Przez przypadek widziałam na balkonie jak uderzył ją w twarz z otwartej dłoni - zeznawała w sądzie mieszkanka bloku przy ul. Transportowej w Białymstoku, sąsiadka oskarżonego Dariusza N.
- Spotkałam kiedyś tą kobietę w windzie. Zobaczyłam siniaka na jej twarzy przy oku. Zapytałam, co się stało, czy nie potrzebuje pomocy. Odpowiedziała, że nie. Przewróciła się - dodaje inna lokatorka.
Ale mieszkańcy w te historie nie wierzyli. Opowiadają, że kobieta wprowadziła się do N. wiosną 2019 r. Oboje nadużywali alkoholu. W ich mieszkaniu często dochodziło do awantur.
Czytaj też:
Słuchać było wulgarne wyzwiska, hałasy - jakby przesuwanie mebli, uderzenia, ale też krzyki tej kobiety i wołania o pomoc. Często wzywaliśmy policję, również w związku z zakłócaniem ciszy nocnej, bo sąsiad potrafił do 3 w nocy słuchać głośno muzyki - relacjonuje mieszkaniec bloku przy Transportowej.
- Nieraz wyganiał ją z domu. Zdarzało się, że koczowała na klatce. Potem wracała, znów ją wyganiał, i tak w kółko... - mówi świadek.
Zobacz także:
Interwencje służb wiele nie dawały. Awantury ucichły dopiero rok temu. Wkrótce okazało się dlaczego. 4 maja 2021 r. z mieszkania wyniesiono ciało martwej kobiety.
Służby powiadomił sam Dariusz N. Zadzwonił na numer alarmowy 112. Powiedział, że od kilku dni w jego mieszkaniu leżą zwłoki. To na niego padło podejrzenie.
Mężczyzna został zatrzymany i tymczasowo aresztowany. Usłyszał zarzut znęcania się i zabójstwa. Zdaniem prokuratury białostoczanin stosował wobec partnerki brutalną przemoc, a w krytycznym momencie działał w zamiarze bezpośrednim pozbawienia życia.
Z opinii biegłego z zakresu medycyny sądowej wynika, że ofiara miała szereg obrażeń ciała w postaci wielomiejscowych złamań żeber, podbiegnięć krwawych na głowie, krwiaka małżowiny usznej, powierzchownej rany kłutej grzbietu. Przyczyną śmierci była niewydolność oddechowo-krążeniowa.
Według ekspertów, zgon kobiety nastąpił 27 kwietnia, czyli tydzień przed telefonem oskarżonego na numer 112.
Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Białymstoku. W procesie oskarżony przyznał się do znęcania się, ale nie do zabójstwa. Twierdził, że nie pamięta dokładnie, co działo się, bo był pijany i "urwał mu się film". Gdy się obudził jego partnerka już nie żyła. Próbował ją reanimować, uciskać klatkę piersiową - stąd obrażenia na jej ciele - ale to nic nie dało. Dlaczego od razu nie wezwał pogotowia, a potem przez kilka dni utrzymywał śmierć kobiety w tajemnicy? Tego nie wytłumaczył.
W poniedziałek sąd przesłuchał około 10 świadków oraz biegłego, który sporządzał opinię z sekcji zwłok ofiary. Proces zbliża się do końca. W ciągu najbliższych tygodni sąd zamierza przesłuchać brata oskarżonego.
Dariusz N. nie był w przeszłości karany. Za zabójstwo grozi mu od 8 do 25 lat pozbawienia wolności, a nawet dożywocie.
Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?