Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białostoczanie za granicą. Mikołaja można spotkać na plaży

Urszula Krutul
Rodzina w komplecie podczas pobytu w Chorwacji. Mała Wiktoria tak jak rodzice: Krzysztof i Grażyna, uwielbia podróżować.
Rodzina w komplecie podczas pobytu w Chorwacji. Mała Wiktoria tak jak rodzice: Krzysztof i Grażyna, uwielbia podróżować.
Grażyna i Krzysztof to białostoczanie mieszkający w Australii. Nie spędzają świąt za suto zastawionym stołem z tradycyjnymi dwunastoma potrawami. Jednego roku są w Afryce, gdzie z mieszkańcami jedzą przed chatami mięso z grilla, innym razem w Australii patrzą na wyłaniających się z wody... świętych Mikołajów.

Grażyna Stańko i Krzysztof Furman to białostoczanie mieszkający na stałe w Melbourne w Australii. W lutym br. rozpoczęli swoją szóstą roczną podróż dookoła świata. W podróżach towarzyszy im 4-letnia córka Wiktoria, która po raz trzeci okrąża glob z rodzicami. Podróżnikom zdarzało się kilkakrotnie spędzać święta, lub czas okołoświąteczny w innych krajach.

Indyk i Święty Mikołaj na plaży

Grażyna i Krzysztof starają się spędzać święta w domu, w Australii. Szczególnie odkąd urodziła się Wiktoria. Nic dziwnego, bo święta w tamtych stronach to raj... dla miłośników ciepła.

- Jest gorąco, dlatego często spędza się dużą część świętowania na zewnątrz, na przykład w parku - mówi Grażyna. - Nie obchodzi się Wigilii. To jest bardzo polski zwyczaj. Jest za to tzw. christmas lunch. Cała rodzina spotyka się na lunch w pierwszy dzień świąt. Niekoniecznie w domu. Często w restauracji. Po tym posiłku dzieci dostają prezenty. Choinka też jest, ale przeważnie sztuczna.

Po lunchu całe rodziny wychodzą do parku. Dzieci mają swoje prezenty. Jak zapewnia Grażyna - od razu widać co było w danym roku popularne - rowerki, deskorolki, skutery. Dodaje, że znaczenie świąt w Australii jest na pewno mniej religijne niż w Polsce. Mają bardziej charakter spotkania z rodziną.
Potrawy też są zupełnie inne. Nie ma tradycyjnego barszczu, czy pierogów. Powód? Prozaiczny. Jest za gorąco, żeby jeść np. ciepłą zupę.

- Jest tradycyjny indyk na lunch - opowiada Grażyna. - Dodatkowo są pieczenie mięsne, jakieś sałaty i ciasto. Gospodyni nie ma tak ciężko jak w Polsce, ponieważ jest taki zwyczaj, że każdy przynosi ze sobą jakieś danie. U nas w domu Wigilię obchodzimy i jemy najczęściej jakieś wymyślne dania z owoców morza. - Duża część ludzi w Australii święta traktuje jak długi weekend i wyjeżdżają z miasta - dodaje Krzysztof. - A ci którzy zostają, głównie młodzi, żeby uczcić święta często... kąpią się na plaży w strojach Świętego Mikołaja!

Wielką atrakcję, szczególnie dla dzieci, stanowi tzw. magiczna bajka świąteczna wystawiana w sklepowych oknach. Do ostatniej chwili nie wiadomo, jaka będzie pokazywana w danym roku. Wszystko jest owiane wielką tajemnicą. Zobaczyć można np. "Dziadka do orzechów", aktorzy to kilkadziesiąt figurek, które są zmechanizowane i się poruszają. Przy takim świątecznym oknie zawsze gromadzi się spory tłumek widzów, którzy najpierw muszą odstać swoje w kolejce. To swoiste przedstawienie zaczyna się mniej więcej dwa tygodnie przed świętami, a kończy się przed Nowym Rokiem.

Całe miasto w szopkach

Z kolei w Hiszpanii, na każdym kroku, można natknąć się na różnych rozmiarów szopki.
- To co uderza, to fakt, że w mieście jest strasznie mało ozdób świątecznych. Za to wszędzie są szopki. W oknie każdego sklepu, banku czy instytucji - opowiada Grażyna.

- Bywają ogromne. Mieści się w nich dwieście czy nawet trzysta postaci. Możemy podziwiać wręcz całe wioski, zbudowane z szopek - dodaje Krzysztof.

Nasi podróżnicy wprawdzie nie byli w Madrycie w okresie świąt, ale przybyli tam na święto Trzech Króli. Tego dnia odbywają się wielkie parady, a dzieci dostają prezenty od Trzech Króli właśnie. Na pocztach są specjalne skrzynki, do których każde dziecko może wrzucić list do któregoś z króli.

- Parada wygląda przepięknie - zapewnia Krzysztof.- Na głównej ulicy w Madrycie są tysiące ludzi. Środkiem jadą wozy z różnymi postaciami, znanymi dzieciom. Są bohaterowie komiksów, akrobaci, a na końcu król Baltazar rzucający cukierki.

Grażyna dodaje, że ludzie przynoszą parasole odwrócone do góry nogami i łapią nimi te cukierki.
- Myśmy o tym nie wiedzieli, nasza córka była niepocieszona - mówi kobieta. - Ale za to wieczorem poszliśmy do sklepu, gdzie były setki ludzi i wszyscy kupowali co popadnie. Bo w ten wieczór dzieci dostają prezenty od Baltazara. My też powiedzieliśmy Wiktorii, że Baltazar przyniesie jej prezent. Przed wyjściem na paradę na balkonie hotelu zostawiliśmy prezenty. Drzwi zostawiliśmy otwarte. Jaka była zdziwiona, że król przyniósł jej zabawki!

Wielki jarmark z grzanym winem

Grażyna i Krzysztof byli też na jednym z największych jarmarków świątecznych na świecie - w Wiedniu. Tam, przed ratuszem jest specjalny plac, na którym swoje stoiska mają wystawcy z najróżniejszymi rzeczami. Można np. kupić piękne bombki (dużo jest bombek z Polski), pierniki i dużo innych ozdób na choinkę.

Największe świąteczne zdziwienie czekało jednak naszych podróżników w Afryce. Kiedy kilka lat temu byli w Ghanie natknęli się tam na próby do jasełek. Na podwórku zebrali się aktorzy. Była ciężarna Maria z piłką pod sukienką, był Barman odgrywający rolę Heroda. Po próbie przyszedł czas na odegranie jasełek w kościele.

Pojawiła się cała wioska. Był ksiądz i chór kobiet, które tanecznym krokiem, ze śpiewem na ustach przyniosły do żłóbka małego Jezuska. Wierni przyszli do kościoła w najlepszych ubraniach, bo była to właściwie jedna z nielicznych okazji, kiedy mogli je włożyć. A później, wszyscy udali się do swoich chat i zrobili coś na kształt pikniku. - Przed domem rozpalili grilla, usmażyli kawałek lepszego mięsa. Bo tam mięso je się też od wielkiego święta.

Kiedy przechodziliśmy przez wieś, co krok ktoś nas do siebie zapraszał. To było bardzo miłe i nawet w tym gorącym, parnym wręcz klimacie pozwoliło choć przez chwilę poczuć magię świąt - mówią podróżnicy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna