Chodzi o ustawianie konkursów na zatrudnianie urzędników. Sprawą zajęło się CBA, a dochodzenie prowadzi agentka, która kilka lat wcześniej pracowała w urzędzie i została zatrudniona w równie podejrzanych okolicznościach - pisze "Gazeta Wyborcza".
Konkursy miały polegać na dostosowywaniu wymogów do konkretnych kandydatów i dostarczaniu im wcześniej pytań egzaminacyjnych. Jak dowiedziała się Gazeta, podobna procedura miała prawdopodobnie miejsce przy zatrudnianiu pani M. W 2008 roku nie posiadała ona wymaganego stażu pracy, a część dokumentów złożyła na tydzień przed ogłoszeniem konkursu. Kobieta otrzymała także mniej punktów niż jej rywalka w testach egzaminacyjnych. O zatrudnieniu zaważyło wrażenie, jakie wywarła na komisji kwalifikacyjnej. Teraz, jako agentka CBA, prowadzi dochodzenie. Uczestniczyła w przesłuchaniach ponad 70 pracowników Urzędu.
- To wygląda tak, jakby CBA w czasie, gdy PiS tracił władzę w województwie, wsadziło do nas swojego kreta. Chociażby po to, żeby założył podsłuchy - powiedział "Gazecie Wyborczej" jeden z pracowników Urzędu Marszałkowskiego.
Jak dowiedziała się Gazeta, kobietę do pracy przyjął Jarosław Dworzański, na początku swojego urzędowania. - To ja zatrudniłem tę panią. Ale zrobiłem to dlatego, że zostałem wprowadzony w błąd przez swojego poprzednika. Przy tym konkursie ewidentnie doszło do naruszenia prawa - komentuje Dworzański.
Dziś o 14 briefing prasowy marszałka.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?