uwypuklenie tego, co we mnie siedzi, czym się jaram, czym się fascynuję.
A gdybyś mógł zdradzić chociaż cząstkę?

- To jest rzecz o Białymstoku. Nie szargam się na mówienie o rzeczach, o których nie mam pojęcia. Mówię o tym, co mnie otacza i o tym, co mnie nurtuje i frustruje. Zaryzykuję stwierdzenie, że pewnie wielu białostoczan żyje tym samym, co ja. W końcu wszyscy mieszkamy w tym mieście. I dlatego mój projekt jest o nich i dla nich. Poza tematami typowo białostockimi, są też tematy uniwersalne. Szczególnie w warstwie muzycznej. W końcu muzyka nie zna granic, podobnie zresztą jak satyra.

Skoro jesteśmy przy muzyce, to ponoć chcesz wydać płytę z piosenkami ze spektaklu?

- Tak. Mam już dwie piosenki. Po premierze zamierzamy wejść do studia z kolejnymi. Mam nadzieję, że uda nam się nagrać po 2, 3 utwory w ciągu miesiąca. Kiedy będziemy mieć więcej materiału i jakiś odzew ze strony słuchaczy, zobaczymy co dalej. Po pierwszym singlu pod tytułem "Superbohater" mamy bardzo pozytywne komentarze i recenzje. Ludzie są zaskoczeni, że można zrobić coś tak fajnego własnym sumptem i z własnej ambicji. Nikt nam przecież nie kazał tego robić. I póki ambicja w nas nie umrze, będziemy dalej nagrywać, bo czujemy, że to jest dobre. Jeżeli uzyskamy odpowiednie wsparcie, to płyta się ukaże. Mam też już pomysły na nowe teledyski, które będą bardziej artystyczne. Nie będzie to megalomańska pokazówa. Chcemy, żeby teledysk też mówił coś o piosence, o morale w niej zawartym.

Masz jakieś dofinansowanie czy robisz wszystko własnym sumptem?

- Dofinansowania jako takiego nie mamy. Rozpocząłem pracę z własnych pieniędzy. Tak też powstały pierwsze dwa single. Spektakl też częściowo jest finansowany przeze mnie, ale swoje trzy grosze dokłada Teatr Dramatyczny. Mam nadzieję, że uda nam się koncertować z tym materiałem, jako zespół Wszystko Źle. I że zacznie on na siebie zarabiać. Sądzę, iż nasza siła tkwi nie tylko w muzyce, którą tworzymy i w moich tekstach. Ale też w tym, że odstaję trochę od innych wykonawców. Z urodzenia jestem kabareciarzem (śmiech), więc lubię dialogować z publicznością i przez to też może być ciekawie.

Co było pierwsze: piosenki, czy pomysł na spektakl?

- Najpierw były piosenki. Rozpoczęliśmy prace od tworzenia warstwy muzycznej, bo to jest filar i fundament całego wydarzenia. Od początku wiedziałem też, że chcę zrobić duży koncert. Coś, czego w Białymstoku jeszcze nie było.

Jak doszło do współpracy z teatrem?

- Zaraz po zmianie dyrektora teatru prowadziłem tam jako konferansjer imprezę. Poznałem osobiście panią Agnieszkę Korytkowską-Mazur (dyrektorka Teatru Dramatycznego - przyp. red.). Zaczęliśmy rozmawiać, żeby coś razem zrobić.

Początkowo był pomysł, żeby zrobić program kabaretowo-teatralny z udziałem Widelca i aktorów Teatru Dramatycznego, w takiej improwizowanej formie na wzór amerykańskiego programu "Whose line is it anyway". Byliśmy na kilku spotkaniach, ale nie udało nam się w tym składzie pociągnąć tego do końca. Ja nie chciałem się poddać i opowiedziałem pani dyrektor o moim pomyśle. Zaskoczyło. Uznaliśmy, że wzajemnie poszukujemy nowych form i jesteśmy otwarci na wszelkie rodzaje sztuki i rozrywki. I dlatego mam nadzieję, że uda nam się wspólnie stworzyć coś niekonwencjonalnego i innego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna