Będą pieniądze na mniejsze miejscowości

To pierwszy dokument firmowany przez PO, w którym wyraźnie mówi się o konieczności równomiernego rozwoju Polski i odchodzi od tzw. modelu polaryzacyjno-dyfuzyjnego. Zakładał on, że w kraju większość nakładów będzie przeznaczana na metropolie. Nie zaliczono do nich nawet Białegostoku.

Michał Boni, minister administracji i cyfryzacji, który był głównym orędownikiem nowej strategii, uważa, że skorzystają na tym przede wszystkim miasta średniej wielkości. W Polsce odgrywają one dużą rolę. Publiczne środki będą inwestowane w edukację, zdrowie, ale także w infrastrukturę komunikacyjną.

- Ten dokument cechuje się dużym stopniem ogólności, ale z całą pewnością jest dla takich miast, jak Suwałki korzystniejszy niż wcześniejsze strategie - komentuje Czesław Renkiewicz, prezydent Suwałk, który swego czasu mocno te strategie krytykował. - Daje pewne nadzieje i oby tylko poszły za tym konkretne rozwiązania. Sądzę, że wkrótce się o tym przekonamy.

Robert Tyszkiewicz, poseł PO, który w tej sprawie rozmawiał ostatnio z wieloma czołowymi politykami rządowymi, w tym z minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską zastrzega, że przyjęcie strategii nie oznacza, iż od razu na mniejsze miasta spłynie deszcz pieniędzy. Zdaniem posła, władze i tak starają się troszczyć o równomierny rozwój kraju. Przeznaczają dużo środków na tereny wiejskie, kontynuują wprowadzony przez PiS programu Polski Wschodniej.

R. Tyszkiewicz dodaje, że szansę będą miały nie tylko miasta typu Suwałki czy Łomża, ale też mniejsze ośrodki. Pod warunkiem, iż znajdą dobry pomysł na własny rozwój. Najlepiej taki, który obejmie przynajmniej kilka okolicznych gmin.

- Wszystko będzie i tak zależało od tempa rozwoju gospodarczego Polski - mówi. - Jeżeli okaże się ono niespecjalnie szybkie, to, siłą rzeczy, na zbyt wiele nie będzie nas stać. Także na inwestowanie w mniejsze ośrodki.
Kiedy za rządową strategią mogą pójść konkretne działania, tego na razie nie wie nikt.