Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Andrius Skerla: Nikt nie lubi takich zawodników jak Dawidowski

Krzysztof Sokólski [email protected]
33-letni Andrius Skerla (z prawej) stanowi silny punkt białostockiej defensywy
33-letni Andrius Skerla (z prawej) stanowi silny punkt białostockiej defensywy Archiwum
Andrius Skerla na ogół jest ostoją spokoju, ale w meczu z Lechią Gdańsk i on stracił cierpliwość.

Pierwsze półfinałowe spotkanie Pucharu Polski Lechia - Jagiellonia (1:2) kończyło się w atmosferze skandalu. W 2 minucie doliczonego czasu gry sędzia Marek Karkut z Warszawy odgwizdał rzut karny za faul Igora Lewczuka na Tomaszu
Dawidowskim. Przewinienie widział tylko pan Karkut, bo nawet jego kolega z chorągiewką twierdził, że faulu nie było.

Co czułeś, kiedy arbiter wskazywał na jedenasty metr? - pytamy Andriusa Skerlę, doświadczonego obrońcę Jagi.

- Byłem zaskoczony. Gracz Lechii wbiegł w nasze pole karne, przewrócił się i głośno krzyknął. Arbiter gwizdnął. W profesjonalnych ligach europejskich nikt nie lubi takich zawodników, jak Dawidowski, wymuszających jedenastki. Przecież w ciągu miesiąca to trzeci czy czwarty karny na nim.

Sędzia popełnił błąd?

- Nie będę tego oceniał. To nie należy do mnie. Powiem natomiast tak: Naprawdę rozumiem, że praca arbitra jest trudna. Zwłaszcza w Polsce. Ale w ekstraklasie sędziowanie znajduje się na bardzo niskim poziomie. Mówię o tym z przykrością.

Na Dawidowskim arbiter odgwizdał dwie jedenastki.

- Przy pierwszej sytuacji OK, niech będzie już ten karny. Jednak za co El Mehdi dostał żółtą kartkę? Tylko o to chciałbym spytać sędziego. To nie była sytuacja, żeby decydować się na taką karę. A tak Mido zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę. To miało wielkie znaczenie dla dalszego przebiegu meczu. Do 69 minuty wyglądaliśmy solidnie. Potem, walcząc w osłabieniu, dało o sobie znać zmęczenie. Pamiętajmy, że gramy praktycznie co kilka dni.

Mimo wszystko udało się utrzymać zaliczkę.

- Lecz 2:1, to nie 2:0. W rewanżu musimy być bardzo uważni. Nic nie jest przesądzone, ale oczywiście głęboko wierzę, że awansujemy do finału.

Co do spotkania z Lechią, to oprócz fatalnej postawy sędziego zapamiętamy piękną bramkę Bruno. Grałeś w wielu prestiżowych meczach, czy to w klubie, czy w reprezentacji. Gol Bruno zrobił na tobie wrażenie?

- To jedna z najpiękniejszych bramek, jakie kiedykolwiek widziałem. Mówię o tym bez cienia kurtuazji. Strzał był fantastyczny.

Mecz w Gdańsku kosztował Jagiellonię wiele sił. Też podobno mocno ucierpiałeś, a w niedzielę spotkanie z Legią. Będziesz gotowy do gry?

- Każdy odczuł na swojej skórze wtorkowy pojedynek. Poza tym, jak już wspomniałem, zmęczenie daje się lekko we znaki. W ciągu miesiąca zaliczyliśmy dziewięć spotkań. Ale z Legią każdy chce zagrać. Ja zawsze chcę grać z najlepszymi!

Po ostatnich zwycięstwach w lidze presja na zespole nie jest chyba już tak duża?

- Utrzymania jeszcze sobie nie zapewniliśmy. Zostało sporo spotkań do końca sezonu. W każdym musimy być skoncentrowani i walczyć o punkty.

A kadra? Spodziewasz się w najbliższym czasie powołania do reprezentacji?

- Pod koniec maja Litwa ma zaplanowane dwa bardzo ciekawe mecze z Ukrainą oraz Chorwacją. Jednak przyznam, że powoli w mojej głowie pojawiają się myśli o zakończeniu kariery w reprezentacji. Chciałbym natomiast pograć jeszcze dwa-trzy lata na poziomie klubowym.

Oczywiście w Jagiellonii...

- Mam nadzieję. Zobaczymy. Na razie aż tak daleko w przyszłość nie wybiegam. Teraz najważniejsze to pomóc Jadze w utrzymaniu w ekstraklasie oraz w zdobyciu Pucharu Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna