Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biebrzański Park Narodowy. Tajemnice orlika

Urszula Ludwiczak [email protected]
O to, aby orlik grubodzioby nie wyginął, dba wiele osób, m.in. pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego, członkowie Komitetu Ochrony Orłów i stowarzyszenia Ptaki Polskie. Dzięki nim tego ptaka można jeszcze zobaczyć na terenie Polski, choć już coraz rzadziej.
O to, aby orlik grubodzioby nie wyginął, dba wiele osób, m.in. pracownicy Biebrzańskiego Parku Narodowego, członkowie Komitetu Ochrony Orłów i stowarzyszenia Ptaki Polskie. Dzięki nim tego ptaka można jeszcze zobaczyć na terenie Polski, choć już coraz rzadziej.
Codziennie wstawali skoro świt i błądzili po biebrzańskich bagnach i lasach. A wszystko po to, by nakręcić najrzadszego orła w Polsce - orlika grubodziobego.

Początkowo myślałem, że tego filmu zrobić się nie da - przyznaje Ireneusz Chojnacki, reżyser dokumentu "Orlik Grubodzioby - ptak jakich mało". - Bo przeczytałem, że ten orlik przylatuje do gniazda na kilka sekund, podaje młodemu pokarm i znika. Czyli w ciągu dnia można nakręcić w sumie tylko kilka minut!
A Chojnacki chciał zrobić długometrażowy film. Do tego ptaki te zakładają gniazda w bardzo trudno dostępnych miejscach. - I nieraz trzeba iść godzinami, aby do nich dotrzeć. Bo orlik unika człowieka. To najbardziej skryty polski ptak szponiasty. I na dodatek bardzo szybki w locie, więc w filmowaniu niezwykle trudny - dodaje reżyser.

Nagrania trwały więc trzy lata. Ale film w końcu powstał. To drugi na świecie pełnometrażowy dokument, którego bohaterem jest orlik grubodzioby (pierwszy nakręcono w Estonii), i jedyny, w którym znalazły się unikalne zdjęcia. Nikomu wcześniej nie udało się nagrać ani scen kainizmu, ani też sfilmować par mieszanych.

Na zdjęciach widać miłość ptaków

Orlik grubodzioby jest jednym z najrzadszych orłów występujących w krajach europejskich, żyje tu prawdopodobnie tylko około tysiąca par. W Polsce bytuje zaledwie 7-8 par - wszystkie na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego i w jego otulinie. To jeden z najmniej poznanych gatunków, bardzo trudny do odróżnienia od orlika krzykliwego. Grubodzioby jest masywniejszy i cięższy, w locie ma bardziej "orli" wygląd. Gniazda zakłada z dala od siedlisk ludzkich, w odległości przynajmniej 2 km. Wokół gniazd obowiązuje strefa ochronna: przez cały rok w promieniu do 200 m, a okresowo (od wiosny do jesieni) - w promieniu do 500 m od gniazda. Te ptaki bowiem bardzo łatwo spłoszyć.

- Bezpieczeństwo ptaka podczas filmowania było najważniejsze - opowiada reżyser. - Nie mogliśmy wejść z filmowaniem, zanim w gniazdach nie pojawiły się młode. Gdybyśmy zaczęli zdjęcia przed ich narodzeniem, rodzice mogliby gniazdo porzucić. Na to nie mogliśmy pozwolić. Przez te ograniczenia mieliśmy jednak mniej czasu na złapanie interesującego materiału.

- Operatorzy pracowali w bardzo ciężkich warunkach pogodowych i terenowych, aby tego ptaka w ogóle udało się sfilmować - wspomina Monika Zdrojewska, kierownik produkcji filmu. - Spędzili wiele godzin na darmo, czekając, zanim udało się złapać jakieś ujęcie.

Ale efekt jest znakomity. Film przedstawia historię dwóch rodzin orlikowych, wychowujących młode w niedostępnych biebrzańskich lasach. Jedna to rodzina orlika grubodziobego, druga to para mieszana - samica orlika grubodziobego związała się z samcem orlika krzykliwego. A właśnie takie pary mieszane spotyka się coraz częściej. Naukowcy ciągle się zastanawiają, czy ta tzw. hybrydyzacja pomoże przetrwać gatunkowi grubodziobych, czy jest dla nich zagrożeniem.

- Nam, jako pierwszym na świece, udało się sfilmować taką parę - podkreśla z dumą Chojnacki. - Na naszych zdjęciach widać miłość tych ptaków: rodziców względem siebie oraz do pisklęcia, widać to ciepło.

Starsze pisklę pożera młodsze

Po raz pierwszy filmowcom udało się też - dzięki zainstalowanej przy gnieździe kamerce - nakręcić sceny kainizmu, kiedy to starsze pisklę zabija młodsze, aby zwiększyć swoje szanse przeżycia. To znane zjawisko u orlików. Samica najczęściej składa dwa jaja, młode nie rodzą się jednocześnie. Matka karmi głównie starsze pisklę, które agresywnie atakuje młodsze nie pozwalając mu na otrzymanie pokarmu, aż w końcu je pożera. Drugi potomek przeżywa tylko wtedy, gdy ze starszego jaja nie wylęgnie się pisklę lub gdy ptaki mają wystarczającą ilość pożywienia. Ale dzieje się tak bardzo rzadko.

- Kainizm to wołanie o pomoc - tłumaczy dr Grzegorz Maciorowski, ornitolog, który od ponad 20 lat bada biebrzańskie orliki. - Ptak potrzebuje coś jeść. W ciągu ostatnich 20 lat ani razu nie udało się odhodować dwóch młodych, właśnie dlatego, że pokarmu było zbyt mało. Ludzie osuszają bagna, przez co maleje ilość ptaków, płazów, więc i ten gatunek będzie w coraz gorszej sytuacji.

Orlik grubodzioby to jeden z najbardziej wołających o pomoc gatunków. W ciągu ostatniego dziesięciolecia ich liczebność w Polsce spadła z 12-13 par do 7-8.
- Przy tej tendencji w ciągu dwóch dekad stracimy populację, bo on nigdzie więcej, poza bagnami biebrzańskimi, nie występuje - zamartwia się Maciorowski.

W drodze zginęły dwa samce

To właśnie on był przewodnikiem filmowców po tajemniczym świecie Biebrzy. Na co dzień działa w Komitecie Ochrony Orłów. Jest koordynatorem projektu "Orlik, ptak jakich mało" i cały swój czas poświęca ochronie tych pięknych i rzadkich ptaków.
- Chcieliśmy też pokazać pasję tego człowieka, który od ponad 20 lat zajmuje się orlikiem - podkreśla Ireneusz Chojnacki.

Maciorowski na co dzień związany jest z Poznaniem, ale często pokonuje 500 km, aby dotrzeć na biebrzańskie bagna. Tu czuje się najlepiej. Zna je doskonale. Tak samo, jak wszystkie mieszkające w BPN orliki. Wie, gdzie mają swoje gniazda, śledzi ich losy. Jako jeden z nielicznych ornitologów w Polsce potrafi bez trudu odróżnić orlika grubodziobego od krzykliwego, a także mieszańce. To on opracował unikalną metodę łapania orlików (na kukłę orła bielika), po to, by zakładać im nadajniki satelitarne i pobierać materiał do badań genetycznych. To właśnie z Maciorowskim filmowcy wybrali się później do Grecji, aby zbadać całą trasę wędrówki orlików na zimowe miesiące. Nie wszystko jednak potoczyło się dobrze. Jeden z ptaków nie dotarł na miejsce - został zastrzelony w Czarnogórze. W ubiegłym roku zginęły w ten sposób dwa biebrzańskie samce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna