Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biedne kotki trafiają do Kotkowa

Urszula Ludwiczak [email protected]
Agata Kilon z dwójką z czterech swoich domowych kotów. Wszystkie to znajdy, którym uratowała życie i zdrowie.
Agata Kilon z dwójką z czterech swoich domowych kotów. Wszystkie to znajdy, którym uratowała życie i zdrowie.
Wychudzone, obolałe, chore, ślepe. Czasem bez łapki, z obciętym ogonem lub poszarpanymi uszami. Takie poturbowane przez los koty znajdują nowe domy. Pomaga im Kotkowo.

Luty to całkiem dobry miesiąc dla Kotkowa. Nowego domu szuka teraz tylko około dziesięciu kotów. Nie to co latem, gdy rodzi się mnóstwo małych kociaków. Wtedy jednorazowo pomocy potrzebuje ich nawet ponad setka. A domów tymczasowych, gdzie można im dać schronienie, jest dziesięć. Ale żaden potrzebujący zwierzak nigdy nie zostanie bez pomocy. Nawet gdy oznacza to, że tymczasowy opiekun będzie ich miał wtedy 10 czy 12 jednocześnie....

Białostockie Kotkowo to grupa zapaleńców i miłośników futrzaków, którzy w swoim wolnym czasie zupełnie bezinteresownie ratują koty. Zarówno te dopiero co urodzone, w piwnicy czy na działce, jak i nieco starsze, które rozpaczliwie potrzebują pomocy. I sterylizują te, które świetnie sobie radzą na wolności, aby zapobiegać kociej bezdomności. Przez ostatnie kilka lat Kotkowo (najpierw jako nieformalna grupa, teraz już jako fundacja) pomogło około 2 tysiącom kotów!

Zaczęło się od Nokii

Założycielka Kotkowa, Agata Kilon, ma w swoim mieszkaniu cztery dachowce. Wszystkie uratowane od niechybnej śmierci. Choć jeszcze kilka lat temu nie wyobrażała sobie, że tak potoczą się jej losy. - Wszystko zaczęło się w roku 2002. To wtedy w naszym życiu pojawiła się Nokia. Znalazłam ją w piwnicy, była malutka, biedna, nieszczęśliwa. Gdy już się odkarmiła i wydobrzała, pokazała swój charakter. Okazało się, że jest to najwredniejsza kotka jaką znamy - opowiada Agata. - Ale tak to chyba jest jak kota się sobie wybiera, bo to kot powinien sobie nas wybrać ...

Ale choć Nokia dała się we znaki, rok później w domu Agaty pojawił się Sony. Też znaleziony w piwnicy.
- Miał 3 dni, jak go znalazłam w pudle, razem z rodzeństwem. Niestety, tylko jego udało się uratować - wspomina Agata. - Na początku był trochę mniejszy od myszki. Po dwóch miesiącach karmienia butelką i wygrzewania lampką w pudełku po papierze ksero przerósł już przeciętną świnkę morską. Teraz jest kochanym, choć nieco strachliwym kocim facetem.

I gdy wydawało się, że na dwóch kotach może się skończyć, przyszedł rok 2007.
- Wtedy zaczęliśmy dokarmiać nasze działkowe kocie stado - opowiada Agata. - Wszystkie kocie dzieci z owego stada znalazły dom (głównie dzięki ogłoszeniom w Internecie), a kocie mamy zostały wysterylizowane. A jeden kotek znalazł też swój dom u nas - to SAAB-cio.

To był też początek Kotkowa. Bo okazało się, że choć wszystkie działkowe koty znalazły swoje domy, to telefon Agaty ciągle dzwoni. Trzeba było więc zacząć szukać kolejnych kotków do adopcji. A tych, jak się szybko okazało, też nie brakowało. Sama Agata nie dałaby sobie rady, dlatego zaczęła działać z innymi "zakręconymi" na punkcie kotów osobami. Na początek skrzyknęło się kilka osób, które poznały się dzięki forum miau.pl. Tak powstała grupa ludzi tworzących dzisiaj Kotkowo. Wszyscy zupełnie bezinteresownie ratują koty. A czasem, przy okazji, także bezdomne psy...

