- Czuję się oszukany - denerwuje się Piotr K. (nazwisko do wiadomości redakcji). - Podejrzewam, że sklep celowo podniósł ceny na czas ważności bonu.
Nasz Czytelnik robił zakupy w Smyku. Wybrał tam kilka kosztownych zabawek i w nagrodę otrzymał 20-złotowy, terminowy bon.
- Można było zrealizować go dopiero za dwa dni, po weekendzie - opowiada. - Pomyślałem, że kupię jeszcze wnuczce grającego bączka. Kosztował 99 zł.
Ale gdy klient przyszedł po zabawkę, była już dużo droższa - kosztowała 130 zł. Tak więc, nawet wykorzystując bon, Piotr K. wydał więcej.
- Klienci tego sklepu zostali nabici w butelkę - denerwuje się nasz rozmówca.
Marta Młynarczykowska z biura prasowego Smyka informuje, że zabawka mogła być objęta promocją czasową, która nie obowiązywała już podczas drugiej wizyty klienta w sklepie. I stąd wyższa cena.
W podobnym tonie wypowiada się Grażyna Kuklińska, Powiatowy Rzecznik Praw Konsumenta w Suwałkach i radzi, by dokładnie sprawdzać i porównywać ceny.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?