Białystok. Szpital ogranicza swoją działalność

Tak od stycznia będzie funkcjonował Uniwersytecki Dziecięcy Szpital Kliniczny w Białymstoku. Dla pacjentów to fatalna wiadomość, bo to jedyny dziecięcy szpital w regionie. Tutaj są odsyłane wszystkie poważniejsze przypadki z całego województwa podlaskiego.

- W tej chwili mamy opracowany grafik dyżurów do 15 stycznia. Później będzie coraz gorzej - nie kryje Anna Wasilewska, dyrektor placówki. - Negocjujemy, rozmawiamy, ale to niewiele daje. Lekarze oświadczyli, że przyłączają się do ogólnokrajowego protestu.

Chodzi o wypowiedzenie klauzuli opt-out (zrobiło to ok. 90 proc. lekarzy z UDSK), która zezwala na branie większej liczby dyżurów. Stąd zamiast 8-10 dyżurów miesięcznie lekarze będą mieć jedynie 2-3. To oznacza poważne ograniczenie działalności szpitala. Na razie żaden oddział nie zostanie zamknięty, ale jest problem z zapewnieniem obsady np. na oddziale zakaźnym czy SOR. To oznacza, że do szpitala będą przyjmowane dzieci tylko w nagłych przypadkach, a planowane zabiegi zostaną ograniczone. Zaś kolejki w poradniach będą jeszcze dłuższe.

Jak informowaliśmy, lekarzy wyprowadziła z równowagi dysproporcja pomiędzy ich zarobkami, a pensjami rezydentów. Ci ostatni, w przypadku pediatrii - która została uznana za kierunek priorytetowy - będą zarabiać ok. 5 tys. zł brutto. Zaś doświadczeni lekarze ze specjalizacją - 3,7 tys. zł. Co gorsza, u medyków z UDSK wynagrodzenie za dyżury jest wyliczane na podstawie pensji i wynosi 19-25 zł za godzinę. Lekarze nie chcą więc pracować ponad siły za takie pieniądze.

- Nawet gdybyśmy zadłużyli się i podnieśli pensje o 500 zł, nic to nie da - tłumaczy dyrektor Wasilewska. - Tutaj potrzebne są działania rządzących i podniesienie pensji przynajmniej do wysokości tych rezydenckich.

Magazyn Informacyjny. 28.12.2017