Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Będą tylko ratować życie?

Paulina Bronowicz
- Mam nadzieję, że nie dojdzie do realizacji najgorszego scenariusza, kiedy szpital będzie stał pusty, a pomoc znajdą tylko osoby w stanie zagrożenia życia. Ale musimy się do tego przygotować - mówi dyrektor MarianJaszewski.
- Mam nadzieję, że nie dojdzie do realizacji najgorszego scenariusza, kiedy szpital będzie stał pusty, a pomoc znajdą tylko osoby w stanie zagrożenia życia. Ale musimy się do tego przygotować - mówi dyrektor MarianJaszewski.
Pacjent zgłasza się do szpitala i mówi: Od kilku miesięcy czekam na planowany zabieg. Teraz nadeszła w końcu moja kolej. Personel odpowiada: Niestety, musi pan zaczekać jeszcze kilka miesięcy. Teraz jedynie ratujemy życie.

Na razie taka sytuacja to jedynie ponury żart. Już od sierpnia może jednak stać się rzeczywistością. Szpital Wojewódzki w Łomży już zaciska pasa i powoli przygotowuje się na to, że będzie przyjmować pacjentów tylko w stanie zagrożenia życia.

Fundusz jest bezduszny

Przez pierwsze pięć miesięcy tego roku łomżyński szpital przekroczył kontrakt podpisany z NFZ o 3,6 mln zł. Największe nadwykonania dotknęły oddział dziecięcy, ortopedyczno-urazowy, urologię, laryngologię i wewnętrzny.

- Tak naprawdę to nie ma oddziału, na którym nie mielibyśmy nadwykonań. Taka sama sytuacja dotyczy badań, np. tomografii komputerowej. Tylko w przychodniach specjalistycznych jest lepiej - mówi Marian Jaszewski, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Łomży.

Zdaniem dyrektora, termin "nadwykonania" jest słowem stosowanym przez urzędników. W życiu szpitala jest to po prostu pomoc pacjentom, którzy jej potrzebują.

- Ani ja, ani moi ordynatorzy i lekarze nie mamy poczucia, że wydaliśmy pieniądze na darmo. Trzeba było leczyć, a od tego jest szpital - twierdzi Jaszewski.
Wszystkie świadczenia muszą być jednak zakontraktowane. Jeśli szpital przekroczy kwoty ustalone na początku roku, a NFZ nie zapłaci za te nadwykonania, to placówka przez całe drugie półrocze musi sobie radzić za pieniądze, które jej zostały. Jak zawsze, największe kłopoty będą mieć pacjenci.

Tylko dla pilnie potrzebujących

- Zakładając, że w drugim półroczu leczylibyśmy tak samo, a NFZ nie zwróciłby nam pieniędzy, to szpital musiałby dołożyć ponad 7 mln zł. To tak, jakbyśmy leczyli 13 miesięcy w roku. W tym jeden całkiem za darmo - wyjaśnia dyrektor.

Jak zapewnia, do tego nie może dopuścić. Jako zarządca szpitala musi myśleć o finansach i postępowaniu zgodnie z prawem. W przeciwnym razie stanie przed sądem.

- Dlatego nie zawaham się użyć wszystkich środków, by do takiej sytuacji nie doszło. W skrajnym przypadku może to oznaczać, że będziemy przyjmować tylko pacjentów z nagłych wypadków, osoby w stanie zagrożenia życia. Mniejsze dolegliwości i przyjęcia planowe będą musiały poczekać. To sprawi, że kolejki znacznie się zwiększą - prognozuje Jaszewski.

Decyzję w tej sprawie dyrektor podejmie w drugiej połowie lipca. Wtedy ma być wiadomo, czy NFZ zdecydował się zapłacić za przekroczone kontrakty. To jednak nie będzie takie proste.

- Dyrektor już na początku roku znał wysokość całorocznego kontraktu. Kryzys nie pozwala myśleć o zwiększaniu środków - mówił w rozmowie z naszą gazetą Adam Dębski, rzecznik podlaskiego oddziału NFZ.

Dyrektor Jaszewski ma jednak nadzieję, że jeśli nie Białystok, to może Warszawa okaże więcej zrozumienia.
- Wiem, że są w Polsce szpitale, które nie wykorzystały swoich limitów. Kiedy te dane trafią do centrali NFZ, to może okaże się, że pieniądze jednak się znajdą. Jeśli nie, czekają nas ciężkie czasy.

Szukają oszczędności

W tym roku łomżyński szpital czekają poważne wyzwania. Oprócz nadwykonań na oddziałach, sytuację finansową pogorszył ogólnoświatowy kryzys. Pracownicy nie mogą liczyć na żadne podwyżki. W placówce szykują się również zwolnienia.
- Redukcje etatów nie będą duże, bo już od pewnego czasu staramy się zatrudniać tylko niezbędny personel. Ale kilka osób będzie musiało odejść - twierdzi dyrektor Jaszewski.

Oszczędności odczuli na swojej skórze także pacjenci. Od kilku tygodni szpital wprowadził racjonalną politykę lekową.

- Nie dajemy od razu najsilniejszych i najdroższych antybiotyków, podajemy je tylko zgodnie z posiewem. Takie same obostrzenia czekają badania. Nie będziemy wykonywać tych samych po kilka razy - wyjaśnia dyrektor.

Szpital zdobywa za to pieniądze z Unii Europejskiej, przeznaczone na zakup wyposażenia. Już wkrótce może się okazać, że nowoczesna placówka będzie stała pusta, bo jedyne, czego zabraknie, to pieniędzy na leczenie pacjentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna