Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Białystok. Dr Grzegorz Chocian: Lotnisko na Krywlanach to nielegalna inwestycja [ZDJĘCIA]

Adam Jakuć
Adam Jakuć
Dr Grzegorz Chocian, prezes spółki EKOTON, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody.
Dr Grzegorz Chocian, prezes spółki EKOTON, członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody. Wojciech Wojtkielewicz
Przypadek Krywlan jest niemalże lustrzanym odbiciem przypadku zamku w Stobnicy – mówi Grzegorz Chocian, białostocki przedsiębiorca i członek Państwowej Rady Ochrony Przyrody.

Białystok Krywlany. Dr Chocian: To nielegalna inwestycja

Czy, pana zdaniem, lotnisko na białostockich Krywlanach będzie działać?
Lotnisko w Białymstoku jest. Jednak w chwili obecnej nie ma podstaw, by twierdzić, że będzie to regionalne lotnisko o wymogach spełniających aspiracje regionu.

Jakie samoloty mogą tam lądować?
To są tylko małe, dyspozycyjne samoloty, tak zwane taksówki, ponieważ pas startowy funkcjonuje w wymiarze około 800 metrów.

Czyli lotnisko za 45 mln zł jest – z perspektywy zwykłego mieszkańca – do niczego?
Musimy pamiętać o tym, że Urząd Lotnictwa Cywilnego (ULC) nie zgodził się na certyfikację lotniska kategorii 3C, bo zaniedbano kluczowe elementy decyzji środowiskowej i zezwolenia na realizację tej inwestycji. Teraz wychodzi to na jaw.

Co to oznacza w praktyce?

Mimo że zrezygnowano z budowy dużego portu lotniczego w regionie, a skupiono się tylko na małym na Krywlanach, to również to małe nie jest dopuszczone do ruchu z uwagi na to, że są przeszkody lotnicze. Ale to wiedziano od 2008 roku, a mimo wszystko w latach 2010-2014 zablokowano rozwój dużego lotniska, a na siłę realizowano Krywlany mające wiele ograniczeń.

Mówiąc o przeszkodach lotniczych, ma pan na myśli drzewa?
Nie tylko drzewa. Otóż już w 2008 roku ówczesny marszałek województwa podlaskiego otrzymał pełną analizę firm Sener i Polconsult o dostępności lotniczej regionu dla siedmiu zamówionych lokalizacji, w tym białostockich Krywlan. Z tej analizy wynikało, że Krywlany są jedną z najgorszych lokalizacji ze względu też na inne ograniczenia.

Pamiętam, że prezydent Tadeusz Truskolaski sam kiedyś w mediach ubolewał, że lotnisko na Krywlanach trudno będzie wybudować m.in. ze względu na Las Solnicki.

Analiza wielokryterialna, sporządzona przez kolejne konsorcjum, w którym akurat była firma EKOTON (którą reprezentuję), wykazała, że aby powstał duży port lotniczy, trzeba wyciąć ponad 210 ha lasu, a teraz dowiadujemy się o ponad 100 hektarach dla mniejszego lotniska. Natomiast nie wycinka drzew jest tutaj największym problemem, chociaż mówi się tylko o tym.

A co jest największym problemem?
To, że przypadek Krywlan jest niemalże lustrzanym odbiciem przypadku zamku w Stobnicy (kontrowersyjna budowa na skraju Puszczy Noteckiej i obszaru Natura 2000; w sierpniu br. Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego uznał decyzję o pozwoleniu na budowę z 2015 r. jako nieważną– przyp. red.).

Gdzie pan tu widzi analogię?
Dzielenie przedsięwzięcia z ryzykiem uchylenia pozwolenia na budowę. Uważam, że pozwolenie to wydane jest z naruszeniem prawa na etapie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach (DŚU). Otóż DŚU, na której opiera się właśnie zezwolenie na realizację inwestycji, nie zawiera w sobie tych działek, na których ma nastąpić wycinka lasu. Podzielono przedsięwzięcie na części po to, by uniknąć oceny oddziaływania na środowisko w pełnym wymiarze na całym obszarze oddziaływania.

To jest bardzo poważny zarzut. Kto podzielił przedsięwzięcie na części?
Jeśli miasto złożyło taki wniosek, to oznacza, że podzieliło przedsięwzięcie niezgodnie z zasadami dyrektywy ocenowej (EIA) i niezgodnie z ustawą o ochronie środowiska.

Nikt oprócz pana tego do tej pory nie zauważył?
Bardzo mnie to dziwi, że Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska (GDOŚ), mimo że został na piśmie poinformowany o tym fakcie, to zlekceważył.