Uczą życia z człowiekiem

Kotkowa rodzina to dziś około 30 osób, które zrobią wszystko, aby zapobiec kociemu nieszczęściu. To także dziesięć stałych Domów Tymczasowych dla kociaków, które bez tej pomocy niechybnie by zginęły. To zwierzaki wyratowane z nieraz poważnych wypadków, z chorobami, zapchlone, zarobaczone, na granicy śmierci głodowej, które trzeba uczyć życia z człowiekiem. W Domach Tymczasowych koty są leczone, szczepione, sterylizowane, odrobaczane, odpchalne i uspołeczniane. Tak aby po kilku tygodniach można im było znaleźć nowy, kochający dom.

- Do tej pory udało nam się pomóc dla prawie 1,7 tys. kotów - mówi Agata. - Swoje domy znalazły wszystkie nasze koty, nawet te największe kocie biedy: bez łapki, ucha czy niewidome. Z nowymi właścicielami podpisujemy umowy adopcyjne. Bardzo rzadko, ale zdarza się, że koty do nas wracają. Bo okazuje się, że np. lubią spać w pościeli albo chodzić po półkach. Ale lepiej, że taki zwierzak wróci wtedy do nas, niż żeby miał wylądować pod mostem czy na śmietniku.

Do tworzenia Domów Tymczasowych zachęcani są ludzie, którzy dzwonią do Kotkowa informując, że pod blokiem błąka im się np. rozpaczliwie miauczący kot i żeby "go zabrać“.

- Przede wszystkim trzeba sprawdzić, czy ten kot rzeczywiście potrzebuje pomocy. Bo może świetnie sobie radzi sam, albo ma właściciela. A jeśli jednak trzeba mu pomóc, to zachęcamy, aby taka osoba, sama spróbowała... - mówi Agata. - Oczywiście nic na siłę, ale naprawdę niewiele trzeba, aby na jakiś czas takiemu kotu zapewnić dom. My ze swojej strony jesteśmy w stanie dostarczyć klatkę, jedzenie, zadbać o wyleczenie czy sterylizację. I pomagamy w szybkim znalezieniu domu docelowego.

Ale bywa i tak, że taka znajda na zawsze zostaje w domu który miał być tylko tymczasowy. Okazuje się, że wymówki typu "mam już kota lub psa“, "mam dziecko“ lub "nie mam warunków“ są zupełnie nieistotne. I osoby, które wzięły sobie taką kocią biedę na kilka tygodni, nie były już w stanie jej oddać. Tak zresztą u Agaty znalazł się dwa lata temu czwarty kot, a właściwie kocica - Szczotka...

Ale w stałych Domach Tymczasowych kociarze starają się nie przywiązywać za mocno do swoich podopiecznych i jak najszybciej znaleźć im nowy domek. Wszystko po to, aby zawsze było miejsce dla kolejnych nieszczęśników.

Kotkowo nie tylko ratuje z opresji zwierzaki, dba też o to, by niepotrzebnie się nie rozmnażały. We współpracy z TOZ wysterylizowano już ponad 400 kotek wolno żyjących i wykastrowano ponad 50 kocurków. Przeprowadzono też kilkanaście akcji edukacyjnych, mających na celu zapobieganie bezmyślnemu rozmnażaniu zwierząt nierasowych.

Fundacja działa tylko dzięki ludziom dobrej woli. Leczenie, sterylizacja, żywienie i dbanie o koty kosztuje. Na szczęście znajdują się sponsorzy, do skarbonek ustawionych w kilku białostockich lecznicach trafiają datki. Każda pomoc jest na wagę złota (szczegóły na stronie internetowej kotkowo.pl). Zwłaszcza, że kotów, którym trzeba pomóc, pewnie szybko nie zabraknie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna