Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bez wyścigów

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Ciężarówki będą mogły jeździć z ograniczoną prędkością.
Ciężarówki będą mogły jeździć z ograniczoną prędkością. Archiuwm
Suwalszczyzna. Bezpieczniej będzie na "szosie śmierci". Skończą się wreszcie gonitwy trzydziestotonowych ciężarówek.

Żadna stacja diagnostyczna już teraz nie wyda zaświadczenia o badaniach technicznych, jeśli w tirach lub autobusach nie zamontowano ograniczników szybkości. Przezorni zadbali o pieczątki przed 31 grudnia, więc mogą jeździć jeszcze do lipca. Na tym koniec. Do wprowadzenia rygorystycznych przepisów zobligowało Polskę prawo obowiązujące w Unii Europejskiej.

- Może zrobi się trochę bezpieczniej. Parę razy w tygodniu jeżdżę do Augustowa i to, co wyprawia się na tej trasie, przechodzi wszelkie pojęcie - mówi Krzysztof Michałowski z Suwałk. - To nie jest szosa, tylko rajdowy tor. Co drugi kierowca tira czuje się jak Kubica. Ścigają się, wyprzedzają na trzeciego. Co chwila trzeba uciekać na pobocze.

Tiry nie będą mogły rozwijać prędkości większej niż 80 km na godzinę, autobusom nie uda się przekroczyć setki. Jeśli nawet kierowcę poniesie fantazja, ogranicznik zadziała i odetnie dostęp paliwa do silnika.

Niepotrzebne wydatki?

Właściciel niewielkiej suwalskiej firmy transportowej klnie w żywy kamień na nowe przepisy.

- Czy ja śpię na workach z milionami? - pyta. - Ledwo wiążę koniec z końcem, a tu fundują nowe wydatki. W dodatku niepotrzebne. Chodzi tylko o to, żeby dać zarobek producentom urządzeń i warsztatom, które je zamontują. Bezpieczeństwo wcale się nie poprawi. Każde urządzenie można oszukać. Poza tym, wyprzedzania na trasie się nie uniknie. Lepiej więc, gdy taki manewr trwa krócej i silnik nagle nie zacznie się dusić.

Z największymi problemami finansowymi musi jednak borykać się suwalski PKS. Ograniczniki trzeba zamontować w 70 spośród 188 autobusów.

- Koszt jednego to około dwóch tysięcy złotych. Łatwo więc policzyć, ile musimy wydać - mówi Krzysztof Bargłowski, prezes zarządu. - Jesteśmy na finiszu. Moim zdaniem, te pieniądze można byłoby wydać zupełnie inaczej. Nie znam trasy, gdzie nasze autobusy rozwijałyby prędkość ponad sto kilometrów na godzinę. Wystarczy popatrzeć na rozkłady jazdy.

Z obowiązku zakładania ograniczników mógłby PKS zwolnić minister infrastruktury.
- Należałoby jednak pisać wniosek na każdy autobus, postawić pojazd na parkingu i czekać na odpowiedź. To nieopłacalny interes - uważa K. Bargłowski.

Graty pojadą najszybciej

Ograniczników nie muszą mieć pojazdy zarejestrowane przed 1 października 2001 r.
- Dostaną pieczątkę badań technicznych, jeśli samochód będzie sprawny - potwierdza Marian Podolewski, kierownik działu w suwalskim POM. - Nie od nas zależy, co kierowcy zrobią później.

Niewielkie w praktyce możliwości kontroli ma policja.
- Jeśli w dokumentach jest wszystko w porządku i tachograf nie wykazał przekroczenia prędkości, to nie będziemy szukać ogranicznika - mówi nadkom. Zbigniew Waszkiewicz, zastępca naczelnika suwalskiej drogówki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna