Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Anita Sindera. Twarz modelki z Białegostoku oglądają na całym świecie

Fot. Wojciech Buczyński / www.wojciechbuczynski.co
Przez najbliższe 10 lat nie zamierzam poprawiać swojej urody – zapowiada 22-letnia Anita Sindera z Białegostoku.
Przez najbliższe 10 lat nie zamierzam poprawiać swojej urody – zapowiada 22-letnia Anita Sindera z Białegostoku. Fot. Wojciech Buczyński / www.wojciechbuczynski.co
Wąż podczas sesji zdjęciowej tak się zestresował, że... zsiusiał mi się na głowę i całe plecy - mówi Anita Sindera, fotomodelka z Białegostoku.

Jej twarz zdobi okładki gazet w wielu krajach świata. Występuje też w znanych grach komputerowych. O swojej karierze rozmawia z Piotrem Sawczukiem.

Jak zaczęła się Twoja przygoda z fotomodelingiem?
- Kiedy miałam 16 lat razem z koleżanką wybrałam się na casting pewnej firmy produkującej włoskie obuwie. Miałam tylko towarzyszyć znajomej, jednak zdarzyło się inaczej. Jedna z osób decydujących o wyborze modelki dostrzegła akurat mnie i tak się to wszystko zaczęło...

W niedawno emitowanym programie telewizyjnym "Top Model" dziewczyny miały sesje zdjęciowe np. z wężami. Ty w swojej karierze również zaliczyłaś takie zdjęcia. Nie bałaś się, kiedy wąż owijał się wokół twojej szyi?
- Na początku był strach. Jednak już po pierwszej minucie obcowania z wężami przekonałam się, że są niezwykle przyjaznymi, mądrymi, niesamowitymi w dotyku, delikatnymi gadami. Podczas ostatniego ujęcia zdarzył się mały incydent, bo wąż, którego miałam na głowie, nie wplątał się dobrze we włosy i lekko się osunął. Biedny tak się zestresował, że... zsiusiał mi się na głowę i całe plecy, jednak na szczęście było to już podczas ostatniego ujęcia. Wężowi nic się nie stało. I mimo tego wypadku naprawdę pokochałam te stworzenia. Zastanawiam się nawet, czy nie wzbogacić się o takiego członka rodziny. Mogę zdradzić sekret, że jedno ze zdjęć z tej sesji będzie można już wiosną ujrzeć na okładce z jednego z polskich magazynów.

Do jakich zdjęć najbardziej lubisz pozować?
- To trudne pytanie, bo do sesji zdjęciowych pozuję już kilka dobrych lat i było ich więcej niż 150. Każda sesja jest wyjątkowa, są na niej nowi ludzie, nowi fotografowie, nowe miejsca, stylizacje i wszystkie bardzo miło wspominam. Fotomodeling jest moją pracą, która sprawia mi olbrzymią satysfakcję i przyjemność. Dzięki niej czuję się naprawdę spełniona.

Twoje sesje zdjęciowe odbywają się nie tylko w Polsce. Jakie zakątki świata udało ci się zwiedzić przy okazji pozowania do zdjęć?
- Pozuję na terenie całego kraju i za granicą m.in. dla sąsiadów otaczających nasz kraj z każdej strony. Najmilej chyba jednak wspominam sesję zdjęciową, którą miałam latem ubiegłego roku w austriackich Alpach. Pozowałam do zdjęć dla jednego z najbardziej znanych magazynów na całym świecie. Atmosfera podczas sesji była niesamowita, a po niej mogłam poznać kulturę tego narodu i zwiedzić ten kraj. Zahaczyłam wtedy nawet o wesołe miasteczko, które przyniosło mi dreszczyk emocji.
Bardzo miło wspominam też sesję do kalendarza, którą miałam w grudniu w Lublinie, w której uczestniczył również Marcin Wójcik z kabaretu Ani Mru Mru.

Czy twoje idealne ciało to tajemnica diety czy specjalnych ćwiczeń?
- Praca modelki wymaga wielu wyrzeczeń i nie należy, wbrew pozorom, do najłatwiejszych. Ja osobiście mam bardzo dobrą przemianę materii i teraz nie stosuję żadnych diet. Wiem jednak, że za jakiś czas będę musiała je stosować, chociażby dla lepszego samopoczucia. Jeśli zaś chodzi o ćwiczenia, to jest to jak najbardziej wskazane i polecam wszystkim tzw. "areobiczną szóstkę Weidera". Efekty po zakończeniu tego treningu w moim przypadku były naprawdę pozytywnie zaskakujące!

Coraz więcej osób wybiera drogę "na skróty" i poprawia sobie urodę za pomocą operacji plastycznych czy też wstrzykując sobie botoks. Jak się na to zapatrujesz?
- Jeśli chodzi o operacje plastyczne to nie jestem ich przeciwniczką, ani też fanką. Nie widzę w tym nic złego do momentu, kiedy nie staje się to obsesją i nałogiem. Jeśli ktoś czuje się źle w swoim ciele i nie może być przez to szczęśliwy i spełniony, to czemu nie? Słyszałam kilka wymyślonych historii o moich rzekomych operacjach plastycznych. Oficjalnie mogę zdementować te plotki. Mam 22 lata i jestem bardzo młoda, więc ingerencja w moje ciało jest zupełnie niepotrzebna, bo organizm w takim wieku sam się regeneruje. Nie miałam jeszcze nigdy okazji poprawić sobie urody i nie zamierzam tego robić przez najbliższe 10 lat.

W 2010 roku zostałaś twarzą gry Need For Speed?
- Tak. Wraz z drugą modelką-brunetką. Ja zostałam blond twarzą Need For Speed. Jest mi bardzo miło i cieszę się, że mogłam reklamować tę grę. Miałam przyjemność grać w nią w święta i wszystkim polecam.

Wpisując twoje imię w wyszukiwarkę Google, internet pozycjonuje Cię na pierwszym miejscu. Jesteś nawet nad Anitą Lipnicką. To fajne uczucie?
- Nie przywiązuję uwagi do tego, kto jest pierwszy, a kto ostatni.

Ale konkurs na miss udało ci się wygrać...
- Brałam udział w konkursie ,,Miss Bikini Model 2010", wygrałam go i zostałam Miss Bikini Polski. Miałam reprezentować nasz kraj na finale Miss Świata, ale niestety bardzo poważnie zachorowałam - na nerki. Spędziłam kilka dni w szpitalu i nie mogłam jechać na światowy finał. Bardzo żałuję, że tak się stało, ale widocznie tak musiało być.

Niejedna dziewczyna marzy, żeby zrobić taką karierę jak twoja. Twoje marzenia się spełniają? Jakie marzenia ma Anita Sindera?
- Mam wiele marzeń. Chciałabym mieć wspaniałą rodzinę, kochającego męża, gromadkę dzieci, domek w górach, dużo zdrowia, a także zwiedzić parę miejsc m. in.Tybet i Tajlandię.

Jeździsz po całym świecie, ale zawsze wracasz do Białegostoku. Czy zdarzyło ci się wstydzić swojego miasta w "wielkim świecie"?
- Po wiecznym biegu, w jakim żyję, po licznych podróżach, z wielką radością przyjeżdżam do Białegostoku. Jest to miejsce, w którym mam swoją oazę spokoju. Mogę się tu wyciszyć z bliską mi osobą i zapomnieć o bożym świecie. Nie rozumiem, dlaczego mogłabym się wstydzić tego miasta? To w nim się urodziłam, rozwijałam, przeżywałam wzloty i upadki, poznałam wiele wspaniałych osób. Białystok zawsze będzie moim miastem. Nawet jeśli chciałabym ukryć skąd pochodzę, byłoby to niemożliwe, bo nasze białostockie zaciąganie i np. wyrażenie: "i tak o" pozostało mi do dzisiaj i w rozmowie ze mną łatwo jest poznać, z jakiej części Polski pochodzę.

Czego można Ci życzyć na 2011 rok?
- Przede wszystkim dużo zdrowia, bo ono jest najważniejsze. I tego, by każdy kolejny dzień był piękniejszy od poprzedniego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna