Członkowie spółdzielni twierdzą, że było ono źle zorganizowane. Warunki, w jakich odbywało się zebranie, nie pozwalały na przeprowadzennie głosowania. Dlatego chcą unieważnienia uchwał podjętych na zebraniu, czyli m.in. wyborów członków rady nadzorczej.
- Spółdzielnia liczy ok. 14 tysięcy członków. Przeprowadzenie zebrania przy takiej ilości osób jest przktycznie niemożliwe. Tym samym czyni to uchwały na nim podjęte nieważnymi - mówił mec. Henryk Łabak.
W imieniu poszkodowanych występuje Stanisław Bartnik, prezes stowarzyszenia
"Nasze osiedle". Twierdzi on, że nie wszyscy członkowie zostali powiadomieni o zebraniu, a taki warunek przewiduje statut.
- Zarzuty mają charakter formalny. Należałoby wskazać, że treść uchwały jest sprzeczna z prawem, wtedy może być uchylona. Zawiadomienia o zebraniu były dostarczane mieszkańcom. Tym, których nie było akurat w domu, spółdzielnia rozsyłała je za pokwitowaniem. Mamy na to dowody - mówiła obrońca spółdzielni.
Pozywający mają trzy tygodnie na zapoznanie się z tą dokumentacją. Po tym terminie nastąpi dalszy ciąg procesu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?