A przez kogo został poinformowany?
Nasza fundacja (Fundacja Konstruktywnej Ekologii - przyp.red.) poinformowała o tym, że jest ryzyko naruszenia prawa.

Kiedy pan powiadomił GDOŚ?
W styczniu 2019 roku, zaraz po tym, jak w grudniu 2018 otrzymaliśmy pismo z ULC, iż to lotnisko nie otrzyma certyfikacji z powodu stwierdzonych wad. W odpowiedzi z GDOŚ dostałem pismo adresowane do „Fundacji nej Ekologii” ... GDOŚ coś takiego zrobił! Pragnę przypomnieć, że to jest ten sam GDOŚ, który w 2011 roku uchylił pozytywną decyzję dla naszego regionu umożliwiającą budowę dużego lotniska. Można powiedzieć tak: pewne lobby we współpracy z Generalną Dyrekcją Ochrony Środowiska najpierw doprowadziło do zablokowania budowy w Podlaskiem pełnowymiarowego lotniska, a następnie kolanem dopchnięto procedurę, która nigdy nie powinna zostać zakończona.

Dlaczego dopiero teraz władze Białegostoku chcą przeprowadzić inwentaryzację roślinności i siedlisk zwierząt na terenie Lasu Solnickiego?
W istocie jest to przyznanie się do poważnych braków w dokumentacji i błędu procedury.

Kto się przyznaje do błędu?
Nie wiem konkretnie, kto się przyznaje, natomiast inwestor musi naprawić brak w dokumentacji, ale ten brak pociąga za sobą bardzo poważne konsekwencje. To nie jest tylko zinwentaryzowanie drzew do wycinki. To jest powtórzenie procedury na wszystkich działkach. Pamiętajmy, jeśli budujemy dom i nasz dom wychodzi na działkę sąsiada, a nie zgłosiliśmy tego do pozwolenia na budowę, to znaczy, że ta inwestycja jest nielegalna. Tymczasem w Białymstoku zgłoszono do realizacji inwestycję lotniska, które w sposób oczywisty oddziałuje na tereny Lasów Państwowych, które nie zostały wykazane w DŚU (decyzja o uwarunkowaniach środowiskowych - przyp.red.), która jest podstawą do pozwolenia na budowę. No więc pozwolenie jest wadliwe.

Jak to? Przecież GDOŚ nie protestowała przeciwko lotnisku na Krywlanach…
Pytanie: dlaczego? Przecież dokładnie w ten sam sposób w Stobnicy też inwestor zadeklarował, że inwestycja będzie znacznie mniejsza i znacznie mniej będzie oddziaływać, a później okazało się, że faktycznie oddziałuje znacznie szerzej i jest znacznie większą inwestycją. Teraz się dowiadujemy, że jednak oddziaływanie na Krywlanach będzie znacznie szersze. To oznacza, że wniosek był co najmniej niepełny formalnie i faktycznie.

Co teraz powinno się stać z lotniskiem na Krywlanach?

Należy uchylić pozwolenie na budowę, przeprowadzić pełną ocenę oddziaływania na środowisko, włącznie z tymi ogromnymi obszarami przeznaczonymi do wycinki, wystąpić o nową DŚU, a następnie o nowe zezwolenie budowlane, czyli trzeba zalegalizować nieprawidłową inwestycję. Sama zmiana decyzji na wycinkę drzew niczego nie naprawia, gdyż jest niezgodna z dotychczasową DŚU, a decyzja środowiskowa niezgodna ze znacznie większym niż deklarowano obszarem oddziaływania.

Analizował pan kiedyś siedem lokalizacji lotniska w naszym województwie. Czy uwarunkowania środowiskowe pozwalają, żeby lotnisko pasażerskie mogło działać na Krywlanach?

Trzeba podkreślić, że w rankingu lotnisk Krywlany wypadały na 5 bądź 6 miejscu, co oznacza, że były jedną z najgorszych lokalizacji. Na pierwszym miejscu zaś znajdowały się, jeśli chodzi o skomunikowanie. Natomiast wiele innych parametrów – zarówno odnośnie rozbudowy, jak i kwestii wycinki lasu czy też ryzyk nawigacyjnych - wypadało możliwie najgorzej. Wiedzieli o tym wszyscy. Natomiast i tak podjęto decyzję, że pomysł budowy dużego lotniska ma zostać sparaliżowany po to, by mogły wyjść Krywlany.

Czy racjonalne jest wycinanie tak wielkiego obszaru lasu na potrzeby tego lotniska?
W ogóle nie jest racjonalne budowanie tutaj takiego portu lotniczego, dlatego, że on nie będzie rozwojowy. Nie będzie umożliwiał funkcjonowania tu regionalnego portu, bo przewoźnik narodowy, którym są Polskie Linie Lotnicze LOT, nie dysponuje takimi samolotami, które mogłyby operować z tego lotniska.

Jakiego pasa LOT potrzebowałby na Krywlanach?
Musiałby mieć minimum 1800 m., a najlepiej ponad 2000 m. A na Krywlanach jest ok. 1350 m i wbrew dezinformacji nie istnieje i nigdy nie istniał żaden dokument zezwalający na budowę w tym miejscu większego lotniska. Wycinka drzew to tylko naprawienie błędu dla pasa do 1350 m. To mieszkańcom nadal nic nie da.

Czy w tej sytuacji jest sens uruchomiać lotnisko na Krywlanach?
Odnoszę nieodparte wrażenie, że regionalne tu nigdy nie powstanie.

Jakie jeszcze widzi pan słabości Krywlan?
Nie będziemy mieli zaplecza, podciągniętej linii kolejowej, możliwości rozbudowy. Będziemy płacić mieszkańcom okolicznych terenów ogromne pieniądze za naruszenie norm hałasowych.

Skąd pan ma taką pewność?

Przecież lotnisko Ławica w Poznaniu co roku płaci ogromne kary za to, że narusza normy hałasu. No, a my chcemy lokalizować lotnisko, którego później nie będzie można rozbudowywać, bo będzie negatywnie oddziaływać. Budujemy CPK, bo Okęcie jest niemożliwe do rozbudowy, w nocy prawie nie ma operacji lotniczych, bo są przekroczone normy hałasu. Dlaczego nie mówi się o tym w Białegostoku?

Pan w ogóle jest zwolennikiem lotniska w regionie?
Tak, lotnisko w województwie podlaskim jest niezbędne. Jest warunkiem rozwoju gospodarczego. Przy czym lotnisko powinno spełniać różne funkcje, a nie tylko wożenia VIP-ów. Powinno być również lotniskiem umożliwiającym transport towarowy. Cargo jest bardzo dochodową funkcją lotniska. Również dochodowy jest czarter, ale nie polecimy stąd na wakacje. Wygodnie i szybko nie przylecą też zagraniczni turyści. Nie zmieni tego wycinka drzew.

Były marszałek Jarosław Dworzański oskarżył pańską firmę EKOTON sp. z o.o. o to, że niewłaściwie przygotowała raport środowiskowy dla lotniska regionalnego. Marszałek domagał się od was ok. 2 milionów złotych odszkodowania. Chyba niewiele osób wie, jak się ta batalia skończyła w sądzie?
Marszałek przegrał wszystko, aż po Sąd Najwyższy. Niewiele osób napisało o tym, że w ogóle taki wyrok zapadł. Marszałek robił wiele, żeby to duże lotnisko w naszym regionie w ogóle nie powstało.

Czyli nie musieliście nic płacić?
Zmuszono nas do zapłacenia części tych pieniędzy, a następnie nam je zwrócono, ponieważ okazało się, że zarzuty były bezpodstawne. Zostały one w pełni oddalone we wszystkich sądach - Sądzie Okręgowym, Sądzie Najwyższym, Sądzie Apelacyjnym.

Skąd pan ma wiedzę, że jakoby marszałek robił wszystko, żeby lotnisko regionalne nie powstało?
Z akt wygranych procesów i toczącej się obecnie sprawy, w której to ja pozywam marszałka o odszkodowanie i zadośćuczynienie.

Za próbę obarczenia pana winą za brak regionalnego lotniska w Podlaskiem?
Za pomówienie, za naruszenie dóbr, za zniszczenie w istocie mojej firmy.

Co z akt sprawy wynika?
To, że marszałek sam przyczynił się do tego, że duże lotnisko w naszym regionie nie powstało. Uniemożliwił nasze działanie oraz nie był zainteresowany sprawdzeniem naszych informacji (złożonych na piśmie), że w dokumentacji tak zwanego biegłego – wynajętego przez GDOŚ – są kardynalne błędy, a nawet fałszowanie naszych danych pierwotnych. Marszałek nie był zainteresowany wyjaśnieniem tej sprawy. Z obecnych zeznań wynika, że robił to świadomie i celowo.

Marszałek działał świadomie i celowo?
19 stycznia 2011 roku urzędnicy marszałka dostali ode mnie dokumentację, z której wynikało, że w opracowaniu biegłego są bzdury i że należy odwołać się od decyzji GDOŚ. Uważam, że komuś bardzo zależało na tym, by lotnisko powstało akurat na Krywlanach. Mimo że z wszystkich dokumentów wynikało, że to jest kiepska lokalizacja.

