Akcja płetwonurków w Osowcu

W sobotę płetwonurkowie przeprowadzili akcję wydobycia dwóch stalowych łodzi desantowych. Nad Biebrzą zastaliśmy Janusza Gołdyna, Cezarego Danieluka i Macieja Markowskiego. Na akcję zaprosił "Współczesną" wiceprezes OTF Mirosław Worona.
- Łodzie leżą na głębokości ok. 7 metrów i są w niezłym stanie. Chcemy jedną z nich zagospodarować na potrzeby OTF. W ubiegłym roku pawie w tym samym miejscu znaleźliśmy dwie barkowe kotwice - powiedzieli nam płetwonurkowie.
Do wyciągnięcia łodzi chcieli użyć metalowych i plastikowych zbiorników, które napełnione pod wodą powietrzem z butli miały wynieść na powierzchnię 300-kilogramową łódź.
- Janusz coś holuje - zauważył Maciej. - Znalazłem rosyjskiego szrapnela z pierwszej wojny światowej. Jest w doskonałym stanie, ale ukryłem go pod kamieniem - stwierdził Janusz wyrzucając na brzeg skłębiony pęk sieci.
- To pozostałość po kłusownikach, a jest tu tego w rzece zatrzęsienie - powiedział Maciej.
Po akcji trwającej ok. godzinę na powierzchnię wypłynęły gwałtownie beczki z powietrzem. W zamulonej wodzie dało się już zauważyć dużą łódź. Nurkowie odholowali ją do przystani kajakowej.
- Łódź mieściła przynajmniej 14 żołnierzy. Ma sporą dziurę w rufie. Być może uszkodził ją pocisk - stwierdził Janusz.
Biebrza kryje jeszcze mnóstwo militarnych niespodzianek. W okolicach mostu kolejowego w Osowcu leżą ponoć dwie carskie armaty, tzw. "76-stki" z 1915 roku, a w innym miejscu dwa samochody pancerne z ostatniej wojny.
- A niewypałów, min, pocisków i innego niebezpiecznego żelastwa jest tu co niemiara. Trzeba by też dobrać się do fosy przy Twierdzy Osowiec, bo tam dopiero jest skarbiec militariów. Ale fosa jest silnie zamulona i zbyt niebezpieczna do eksplorowania - mówili nam trzej panowie z OTF.