Czy to prawda, że w trakcie walki o dobre imię – przed sądami – doświadczał pan ataków hakerskich?
Kilka razy, nawet ostatnio znowu był kolejny. Zgłosiłem sprawę do prokuratury. Prokuratura to umorzyła. W tej chwili przed sądem jest sprawa o zażalenie na działanie prokuratury. Bardzo mnie to dziwi, że prokuratura umarza sprawy i nie próbuje nawet dociekać, co się stało, chociaż przedstawiliśmy dokładnie wykaz adresów IP, z których ten atak nastąpił, bo żeśmy to zabezpieczyli. Według mojej adwokat, kompletnie nic nie zrobiono w tej sprawie, mimo że sprawa była do namierzenia błyskawicznie. Komuś bardzo zależy, żeby te wszystkie wątki nie wyszły na jaw. To nie były tylko ataki hakerskie. One nastąpiły teraz. Wcześniej mówiono nam w twarz, że „będziemy wykończeni po całości”. Zastraszano nas, dokonywano szantaży, próby wymuszeń pieniędzy. Wydzwaniano co tydzień z szyderczym pytaniem, czy jeszcze istniejemy, niszczono auta, zrywano oznaczenia biura itd.

Kiedy słucham pana historii, to przychodzi mi na myśl przypadek Romana Kluski…
On jest wielkim przedsiębiorcą, a ja mikroprzedsiębiorcą. Jedyne, co nas ewentualnie łączy, to zmowa milczenia wokół sprawy tamtej i tej mojej. Dopiero po latach pewne rzeczy wychodzą na jaw, kiedy już pewnych szkód i strat nie da się odwrócić. Jak wiemy, Roman Kluska stracił swoją firmę.

Białystok. Miasto przymierza się do budowy terminala na Krywlanach. To będzie jedyna infrastruktura na lotnisku

A pan?
W ubiegłym roku mieliśmy największą stratę w historii działalności.

Jak długo jesteście na rynku?
Jako przedsiębiorca działam prawie 24 lata. EKOTON sp. z o.o. ma ponad 13 lat. Straciliśmy prawie wszystkich pracowników. Z dziesięciu został jeden. Co ciekawe – to trzeba podkreślić – wszyscy znaleźli bardzo dobrą pracę w tych instytucjach, które nas oskarżały, że rzekomo źle działamy - u marszałka, w Biebrzańskim Parku Narodowym, w Urzędzie Miejskim w Białymstoku, w Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Gdzie indziej się nadawali do pracy, a u nas się podobno nie nadawali. Podobno dlatego, że źle prowadzili dokumentację. To były kłamstwa.

Pana firma ma teraz zlecenia?
Prawie wszystkie mamy spoza regionu. Kiedyś w regionie mieliśmy nawet do 70 proc. rynku. W tej chwili zaś nie mamy prawie nic. Nawet jeśli coś obsługujemy w regionie, to dlatego, że jest to inwestor spoza regionu.

Przy jakich istotnych inwestycjach pracował pan od momentu afery lotniskowej?
W czasie gdy marszałek stawiał nam absurdalne zarzuty, byliśmy głównym wykonawcą dokumentacji środowiskowej dla fabryki IKEA w Orli i doprowadziliśmy do tego, że fabryka powstała. Pracowaliśmy przy obwodnicy Zambrowa na S-8, przy campusie Uniwersytetu w Białymstoku, Parku Technologicznym w Czarnej Białostockiej, SPA dr Ireny Eris na Wzgórzach Dylewskich, przy Podlaskim Szlaku Bocianim itd.

Czy widzi pan szansę, żeby po tym wszystkim się podnieść?

Jedyna szansa musi opierać się na prawdzie. Jeśli prawda nie zostanie ujawniona, to ta szansa będzie coraz mniejsza. Dlatego, że wiele spraw się przedawnia. Natomiast plan był bardzo prosty – należy tak długo prowadzić proces, aż nasza firma upadnie. Trzeba to podkreślić, że my nie byliśmy świadkami, tylko byliśmy stroną w procesie. Gdyby firma upadła, nie miałby kto zeznawać. Nikt nie mógłby w moim imieniu powiedzieć o tych wszystkich przekrętach, więc chodziło o to, byśmy upadli, byśmy nie mogli zeznawać. My wytrwaliśmy. Teraz ważne osoby w naszym regionie bardzo boją się tych naszych zeznań i zeznań naszych świadków.

Podlaski Klub Biznesu apeluje do władz województwa i Lasów Państwowych w sprawie lotniska Krywlany

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Białystok. Dr Grzegorz Chocian: Lotnisko na Krywlanach to nielegalna inwestycja [ZDJĘCIA] - Kurier Poranny

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna